niedziela, 27 października 2013

Szkoła Życia - Rozdział 9

****************************************************************************

KATSUKO

Rozmyślałem niemal do 3 w nocy aż w końcu wyczerpany zasnąłem.  Nie dochodząc do żadnych pocieszających wniosków.

Obudziłem się gdy wredne promienie słońca przedarły się przez zasłony zmuszając mnie do otworzenia oczu. Ziewając przeciągle usiadłem i przejechałem dłonią po zmęczonej twarzy. Zegar na ścianie pokazywał 07:10 więc bez dalszych rozmyślań,  podszedłem do łóżka Akiry i lekko potrząsnąłem jego ramieniem.

-Wstawaj, zaspaliśmy- jęknąłem zrywając z niego kołdrę gdy nie zareagował na moje zaczepki.

-Wstaaawaaaaj – syknąłem pochylając się nad jego twarzą, żeby lepiej mnie słyszał.

-Hmmnmnnhnm-wymamrotał i zanim zdążyłem się odsunąć, jego ramiona wystrzeliły do przodu oplatając mnie w talii i zwalając na łóżko.

Zdezorientowany spojrzałem na twarz kilka milimetrów tuż pod moją. Nadal miał zamknięte oczy, możliwe że nie wie co robi. Wstrzymując gwałtownie powietrze i unosząc dłonie odepchnąłem się  od jego klatki piersiowej, świadomie mocno wbijając ręce w jego ciało.

-Au-syknął i wreszcie uchylił powieki, mrużąc je przed wszechobecnym wszędzie światłem.

-Nie za wygodnie ci?- warknąłem patrząc sugestywnie na wciąż obejmujące mnie ramiona.


************************************************************************** ************

AKIRA
 Zaskoczony spojrzałem na swoje  ręce obejmujące go w talii. Niechętnie cofnąłem je zastanawiając się jakim cudem, znalazły się tam gdzie właśnie były.

Speszony spojrzałem na niego zastanawiając się czy nie zrobiłem przypadkiem jeszcze jakiejś innej głupoty. Choćby na przykład wyznania mu dozgonnej miłości przez sen. Ale nie dostrzegłem nic dziwnego w wyrazie jego twarzy. Dziwne było jednak to, że puściłem go, podczas gdy on nadal siedział na moim łóżku, lekko pochylony w moją stronę.

- Coś się stało?- zapytałem zastanawiając się o co mu chodzi.

-Musimy pogadać.

-O czym?- zaskoczony uniosłem lekko brwi.

Dziwny rumiany odcień przemknął po twarzy Katsukiego.

-O tym, za kogo ty mnie w ogóle uważasz… Kim niby dla ciebie jestem, nic nie  rozumiem. Raz zachowujesz się jak najgorszy dupek a innym razem.. patrzysz się na mnie tym swoim  dziwnym wzrokiem, jakbyś chciał … 

-Jakbym chciał co ?

-… nie ważne , ważne jest to że kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi.

- I nie zrozumiesz..

‘’Musiałbyś poczuć to na własnej skórze aby wiedzieć kim dla mnie jesteś’’ pomyślałem z żalem zauważając, złość przemykającą po jego twarzy.

-Dobra, jak chcesz- warknął i zerwał się z mojego łóżka ostentacyjnie trzaskając drzwiami łazienki.

Kurwa, czemu to wszystko nie może być prostsze ? Z jękiem zrezygnowania walnąłem pięścią w poduszkę, zastanawiając się czemu po prostu nie przyciągnąłem go i nie pocałowałem.

Choć pewnie taka odpowiedź na jego pytanie by mu się nie spodobała.

A dla mnie jest ona jedyną jaką mógłbym mu dać… Mówiłem już, że nie umiem wyznawać uczuć słownie?  Nie ??  No to teraz wiecie. Oczywiście nie wzięło mi się to ze zwykłej nieśmiałości, której i tak nie posiadam. Ani też z arogancji, już od dziecka lubiłem pokazywać uczucia a nie o nich mówić.

Chyba jeszcze nigdy nikt mi bliski nie usłyszał żebym kiedykolwiek mówił: ,, Kocham cię’’ .  Zawsze gdy chciałem powiedzieć mamie, żeby mnie nie zostawiała samego w domu, albo wyznać te dwa krótkie słowa. Język stawał mi w gardle i jedyne co mogłem zrobić to z całej siły się do niej przytulić. Nawet  teraz gdy wiem, że niedługo będzie za późno aby jej to powiedzieć, nie jestem w stanie tego zrobić.

Może to ma związek z moim dzieciństwem? Może mam uraz którego nigdy nie będę mógł przezwyciężyć ? Może… właściwie to tylko przypuszczenia.

Ale jest jeszcze jedna rzecz której o mnie nie wiecie.

Rodzice z którymi mieszkam, mama o której wam wspominałem.. oni nie są prawdziwi. Nie dla mnie.. Właściwie to są moimi krewnymi ale nic poza tym. Pewnie nie wiecie o czym mówię?

To może zacznę od początku. Kiedy miałem 6 lat, razem  z mamą, tatą i starszym bratem postanowiliśmy wyjechać na małą wycieczkę. Nie zaplanowaliśmy jej, chcieliśmy po prostu jechać przed siebie  i przynajmniej na trochę uwolnić się od codzienności. A przynajmniej tego chcieli moi rodzice.

Jechaliśmy dosyć wąską drogą nad największym jeziorem w okolicy, gdy nagle na ulicy pojawił się człowiek. Zwykły żul, zataczający się i pewnie kompletnie pijany. Pewnie zgadujecie co się stało dalej?  Oczywiście moja mama skręciła aby w niego nie wjechać i wypadliśmy z drogi prosto w skłębione wody ciemnego jeziora.

Wszystko pamiętam z taką dokładnością jakbym spowolnił kasetę i oglądał klatka po klatce. Przerażona twarz mojej mamy, krzyk taty gdy samochód zderzył się z linią wody, dłoń mojego brata próbująca otworzyć pasy bezpieczeństwa. Nie dał rady, ostatkiem sił pochylił się nade mną i patrząc na mnie swoimi dużymi oczami bezgłośnie poruszył ustami.

M.u.s.i.s.z      p.r.z.e.z.y.c.

Po czym wyszarpnął mnie z dziecięcego siedzenia i wypchnął przez otwarte okno samochodu. Woda samoistnie uniosła mnie do góry, a jedyne co mogłem zobaczyć to nieruchome twarze moich rodziców i powoli gasnący blask w oczach Tatsukiego.

W tamtej chwili nie wiedziałem co się dzieje. Straciłem przytomność  i obudziłem się dopiero w jakimś szpitalu. Powiedzieli mi, że dryfowałem po wodzie na szczęście twarzą do góry, zanim nie znalazł mnie jeden z rybaków przychodzących rano złowić sobie śniadanie.

Nigdy nie zapomnę oczu mojego brata, ani tego że dzięki niemu żyje. 

Po jakimś tygodniu spędząnym pod czujnym okiem lekarza, przyszli ONI.Siostra mojej mamy i jej mąż, moi nowi rodzice... Tak jak się domyślacie, nie łatwo mi było pogodzić się z taką nagłą zmianą. 

Zresztą to już dzisiaj nie ma żadnego znaczenia. W skrócie, to tyle jeśli chodzi o moje życie.  Zajebiście idealne czyż nie? 


************************************************************************************************

KATSUKO

Nie stchórzyłem, zapytałem się go wprost o co mu chodzi. I co dzięki temu zyskałem?! Nic  tylko kolejny mętlik w głowie. Wkurzony zerknąłem na swoją twarz odbitą w lustrze, jakby próbując znaleźć  w niej wyjaśnienie czemu właściwie tak bardzo chce poznać jego odpowiedź na moje pytanie.  Ale nic nie ujrzałem, no bo i co miałbym zobaczyć?

Koniec myślenia, powiedziałem sobie po cichu. Nie mam zamiaru przecież sterczeć w kiblu godzinę. Umyłem twarz i wziąłem szybki prysznic po czym bezgłośnie wyszedłem z łazienki.

Już miałem przejść przez pokój gdy mój wzrok przykuł się do Akiry. Siedział z podkulonymi nogami i brodą opartą na kolanach, a z jego oczu można byłoby czytać jak z otwartej książki. Pełne cierpienia, smutku, tęsknoty i czegoś czego nie mogłem zinterpretować. Patrzył w pustkę ale tak jakby widział tam tylko dla siebie, zrozumiałe obrazy.

Nie mogłem znieść tej obezwładniającej pustki widocznej w jego oczach. Zawsze miały w sobie taką specjalną iskierkę która paliła się niemal non stop w tych błękitnych oczach. A teraz….. nic.

Niemalże specjalnie potknąłem się o półkę, żeby narobić jak najwięcej hałasu i tym samym wyrwać go z tego dziwnego otępienia. Rozcierając bolącą kostkę usiadłem naprzeciwko niego na swoim łóżku i aż zadrżałem gdy poczułem jego wzrok na swoim ciele a moje serce mimowolnie szybko zadudniło.

-O czym myślałeś?- zapytałem nie mogąc powstrzymać ciekawości.

-Nie wiem czy chciałbyś to wiedzieć- jego bezbarwny głos tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jest to coś strasznego.

- Opowiedz mi – szepnąłem nie zdając sobie sprawy ile jego słowa mogą zmienić.

**************************************************************************