niedziela, 27 października 2013

Szkoła Życia - Rozdział 12

KATSUKO


Obudziłem się od razu gdy pierwsze promienie słońca spotkały się w moją twarzą. Ziewając przeciągle wyciągnąłem się dopiero po chwili zwracając uwagę na obejmujące mnie ramiona.

Akira...Niemal od razu spłonąłem wielkim rumieńcem przypominając sobie wydarzenia z dnia poprzedniego. Gdy patrzyłem na jego twarz przypominało mi się jaki wyraz miała gdy doprowadziłem go do spełnienia.

Jego naga klatka piersiowa delikatnie unosiła się i opadała pod wpływem snu. A ja po raz pierwszy pomyślałem sobie, że tym razem nie chce aby jeszcze się obudził.

Odwróciłem się w jego kierunku twarzą i z czułym westchnieniem wtuliłem się w jego ciepłe ciało wdychając delikatny zapach jego skóry. Oczywiście nie uszło mojej uwadze że oboje bylismy nadzy. Ale jak na razie w niczym mi to nie przeszkadzało.

Odkryłem też fakt iż wszelka chęć kłócenia się z nim bądź dokuczania mu bezpowrotnie zniknęła. Jedyne na co miałem ochotę, to leżenie w jego ramionach i czekanie aż w końcu otworzy oczy.

Z jakiegoś powodu czułem się szczęśliwy. Cały czas w pamięci odtwarzałem sobie wczorajszą noc i czułość z jaką się ze mną obchodził. Co sprawiło że zdradliwy rumieniec nawet na sekundę nie schodził z mojej twarzy. Powoli gładziłem palcem mięśnie jego brzucha z lubością kryjąc nos w zagłębieniu jego szyi.

Po jakimś czasie poczułem jak jego ciało porusza się niespokojnie i spojrzałem na jego twarz napotykając długo wyczekiwane  spojrzenie błękitnych oczu. 

- Jak długo nie śpisz malutki?- zapytał czułym gestem mierzwiąc mi włosy.

-Malutki?!-prychnąłem zdenerwowany.

Nie lubiłem jak sie tak do mnie zwracano nawet jeśli było to w zamierzeniu czułym zdrobnieniem.

-A jak mam ci mówić?-wymruczał smyrając mnie nosem po szyi.

-Nie wiem... Ale na pewno nie "malutki"- stwierdziłem twardo patrząc się w jego oczy.

Akira spojrzał na mnie z uwagą po czym zaśmiał się lekko pstrykając mnie palcami w czoło.

-Ty się nigdy nie zmienisz- stwierdził a ja nie wiedziałem czy było to obrazą czy komplementem.

Nie odezwałem się więc zastanawiając się czy się obrazić.


**************************************************

 AKIRA

Przyglądałem się mojemu chłopcu i nie mogłem powstrzymać zadowolonego uśmiechu który wykwitł na mojej twarzy. Choćby nie wiem jak zmienił do mnie nastawienie. Jedno się nie zmieniało.. Gdy coś mu nie pasowało jego oczy od razu ukazywały mi jego irytację. Było  w tym coś tak słodkiego, ze nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Delikatnie pstryknąłem go palcami w czoło.

-Ty się nigdy nie zmienisz- stwierdziłem z czułością. W sumie wolałem go w takiej wersji. 

Usmiechniety czekałem aż coś powie lecz on nie odezwał się ani słowem a po jego oczach mogłem stwierdzić, że najwyraźniej nie wie jak zinterpretować moje słowa.

-To mi się w tobie najbardziej podoba- szepnąłem mu do ucha aby wiedział, ze nie powiedziałem tego by mu dokuczyć.

Czerwony rumieniec ogarnął jego słodką twarz a ja nie mogąc się powstrzymać przewróciłem go na plecy z pożądaniem wpatrując się w jego oczy. 

-Czy mówiłem już jak bardzo lubię te twoje zielone oczy?- wymruczałem palcami delikatnie gładząc jego policzek.

Nie wiem jakim cudem doprowadziłem do tego, że jego rumieniec pogłębił się jeszcze bardziej. Widziałem jak Katsuko wkurzony przymyka lekko oczka wpatrując się we mnie z irytacją.

-Robisz to specjalnie-warknął.

-Co robię?-zapytałem palcem przemykając po jego słodzkich ustach.

Widziałem jak zadrżał wlepiając we mnie ciemniejace spojrzenie.

-Drażnisz mnie- wyrzucił z siebie zagryzając wargę gdy delikatnie przemknąłem palcami po jego szyi.

Boże jak ja kochałem wyprowadzać go z równowagi, pomyślałem i nie mogąc już dłużej wytrzymać tych gorących oczu zbmruzonych z przyjemności i wpatrujących się we mnie ze znajomą irytacją. Pochyliłem sie i delikatnie pocałowałem te jego słodkie usta.

*******************************************

 KATSUKO


Denerwowało mnie to, że zwykłym delikatnym ruchem swoich palców potrafił wyprowadzić mnie z równowagi.  Gdy ten położył się na mnie rzucając mnie  plecami na łóżko.

A gdy do tego zaczął jeszcze mówić mi te komplementy i delikatnie jeździć palcami po mojej twarzy, ustach, szyi. Myślałem że zwariuje ze złości. Z całkowitą premedytacją droczył się ze mną. Lecz z drugiej strony bardzo mi się to podobało. Z zadowoleniem zmrużyłem oczy i cały czas wpatrywałem się w jego ślepka uchylając lekko wargi z których co jakiś czas wydobywały się  pomruki zadowolenia.

I wtedy własnie mnie pocałował.

Delikatnie uchylając moje usta swoim językiem zawładnął moimi wargami. A ja z jękiem powoli zacząłem oddawac jego pocałunek. Nie śpiesząc się badał j moje podniebienie, zęby i bawił się z moim językiem. 

Wątpię żeby kiedykolwiek udało  się komuś w przysżłości pocałować mnie czulej niż on zrobił to teraz.

Rozpływałem się w powolności i słodkości tego pocałunku lecz już po chwili to mi nie wystarczało. Mocniej naparłem na jego usta wymuszając bardziej namiętny pocałunek. Czułem jego całkowicie nagie ciało na moim własnym i nie mogłem powstrzymać gorąca które powoli mną zawładnęło. Z rozkoszą zacząłem krażyć paznokciami delikatnie po jego plecach czując jak jego dłonie badają mój brzuch, biodra i powoli podszczypują moje sutki.

Bez skrępowania wpuściłem pomiędzy nogi jego napierające kolano i sapnąłem gdy przycisnął je do mojego pobudzonego krocza.

Oderwalismy od siebie swoje usta a jego głowa powoli powędrowała w dół mojego ciała liżąc moją skóre od szyi po pępek. Wiedziałem gdzie zamierza się zatrzymać i podniecony wplotłem palce w jego włosy.

Już po chwili zamknął usta na moim penisie w tym samym czasie wsuwając we mnie jeden palec. Lizał, ssał i gryzł mnie na przemian podczas gdy ja coraz bliżej zbliżałem się do spełnienia. Miał we mnie już trzy palce które powoli rozpychały mnie od środka.

Zacisnąłem palce na pościeli czując zbliżajacy się orgazm gdy nagle jego usta i palce zniknęły zostawiając mnie niewiarygodnie rozgrzanego na pościeli.

-Czy mogę?- usłyszałem wyszeptane pytanie tuż przy moim uchu i zerkając w dół zobaczyłem jego sterczącą na baczność męskość.

Kiwnąłem przyzwalająco głową i dałem pocałować się namiętnie gdy powoli wszedł we mnie rozpierając mnie od środka.

Już po chwili poruszaliśmy się szybko  a ja wreszcie osiągając spełnienie krzyknąłem zaciskając palce na jego ramionach. Jeszcze tylko kilka ruchów i on także opadł koło mnie delikatnie ze mnie wychodząc i odgarniąjąc z mojej twarzy spoconą grzywkę.

Widziałem jak przez dł€ższy czas zmaga się z czymś mocno zaciskajac usta.

-Kocham cię- mruknął  po chwili lekko drżącym głosem, a ja zaskoczony wlepiłem w niego zielone spojrzenie.

Uśmiechnąłem się i pogłaskałem go wolno po twarzy nie zdając sobie sprawy ile trudu wymagało od niego powiedzenie tych dwóch słów.

-Ja może też trochę cię lubię- powiedziałem niepewnie.

Nie lubiłem mówić wprost co czuje, ale on chyba zrozumiał. Ponieważ uśmiechnął się i mocno do mnie przytulił.

-Powiedziałem trochę- przypomniałem mu ale on tylko się zasmiał.