czwartek, 31 października 2013

Do czytelników !


Postanowiłam zrobić małą przysługę dla innych blogerów. W końcu reklamowania się nigdy za wiele :D

Tak więc, proszę podawać pod tym postem  wszystkie swoje blogi ! A ja zrobię zakładkę po lewej stronie pod historiami i zareklamuje każdego kto wyrazi taką chęć :D 

Z miłą chęcią także odwiedzę, przeczytam i skomentuje wasze historie. :)


Byłoby mi miło gdybyście też co jakiś czas wyrazili opinie o moim blogu. Bo szczerze mówiąc nie wiem czy prowadzenie go ma sens, lecz nie obawiajcie się, dla tej garstki co jednak czyta tego bloga. Nie opuszczę go tym razem na tak długo. Najpierw zakończę historię które już zaczęłam, a dopiero później pomyślę co robić dalej. 

ps: Szkoda, że u nas nie ma takich tradycji jak zagranicą. Mam ochotę przebrać się i łazić po ulicach :D 

pps: Przyznawać się kto jest ze Stanów Zjednoczonych albo Ukrainy :)



środa, 30 października 2013

Brother X Brother XXXI - Epilog

To już ostatni rozdział tego opowiadania, w porównaniu do poprzednich rozdziałów jest dosyć beznadziejny lecz czas już zakończyć tą historię na dobre i zająć się innymi :D Jednak mam dla was niespodziankę, ponieważ planuje kontynuacje tej historii, lecz o czym będzie, to jest moja słodka tajemnica. :D
Na razie spróbuję zakończyć jeszcze historię Szkoła Życia i dodać kilka rozdziałów PoH. Tak więc nie wybiegajmy dalej w przyszłość.
Miłego czytania !
~ Elizabeth

******************************************************************************

4 lata później

TSUICHI

Nasze życie wróciło do normy. Kaoru otrząsnął się i na powrót wrócił do roli starszego aroganckiego brata, jak i także mojego partnera. Nadal jeszcze zdarzało się mi, przyłapywać go podczas niepokojących koszmarów nawiedzających go od  czasu do czasu, aby przypomnieć... Przypomnieć to wszystko co przeszliśmy.

Od 4 lat nie mieliśmy kontaktu ani z Yuukim, ani z Hiro. Szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy co się z nimi stało. Raz usłyszałem jedynie od kogoś, że podobno wyjechali aby wziąć ze sobą ślub. Na razie tylko za granicą doszło do zalegalizowania związków homoseksualnych, dlatego w naszym kraju nie mieliby takiej szansy.

Ja i Kaoru wolimy jednak pozostać w związku niesformalizowanym, oboje uważamy, że nie jest to nam potrzebne do szczęścia. Jednak jest jedna rzecz, którą pragniemy z całego serca. Dziecko... Co prawda Kaoru nigdy nie powiedział tego na głos, lecz zdążyłem zauważyć, jak jego wzrok topnieje na widok dzieci. Jak z utęsknieniem patrzy na tatusiów trzymających za rączki swoje dzieci.

Nie sposób nie zauważyć, że on też tego pragnie, westchnąłem. Właśnie dlatego postanowiłem coś sprawdzić.

Z gulą w gardle ścisnąłem kawałek papieru z wypisanym na nim starannie adresem, spoglądając na stojącą przede mną kamienice.

Byłem na miejscu.

Wielka tabliczka nad drzwiami głosiła " Dom dziecka im. Tiro Hajuzy". Formalnie rzecz biorąc miałem być teraz w pracy, lecz zdecydowałem, że dzisiaj nadszedł czas aby wreszcie zrobić krok do przodu, aby wreszcie wziąć życie w swoje ręce.

Wciągnąłem w płuca zimne październikowe powietrze i przekroczyłem wreszcie próg budynku.

- W czym mogę pomóc?- usłyszałem zanim zdążyłem choćby rozejrzeć się dokoła.

-Przyszedłem, ponieważ chciałbym adoptować dziecko- powiedziałem zdając sobie sprawę jak głupio zabrzmiałem.

Kobieta uśmiechnęła się uprzejmie, pewnie zgadując jak bardzo jestem podenerwowany.

-W jakimś konkretnym wieku?

Spojrzałem na nią zaskoczony. To brzmi jakbym miał jej podać kategorię towaru do kupienia.

-Nie..Chciałbym po prostu zapoznać się z nimi i jeśli któreś będzie chciało abym je adoptował, postaram się to zrobić- uśmiechnąłem się.

Kobieta zlustrowała mnie spojrzeniem.

-Co pana skłoniło do pomyślenia o adopcji w tak młodym wieku?

"Młodym?" pomyślałem. Mam 22 lata. Większość ludzi w moim wieku już zaczyna tworzyć rodzinę.

-Po prostu chciałbym już założyć rodzinę, a szkoda mi dzieci które jej nie posiadają, więc chciałbym jakiemuś ją podarować- odpowiedziałem.

Czysto dyplomatyczna odpowiedź, pochwaliłem się w duchu, wiedząc iż jeśli szukała na mnie jakiegoś haka. W tej wypowiedzi na pewno go nie znajdzie.

-W takim razie, poprowadzę pana do naszej świetlicy- odparła z uśmiechem, po czym skierowaliśmy się w stronę pobliskich drzwi.


*******
Zewsząd słychać było śmiechy i piski. Małe i jeszcze mniejsze dzieci biegały dokoła bawiąc się w berka, bądź po prostu wygłupiając. Widok, doprawdy ściskający serce, gdy się zdało sobie sprawę, że każde z tych dzieci tak na prawdę nie ma rodziny. Że każde z nich zostało porzucone.

Ze smutkiem rozejrzałem się dokoła po tych beztroskich twarzyczkach, gdy nagle mój wzrok przykuł chłopak siedzący samotnie w rogu sali.

-Czy mógłbym...?- spojrzałem na nią wskazując na chłopca.

-Ależ oczywiście.

Powoli podszedłem do niego, kucając obok w pewnej odległości.

-Coś się stało mały? Czemu nie bawisz się z innymi?- spytałem uśmiechając się do, mniej więcej jedenastoletniego blondynka.

Chłopiec uniósł głowę i spojrzał na mnie lekko zadziornym spojrzeniem.

-Bo nie chce..- odparł jednak jego wzrok mówił co innego, gdy przyglądał się młodszym dzieciom.

-A czemu nie chcesz? Nie lubisz ich?

Chłopiec nie odpowiedział. Za to poczułem, że wcześniej stojąca koło mnie kobieta zbliżyła się i szepnęła mi do ucha.

-Nie chcą się z nim bawić, ponieważ jest starszy. Uważają, że zadając się z nim nikt ich nie adoptuje. Prawie żadna rodzina nie chce brać dzieci w wieku wyższym niż 6 maksimum 8 lat.

Wiedziałem, że stara się mówić szeptem, lecz nie mogło ujść mojej uwadze, iż chłopiec chyba wszystko usłyszał. Widziałem jak powoli opuścił główkę najwyraźniej smutniejąc.

Było mi go strasznie szkoda. Zerknąłem jeszcze raz i zobaczyłem lekko podobieństwo jego zachowania, z moim własnym z wcześniejszych lat. Kiedy wydawało mi się, że nikt mnie nie chce. Że jestem opuszczony przez cały świat. Ale ja zawsze miałem przynajmniej brata, a on nie ma nic. Kompletnie nic...

W momencie w którym ponownie uniósł wzrok patrząc się na mnie niepewnie, już wiedziałem. Wiedziałem, że to właśnie jemu chce podarować dom. I wiedziałem też, że Kaoru aprobowałby mój wybór. Wiem, że obdarzy go miłością.

Uśmiechnąwszy się do chłopca wyciągnąłem rękę.

-Jestem Tsuichi, a ty jak się nazywasz?

Chłopiec po dłuższej chwili wahania także wyciągnął rękę i uścisnął moją delikatnie.

-Saku..

-Saku..- powtórzyłem zamyślony, bardzo ładne imię.- Mam do ciebie pytanko. Czy nie chciałbyś poznać więcej dzieci w swoim wieku? Czy pozwoliłbyś mi zostać twoim tatą? Chciałbyś zamieszkać ze mną?- wypaliłem prosto z mostu, czując jak moje serce przyśpiesza, a ślina staje mi w gardle ze stresu.

Chłopiec spojrzał na mnie jakbym żartował, po czym uśmiechnął się najpromienniej jak każde dziecko potrafi.

-Naprawdę mogę?- zapytał spoglądając także na opiekunkę.

Także się na nią spojrzałem niemalże błagalnym wzrokiem, a ona tylko uśmiechnięta przytaknęła głową. 

-Naprawdę- potwierdziłem i już w następnej chwili czułem malutkie ramionka oplatające moją szyję w geście pełnym szczęścia.

-Dziękuję- powiedział Saku, a ja wiedziałem, że naprawdę się ucieszył.

"Tak więc Kaoru, zostałeś jeszcze tylko ty.. Zastanawiam się jak zareagujesz.."

****
Po załatwieniu wszystkich formalności, Saku zgarnął malutkiego pluszowego dinozaura, jedyną prywatną rzecz jaką posiadał. Po czym wziąwszy go za rękę, skierowałem się w stronę mojego samochodu. W sumie nie był jakiś tam specjalny, zwykłe rasowe Mitsubichi, normalne jak każdy inny samochód. 

-Jak dojedziemy do domu, musimy być cicho- przestrzegłem malucha.- Chcemy zrobić niespodziankę jeszcze jednej osobie- dodałem z uśmiechem, a maluch przytaknął uśmiechając się lekko diabelnie. 

-A komu chcesz zrobić niespodziankę Tsuki?- zapytał skracając moje imię.

-Hmm jakby ci to powiedzieć..-zastanawiałem się. -Jeśli przykładowo ja jestem tak jakby twoim tatą, to on jest tatą numer dwa..- starałem się wytłumaczyć zakłopotany.

Chłopiec spojrzał na mnie dziwnie.

-Czy to znaczy, że tata ma chłopaka?- zapytał dosyć mądrze rozpatrzając moje słowa.

-Hmm, można powiedzieć, że to coś w tym stylu-stwierdziłem lekko wystraszony. 

Nie pomyślałem sobie wcześniej co mogłoby pomyśleć dziecko na temat naszego związku. W końcu w Korei homoseksualizm nadal nie był rzeczą którą można by było się chwalić.

Zerknąłem na chłopca lecz en nie wydawał się być zniesmaczony, raczej zaciekawiony.

-Czyli będę miał dwóch tatusiów..- powiedział powoli akcentując te słowa. -Podoba mi się - stwierdził po chwili i szczerze się uśmiechnął, a mi spadł kamień z serca. 

Zaakceptował nas, więc większa część drogi już za nami. Teraz tylko pozostawało, zapoznać ze swoją dwóch członków mojej rodzinki, pomyślałem wjeżdżając na parking.

-Pamiętaj, to ma być niespodzianka- szepnąłem i chwytając go za drobną rączkę wkroczyliśmy do domu, od razu kierując się w stronę salonu. 

Do powrotu Kaoru zostało jeszcze tylko pół godziny, a mój żołądek ścisnął się w mały supełek z powodu tremy. A co jeśli Kaoru nie zaakceptuje mojej decyzji. Nie chce cofać adopcji.. Jaki straszny ból sprawiłoby to Saku.. Nie ! Na razie nie będę o tym myśleć. Zresztą przekonamy się dopiero gdy przyjedzie, pomyślałem i począłem obserwować poczynania chłopca.

**********************************************************************************

KAORU

Zmęczony przekroczyłem próg domu nie mogąc się doczekać momentu w którym będę mógł iść spać, lub choćby odpocząć z głową na kolanach mojego ukochanego. W domu panowała dziwna cisza, zazwyczaj gdy Tsuichi kończył pracę przede mną, już od progu dało się słyszeć głośny dźwięk telewizora bądź przynajmniej zwykłego radia. 

-Tsuichi?!- na poły krzyknąłem, na poły powiedziałem w pustą przestrzeń. 

Dziwne, że nadal nie było go w domu. Zazwyczaj dzwonił do mnie gdy jakieś spotkanie firmowe miało mu się przedłużyć, bądź był zmuszony do zostania po godzinach pracy. Odłożyłem na szafkę klucze, przewieszając płaszcz przez ramię krzesła i skierowałem się do salonu.

-Tsuichi?!!!- krzyknąłem jeszcze raz, gdy nagle poczułem, że coś obejmuje mnie od tyłu mniej więcej na poziomie pasa.

Zaskoczony odwróciłem się i ujrzałem blondwłosego chłopczyka przyczepionego do mnie z uśmiechem. Nie wiedziałem co się dzieje. Bałem odepchnąć się tego chłopca, starałem się zrozumieć o co chodzi, gdy wtem ujrzałem postać Tsuichiego kilka kroków dalej opierającego się o ścianę.

-Mam nadzieję, że miło przywitasz naszego nowego małego domownika- odezwał się z lekkim uśmiechem, nie wiedzieć czemu w jego oczach dostrzegłem obawę.

-Domownika?- powtórzyłem nieprzytomnie spoglądając na dziecko.-Czy..?- nagle mnie olśniło.

-Tak- odpowiedział tylko nie dając mi dokończyć.- Właśnie stoi przed tobą nasz syn.

Serce zabiło mi boleśnie słysząc te słowa, a w oczach wezbrały łzy. Nasz syn..powtórzyłem w myślach smakując te nowe słowo. Jakże piękne miało znaczenie. Zerknąłem na małego chłopca i wzruszony pochyliłem się przytulając go mocno do siebie.

-Miło mi cię poznać- wyszeptałem, mając nadzieję, że usłyszy. Ponieważ moje gardło było tak ściśnięte, że nie potrafiłbym tego powtórzyć.

-Witaj tato numer dwa- odpowiedział radośnie chłopczyk, a ja zaśmiałem się na te słowa. Zerkając czule na Tsuichiego.

D-Z-I-Ę-K-U-J-E , powiedziałem mu na migi i z radością ponownie przytuliłem swego syna. Wreszcie mamy pełnoprawną rodzinę, westchnąłem czując, że od dzisiaj każdy nowy dzień będzie jeszcze lepszy od poprzedniego.

Tak długo na to czekałem.



THE END 



Zakazana miłość - Nowe Opo już niedługo






A oto druga seria historii Brother X Brother, jednakże ze względu na jej przebieg tytuł musiał zostać zmieniony. Historia dotyczyć będzie syna Tsuichiego i Kaoru, który w wieku 19 lat pojechał do prywatnej wyższej szkoły prawniczej im. Kykeiji Taku i ku zaskoczeniu zakochał się w pewnym chłopaku, którego rodzice połączeni są pewną przykrą historią z jego własnymi. Oczywiście chłopcy nie wiedząc o tym zagłębiają się w świat miłości, a gdy nadchodzi czas zapoznania z rodzinami...Wszystko wywraca się do góry nogami.

Jeśli domyślacie się już o czym będzie historia. Życzę wam miłego wyczekiwania.

niedziela, 27 października 2013

Szkoła Życia - Rozdział 12

KATSUKO


Obudziłem się od razu gdy pierwsze promienie słońca spotkały się w moją twarzą. Ziewając przeciągle wyciągnąłem się dopiero po chwili zwracając uwagę na obejmujące mnie ramiona.

Akira...Niemal od razu spłonąłem wielkim rumieńcem przypominając sobie wydarzenia z dnia poprzedniego. Gdy patrzyłem na jego twarz przypominało mi się jaki wyraz miała gdy doprowadziłem go do spełnienia.

Jego naga klatka piersiowa delikatnie unosiła się i opadała pod wpływem snu. A ja po raz pierwszy pomyślałem sobie, że tym razem nie chce aby jeszcze się obudził.

Odwróciłem się w jego kierunku twarzą i z czułym westchnieniem wtuliłem się w jego ciepłe ciało wdychając delikatny zapach jego skóry. Oczywiście nie uszło mojej uwadze że oboje bylismy nadzy. Ale jak na razie w niczym mi to nie przeszkadzało.

Odkryłem też fakt iż wszelka chęć kłócenia się z nim bądź dokuczania mu bezpowrotnie zniknęła. Jedyne na co miałem ochotę, to leżenie w jego ramionach i czekanie aż w końcu otworzy oczy.

Z jakiegoś powodu czułem się szczęśliwy. Cały czas w pamięci odtwarzałem sobie wczorajszą noc i czułość z jaką się ze mną obchodził. Co sprawiło że zdradliwy rumieniec nawet na sekundę nie schodził z mojej twarzy. Powoli gładziłem palcem mięśnie jego brzucha z lubością kryjąc nos w zagłębieniu jego szyi.

Po jakimś czasie poczułem jak jego ciało porusza się niespokojnie i spojrzałem na jego twarz napotykając długo wyczekiwane  spojrzenie błękitnych oczu. 

- Jak długo nie śpisz malutki?- zapytał czułym gestem mierzwiąc mi włosy.

-Malutki?!-prychnąłem zdenerwowany.

Nie lubiłem jak sie tak do mnie zwracano nawet jeśli było to w zamierzeniu czułym zdrobnieniem.

-A jak mam ci mówić?-wymruczał smyrając mnie nosem po szyi.

-Nie wiem... Ale na pewno nie "malutki"- stwierdziłem twardo patrząc się w jego oczy.

Akira spojrzał na mnie z uwagą po czym zaśmiał się lekko pstrykając mnie palcami w czoło.

-Ty się nigdy nie zmienisz- stwierdził a ja nie wiedziałem czy było to obrazą czy komplementem.

Nie odezwałem się więc zastanawiając się czy się obrazić.


**************************************************

 AKIRA

Przyglądałem się mojemu chłopcu i nie mogłem powstrzymać zadowolonego uśmiechu który wykwitł na mojej twarzy. Choćby nie wiem jak zmienił do mnie nastawienie. Jedno się nie zmieniało.. Gdy coś mu nie pasowało jego oczy od razu ukazywały mi jego irytację. Było  w tym coś tak słodkiego, ze nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Delikatnie pstryknąłem go palcami w czoło.

-Ty się nigdy nie zmienisz- stwierdziłem z czułością. W sumie wolałem go w takiej wersji. 

Usmiechniety czekałem aż coś powie lecz on nie odezwał się ani słowem a po jego oczach mogłem stwierdzić, że najwyraźniej nie wie jak zinterpretować moje słowa.

-To mi się w tobie najbardziej podoba- szepnąłem mu do ucha aby wiedział, ze nie powiedziałem tego by mu dokuczyć.

Czerwony rumieniec ogarnął jego słodką twarz a ja nie mogąc się powstrzymać przewróciłem go na plecy z pożądaniem wpatrując się w jego oczy. 

-Czy mówiłem już jak bardzo lubię te twoje zielone oczy?- wymruczałem palcami delikatnie gładząc jego policzek.

Nie wiem jakim cudem doprowadziłem do tego, że jego rumieniec pogłębił się jeszcze bardziej. Widziałem jak Katsuko wkurzony przymyka lekko oczka wpatrując się we mnie z irytacją.

-Robisz to specjalnie-warknął.

-Co robię?-zapytałem palcem przemykając po jego słodzkich ustach.

Widziałem jak zadrżał wlepiając we mnie ciemniejace spojrzenie.

-Drażnisz mnie- wyrzucił z siebie zagryzając wargę gdy delikatnie przemknąłem palcami po jego szyi.

Boże jak ja kochałem wyprowadzać go z równowagi, pomyślałem i nie mogąc już dłużej wytrzymać tych gorących oczu zbmruzonych z przyjemności i wpatrujących się we mnie ze znajomą irytacją. Pochyliłem sie i delikatnie pocałowałem te jego słodkie usta.

*******************************************

 KATSUKO


Denerwowało mnie to, że zwykłym delikatnym ruchem swoich palców potrafił wyprowadzić mnie z równowagi.  Gdy ten położył się na mnie rzucając mnie  plecami na łóżko.

A gdy do tego zaczął jeszcze mówić mi te komplementy i delikatnie jeździć palcami po mojej twarzy, ustach, szyi. Myślałem że zwariuje ze złości. Z całkowitą premedytacją droczył się ze mną. Lecz z drugiej strony bardzo mi się to podobało. Z zadowoleniem zmrużyłem oczy i cały czas wpatrywałem się w jego ślepka uchylając lekko wargi z których co jakiś czas wydobywały się  pomruki zadowolenia.

I wtedy własnie mnie pocałował.

Delikatnie uchylając moje usta swoim językiem zawładnął moimi wargami. A ja z jękiem powoli zacząłem oddawac jego pocałunek. Nie śpiesząc się badał j moje podniebienie, zęby i bawił się z moim językiem. 

Wątpię żeby kiedykolwiek udało  się komuś w przysżłości pocałować mnie czulej niż on zrobił to teraz.

Rozpływałem się w powolności i słodkości tego pocałunku lecz już po chwili to mi nie wystarczało. Mocniej naparłem na jego usta wymuszając bardziej namiętny pocałunek. Czułem jego całkowicie nagie ciało na moim własnym i nie mogłem powstrzymać gorąca które powoli mną zawładnęło. Z rozkoszą zacząłem krażyć paznokciami delikatnie po jego plecach czując jak jego dłonie badają mój brzuch, biodra i powoli podszczypują moje sutki.

Bez skrępowania wpuściłem pomiędzy nogi jego napierające kolano i sapnąłem gdy przycisnął je do mojego pobudzonego krocza.

Oderwalismy od siebie swoje usta a jego głowa powoli powędrowała w dół mojego ciała liżąc moją skóre od szyi po pępek. Wiedziałem gdzie zamierza się zatrzymać i podniecony wplotłem palce w jego włosy.

Już po chwili zamknął usta na moim penisie w tym samym czasie wsuwając we mnie jeden palec. Lizał, ssał i gryzł mnie na przemian podczas gdy ja coraz bliżej zbliżałem się do spełnienia. Miał we mnie już trzy palce które powoli rozpychały mnie od środka.

Zacisnąłem palce na pościeli czując zbliżajacy się orgazm gdy nagle jego usta i palce zniknęły zostawiając mnie niewiarygodnie rozgrzanego na pościeli.

-Czy mogę?- usłyszałem wyszeptane pytanie tuż przy moim uchu i zerkając w dół zobaczyłem jego sterczącą na baczność męskość.

Kiwnąłem przyzwalająco głową i dałem pocałować się namiętnie gdy powoli wszedł we mnie rozpierając mnie od środka.

Już po chwili poruszaliśmy się szybko  a ja wreszcie osiągając spełnienie krzyknąłem zaciskając palce na jego ramionach. Jeszcze tylko kilka ruchów i on także opadł koło mnie delikatnie ze mnie wychodząc i odgarniąjąc z mojej twarzy spoconą grzywkę.

Widziałem jak przez dł€ższy czas zmaga się z czymś mocno zaciskajac usta.

-Kocham cię- mruknął  po chwili lekko drżącym głosem, a ja zaskoczony wlepiłem w niego zielone spojrzenie.

Uśmiechnąłem się i pogłaskałem go wolno po twarzy nie zdając sobie sprawy ile trudu wymagało od niego powiedzenie tych dwóch słów.

-Ja może też trochę cię lubię- powiedziałem niepewnie.

Nie lubiłem mówić wprost co czuje, ale on chyba zrozumiał. Ponieważ uśmiechnął się i mocno do mnie przytulił.

-Powiedziałem trochę- przypomniałem mu ale on tylko się zasmiał.

Szkoła Życia - Rozdział 11

************************************************************************

KATSUKO

Gdy rano obudziłem się wypoczęty jak nigdy, zauważyłem że całym ciałem przytulałem się do Akiry, jakby był moim pluszowym misiem. I szczerze mówiąc nawet można było powiedzieć, że tak wyglądał. Chyba po raz pierwszy miałem okazję przyjrzeć się z tak bliska jego śpiącej twarzy.

Zwróciłem uwagę na delikatne acz całkiem duże usta i dobrze wyrzeźbioną męską szczękę. Nic dziwnego, że tyle dziewczyn za nim ganiało. Był naprawdę przystojnym chłopakiem. No i do tego kiedy spał jego twarz wydawała się być taka delikatna, wręcz anielska.

Taa wiem, że takie gadanie to tylko bzdety ale gdybyście go teraz widzieli… Nieśmiało uniosłem rękę pogłaskałem jego policzek. Lecz po chwili, już pewniej powoli przesuwałem  dłonią wzdłuż jego szczęki, nosa, ust… Ale gdy ciepły oddech owiał moje palce szybko się cofnąłem.

Moje serce zabiło gwałtownie gdy Akira mrucząc cicho przytulił się do mnie trochę mocniej a wzrok ponownie powędrował na jego usta. Chyba jestem chory, zastanawiałem się, słysząc szybkie uderzenia swojego serca. Normalnie tak nie bije. Chyba że podczas grypy…

Właśnie… Grypa…. To musi być to, pomyślałem ziewając głośno i delikatnie pukając Akirę w ramię.

-Wstawaj śpiochu, dzisiaj mamy wolne- zamruczałem z przyjemnością rozciągając wszystkie kości.

Akira zamrugał gwałtownie oczami aż w końcu, otworzył je całkowicie i powoli podniósł się do pozycji siedzącej.

-Która godzina?

-14:15 Dość długo dzisiaj spaliśmy- stwierdziłem przyglądając się jak przeciągłe ziewnięcie wypływa z jego ust.

Akira zmierzył mnie zirytowanym spojrzeniem.

-Zwykle i tak śpię dłużej.. Człowieku jest sobota,  czas żeby odpoczywać a ty zrywasz mnie z łóżka o takiej porze..

-Jakiej porze? Jest już wystarczająco późno, a poza tym nie mam co robić, a nie zamierzam siedzieć i nudzić się- równie zirytowany spojrzałem na niego wkurzonym wzrokiem.

-A co chciałbyś robić?- zapytał po chwili badawczo mi się przyglądając.

Właściwie to nie wiedziałem. W zamyśleniu zmarszczyłem brwi żeby wpaść na jakiś genialny pomysł, ale akurat w tym momencie ktoś zapukał do drzwi.

-Kto tam?!- wrzasnąłem odwracając się w ich kierunku.

Drzwi otworzyły się ukazując szczerzącą się twarz Sakiego, klasowego błazna.

-No no no kogo my tu mamy- uśmiechnął się Akira.

Zawsze przepadał za odwiedzinami Sakiego, choć właściwie było to tylko z powodu PRZYCZYN jego odwiedzin. A przyczynami tymi była zazwyczaj chęć podzielenia się z nimi swoimi najnowszymi zdobyczami. Nie dość że był klasowym błaznem i każdego doprowadzał do łez ze śmiechu, zajmował się też innymi ciekawymi rzeczami. Choćby na przykład przemycaniem na teren szkoły ciekawych trunków.

No więc Saki wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi uśmiechając się do nich jeszcze szerzej niż wcześniej i wyciągając zza pleców całkiem pokaźną torbę.

-Zgadnijcie co dla was przyniosłem- powiedział wyjmując  z torby, całkiem pokaźnych rozmiarów butelkę 76%-towej wisky.

Oczy Akiry zwęziły się podejrzliwie.

-Ile za to chcesz?

Saki uśmiechnął się lekko kręcąc powoli głową.

-Nic nie chce. Tak się złożyło, że skołowałem jedną sztukę za darmo, więc lepiej bierzcie zanim się rozmyśle- zażartował i rzucił butelką w naszą stronę.- No to ja teraz zostawiam was samych i idę trochę zarobić na moich cudeńkach- powiedział i potrząsając torbą wyszedł z zamykając za sobą drzwi.

-Czy nie pytałeś się przypadkiem wcześniej co będziemy robić?- sugestywnie spojrzałem na butelkę w dłoni Akiry.

-To co… otwieramy?- zapytałem na co on z szerokim  uśmiechem przygotował nam po dwa kieliszki.

-Jasne, że otwieramy.


* * * * * * * * * *  2 godziny później


Z obrzydzeniem przyglądałem się kieliszkowi wypełnionemu bursztynowym płynem, który
dziwnym wzrokiem przyglądał mi się ze stołu. 2/3 flaszki dziwnym zbiegiem okoliczności zniknęło ze szklanego naczynia ale przytępiony umysł już dawno zapomniał kiedy to się stało.

-Fięcej ne fipije- wymamrotałem odsuwając swój kieliszek z dala od siebie.

-Ja tes jus nie mogę- zaskomlał Akira tuż obok mnie.

W głowie kręciło mi się jak na karuzeli a widoczność dookoła mnie ukazywała świat trochę za wolno niż w trzeźwej rzeczywistości.

Zmęczony przewróciłem się na wznak na łóżku zwalając na podłogę na szczęście zamkniętą butelkę z resztą wisky. Zresztą po chwili Akira zrobił dokładnie to samo a ja z dziwnym uczuciem począłem wpatrywać się w jego unoszącą się rytmicznie klatkę piersiową.

-Cemu ty musis byc taki pzystojny?- zastanawiałem się na głos, podczas gdy moja ręka  samoistnie zawędrowała w kierunku jego piersi. Delikatnie głaszcząc mięśnie brzucha.

-A cemu ty musis być taki słodki?-odpowiedział patrząc na mnie dziwnie płonącym wzrokiem.

Zachichotałem pijacko przekręcając się twarzą w jego stronę i zaplątując palec o kosmyk jego włosów.  Akira był taki fascynujący, wszystko w nim mnie do niego przyciągało.  Czułem na sobie jego natarczywy wzrok gdy bawiłem się jego włosami, a moje serce mimowolnie szybciej zabiło.

Lecz pewnie z powodu wypitego właśnie alkoholu, zamiast speszyć się w takiej sytuacji. Powoli podniosłem wzrok, wpatrując się w jego głębokie oczy.. pełne usta. I nagle poczułem przemożną chęć posmakowania ich.. pragnienie tego wprost rozrywało mnie od środka.  Więc jedyne co mogłem zrobić, było pokonanie tych paru dzielących nas centymetrów i wzięcie jego ust w posiadanie. I tak też zrobiłem.

W życiu nie odważyłbym się tego zrobić na trzeźwo. Począłem delikatnie napierać na jego słodkie usta aż w końcu gdy wpuścił mnie do środka, z namiętnością zacząć badać jego podniebienie, zęby, policzki. Delikatnie podgryzając jego dolną wargę i przybliżyłem się wsadzając dłonie pod jego koszulkę aby wreszcie dotknąć jego skóry.

Jęk zawodu wyrwał się z moich ust, gdy zamiast pozwolić mi dotknąć swoich sutków, zwinnym ruchem przewrócił mnie na plecy, samemu wkładając mi łapy pod bluzkę. Zamruczałem z rozkoszy gdy przestał całować moje usta, w zamian podgryzając i liżąc moją szyję, w tym samym czasie, w którym kciukami drażnił moje sutki.

Widząc że moja bluzka trochę mu w tym przeszkadza, szybko się jej pozbyłem, przy okazji rozbierając go z jego własnej koszulki.

I już po chwili ponownie opadliśmy na łóżko połączeni namiętnym pocałunkiem. Czułem jego biodra ocierające się o moje, i wiedziałem że w tej chwili trudno byłoby mi  znaleźć jakiekolwiek puste miejsce w moich spodniach. 

Jęknąłem gdy poczułem jego dłoń powoli zsuwającą się w dół po moim ciele, zmierzającą prostu pod materiałowi moich bokserek.

-Ohh- jęknąłem gdy zimna dłoń zacisnęła się na moim  penisie i powoli jeździła po nim w górę i w dół.

Wygiąłem się z przyjemności i zacisnąłem zęby na jego szyi próbując powstrzymać wydobywające się z moich ust wstydliwe dźwięki.

-Podoba się?-usłyszałem tuż przy swoim uchu, tuż przed tym jak gorący język polizał moją szyję tuż pod uchem.

Mruknąłem tylko potwierdzająco i zagryzłem dolną wargę czując jak coraz większe ciepło ogarnia całe moje ciało. Jeszcze tylko dwa pociągnięcia ręką i doszedłem z głośnym jękiem opadając głową na poduszkę. Z zamkniętymi oczami czekałem aż ciężar ciała Akiry opadnie tuż koło mnie, lecz jedyne  czego się doczekałem były ciche jęki tuż nade mną.

Otworzyłem oczy i ujrzałem pochylającego się nade mną Akirę szybko poruszającego dłonią pod materiałem swoich bokserek. Przez chwilę patrzyłem na malujące się na jego twarzy emocje aż w końcu podniosłem się i pocałowałem go w usta wkładając rękę w jego bokserki.

-Co ty robisz ?- zdziwiony oderwał się ode mnie patrząc na mnie rozgorączkowanym wzrokiem.

-Możesz to nazwać przysługą za przysługę- szepnąłem i szybko pocałowałem go jeszcze raz, bojąc się że jeśli teraz tego nie zrobię, już nigdy się na to nie odwarze.

Delikatnie pieszcząc jego penisa dłonią, oparłem czoło o jego ramię i gdy poczułem jak jego ciało powoli dopadają dreszcze, szybko zwiększyłem ilość swoich ruchów i po raz ostatni wpiłem się ustami w jego rozchylone wargi.

-Nie waż się tego jutro zapomnieć- wymamrotał jeszcze Akira, zanim przytuleni do siebie, z wyczerpania zasnęliśmy.

***********************************************************************

Szkoła Życia - Rozdział 10

************************************************************************
KATSUKO

- Opowiedz mi – szepnąłem .

I opowiedział. A ja nie mogłem przestać słuchać.

Zastanawiam się jakim cudem potrafił maskować wszystkie te emocje przez większość czasu. Gdy wspominał o swoim bracie, widziałem jak jego oczy błyszczą się ze wzbierających łez. I sam się sobie dziwiłem, ale w tym momencie wręcz pragnąłem przyciągnąć go do siebie i z całych sił przytulić. Oczywiście tego nie zrobiłem. Nie wiedziałem jak mógłby na to zareagować.

Wpatrywałem się w skupieniu jego twarzy chłonąc każde słowo dopóki nie skończył swojej opowieści.

- Tylko nie próbuj się teraz nade mną litować- zaśmiał się choć po oczach widać było, że mówił to całkowicie poważnie.

- Chciałbyś- prychnąłem i klepnąłem go w ramię kładąc się na swoim łóżku.

Nawet nie zauważyłem jak bardzo byłem zmęczony. Ziewając przeciągle opatuliłem się szczelnie swoją kołdrą i twarzą zwróciłem się w kierunku Akiry. Który przez cały czas śledził mnie wzrokiem.

- Dobranoc Akira- powiedziałem i szybko odwróciłem się przodem do ściany aby nie widzieć jego zaskoczonego spojrzenia.

Szelest kołdry rozległ się w pokoju, a ja zdążyłem jeszcze usłyszeć dwa ciche słowa zanim zasnąłem.

‘’Dobranoc Katsuko’’

*********

No i spałem sobie spokojnie jak każdego dnia, gdy głośny huk wyrwał mnie nagle ze snu. I nie byłoby w tym nic strasznego gdybym nie odkrył źródła tego huku. Za oknem w najlepsze szalała sobie burza.

A ja co chwilę kuliłem się pod wpływem każdego grzmotu. Nienawidzę burzy, od zawsze się jej bałem.

Gdy następny huk rozległ się z bardzo bliskiej odległości, nie powstrzymałem się od głośnego pisku i trzęsąc się jak jakieś cholerne przestraszone zwierzę, ukryłem głowę pod kołdrą. A najgorsze że zapowiadało się, że burza nie minie zbyt szybko.

Taa, kto by pomyślał, że ktoś taki jak ja boi się takiej błahostki. No ale cóż każdy ma swoje słabości. Gdy następny dość głośny grzmot zabrzmiał tuż za oknem z nasileniem takim jakby walnął w jakieś drzewo, z mojego gardła wydobył się cichy krzyk. Mimowolnie zacisnąłem oczy choć i tak spod kołdry nic nie widziałem.

‘’Niedługo to minie’’ pocieszałem się w myślach na próżno próbując opanować dreszcze.

Gdy wtem czyjeś ręce delikatnie objęły mnie w pasie,  a ciało przytuliło się do moich pleców.

-Co ty robisz?-wyjąkałem niepewnym głosem.

-Pomagam ci zasnąć…

-Nie potrzebuje pomocy- warknąłem czując się lekko upokorzony. Nigdy nie chciałem żeby ktokolwiek dowiedział się o moim lęku.

-Gdybyś nie potrzebował pomocy, już dawno byś spał…- stwierdził, a ja nic nie odpowiedziałem. Miał rację.


**********************************************************************************************
AKIRA 


Nie mogłem zasnąć zastanawiając się czemu właściwie akurat jemu wyznałem coś czego nie mówiłem jeszcze nikomu. I zdziwiła mnie ulga jaką poczułem dzieląc się z nim swoją tajemnicą.

Nie wiem jak długo leżałem patrząc w sufit i rozmyślając nad różnymi błahymi sprawami, zanim zauważyłem że na zewnątrz rozpętała się burza.

W zamyśleniu spojrzałem w okno obserwując powoli ześlizgujące się po szybie krople deszczu i raz po raz rozjaśniające niebo błyski błyskawic. Gdy nagły ruch po prawej stronie odwrócił moją uwagę.

Spojrzałem na łóżko Katsukiego i lecz nie zobaczyłem jego głowy tylko  drżącą kulę z pościeli.

Obserwowałem go chwilę lecz gdy usłyszałem zduszony pisk  dochodzący spod kołdry nie wytrzymałem i podniosłem się z łóżka podchodząc do niego. Stałem jeszcze chwilę bijąc się z myślami lecz w końcu położyłem się za nim i mocno objąłem go ramionami.

-Co ty robisz?- usłyszałem.

-Pomagam ci zasnąć..

-Nie potrzebuje pomocy- warknął choć dokładnie czułem jak jego ciało trzęsie się coraz bardziej o każdym usłyszanym grzmocie.

-Gdybyś nie potrzebował pomocy, już dawno byś spał- stwierdziłem jeszcze mocniej oplatając go ramionami.

Leżeliśmy dłuższy czas bez słowa, a jego oddech stopniowo się normował, tak samo jak ciało powoli przestało się trząść. Za to mi powoli robiło się coraz zimniej. Ogrzewanie jeszcze nie działało w pokoju a zimno z zewnątrz dostawało się razem z wilgocią do środka. 

Leżałem na kołdrze od tyłu obejmując Katsuko, ponieważ nadal pojedyncze grzmoty i błyskawice zakłócały ciszę i bałem się, że jeśli odejdę znowu zacznie histeryzować. Nie mogąc się powstrzymać zaklekotałem z zimna  zębami mocniej przyciskając jego ciało do siebie.

Aż w końcu po pewnym czasie zmęczony zasnąłem.
Nie zauważając nawet ręki delikatnie przykrywającej moje ciało kołdrą i ciepła ust delikatnie składających pocałunek na moim policzku.

***********************************************************************

Szkoła Życia - Rozdział 9

****************************************************************************

KATSUKO

Rozmyślałem niemal do 3 w nocy aż w końcu wyczerpany zasnąłem.  Nie dochodząc do żadnych pocieszających wniosków.

Obudziłem się gdy wredne promienie słońca przedarły się przez zasłony zmuszając mnie do otworzenia oczu. Ziewając przeciągle usiadłem i przejechałem dłonią po zmęczonej twarzy. Zegar na ścianie pokazywał 07:10 więc bez dalszych rozmyślań,  podszedłem do łóżka Akiry i lekko potrząsnąłem jego ramieniem.

-Wstawaj, zaspaliśmy- jęknąłem zrywając z niego kołdrę gdy nie zareagował na moje zaczepki.

-Wstaaawaaaaj – syknąłem pochylając się nad jego twarzą, żeby lepiej mnie słyszał.

-Hmmnmnnhnm-wymamrotał i zanim zdążyłem się odsunąć, jego ramiona wystrzeliły do przodu oplatając mnie w talii i zwalając na łóżko.

Zdezorientowany spojrzałem na twarz kilka milimetrów tuż pod moją. Nadal miał zamknięte oczy, możliwe że nie wie co robi. Wstrzymując gwałtownie powietrze i unosząc dłonie odepchnąłem się  od jego klatki piersiowej, świadomie mocno wbijając ręce w jego ciało.

-Au-syknął i wreszcie uchylił powieki, mrużąc je przed wszechobecnym wszędzie światłem.

-Nie za wygodnie ci?- warknąłem patrząc sugestywnie na wciąż obejmujące mnie ramiona.


************************************************************************** ************

AKIRA
 Zaskoczony spojrzałem na swoje  ręce obejmujące go w talii. Niechętnie cofnąłem je zastanawiając się jakim cudem, znalazły się tam gdzie właśnie były.

Speszony spojrzałem na niego zastanawiając się czy nie zrobiłem przypadkiem jeszcze jakiejś innej głupoty. Choćby na przykład wyznania mu dozgonnej miłości przez sen. Ale nie dostrzegłem nic dziwnego w wyrazie jego twarzy. Dziwne było jednak to, że puściłem go, podczas gdy on nadal siedział na moim łóżku, lekko pochylony w moją stronę.

- Coś się stało?- zapytałem zastanawiając się o co mu chodzi.

-Musimy pogadać.

-O czym?- zaskoczony uniosłem lekko brwi.

Dziwny rumiany odcień przemknął po twarzy Katsukiego.

-O tym, za kogo ty mnie w ogóle uważasz… Kim niby dla ciebie jestem, nic nie  rozumiem. Raz zachowujesz się jak najgorszy dupek a innym razem.. patrzysz się na mnie tym swoim  dziwnym wzrokiem, jakbyś chciał … 

-Jakbym chciał co ?

-… nie ważne , ważne jest to że kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi.

- I nie zrozumiesz..

‘’Musiałbyś poczuć to na własnej skórze aby wiedzieć kim dla mnie jesteś’’ pomyślałem z żalem zauważając, złość przemykającą po jego twarzy.

-Dobra, jak chcesz- warknął i zerwał się z mojego łóżka ostentacyjnie trzaskając drzwiami łazienki.

Kurwa, czemu to wszystko nie może być prostsze ? Z jękiem zrezygnowania walnąłem pięścią w poduszkę, zastanawiając się czemu po prostu nie przyciągnąłem go i nie pocałowałem.

Choć pewnie taka odpowiedź na jego pytanie by mu się nie spodobała.

A dla mnie jest ona jedyną jaką mógłbym mu dać… Mówiłem już, że nie umiem wyznawać uczuć słownie?  Nie ??  No to teraz wiecie. Oczywiście nie wzięło mi się to ze zwykłej nieśmiałości, której i tak nie posiadam. Ani też z arogancji, już od dziecka lubiłem pokazywać uczucia a nie o nich mówić.

Chyba jeszcze nigdy nikt mi bliski nie usłyszał żebym kiedykolwiek mówił: ,, Kocham cię’’ .  Zawsze gdy chciałem powiedzieć mamie, żeby mnie nie zostawiała samego w domu, albo wyznać te dwa krótkie słowa. Język stawał mi w gardle i jedyne co mogłem zrobić to z całej siły się do niej przytulić. Nawet  teraz gdy wiem, że niedługo będzie za późno aby jej to powiedzieć, nie jestem w stanie tego zrobić.

Może to ma związek z moim dzieciństwem? Może mam uraz którego nigdy nie będę mógł przezwyciężyć ? Może… właściwie to tylko przypuszczenia.

Ale jest jeszcze jedna rzecz której o mnie nie wiecie.

Rodzice z którymi mieszkam, mama o której wam wspominałem.. oni nie są prawdziwi. Nie dla mnie.. Właściwie to są moimi krewnymi ale nic poza tym. Pewnie nie wiecie o czym mówię?

To może zacznę od początku. Kiedy miałem 6 lat, razem  z mamą, tatą i starszym bratem postanowiliśmy wyjechać na małą wycieczkę. Nie zaplanowaliśmy jej, chcieliśmy po prostu jechać przed siebie  i przynajmniej na trochę uwolnić się od codzienności. A przynajmniej tego chcieli moi rodzice.

Jechaliśmy dosyć wąską drogą nad największym jeziorem w okolicy, gdy nagle na ulicy pojawił się człowiek. Zwykły żul, zataczający się i pewnie kompletnie pijany. Pewnie zgadujecie co się stało dalej?  Oczywiście moja mama skręciła aby w niego nie wjechać i wypadliśmy z drogi prosto w skłębione wody ciemnego jeziora.

Wszystko pamiętam z taką dokładnością jakbym spowolnił kasetę i oglądał klatka po klatce. Przerażona twarz mojej mamy, krzyk taty gdy samochód zderzył się z linią wody, dłoń mojego brata próbująca otworzyć pasy bezpieczeństwa. Nie dał rady, ostatkiem sił pochylił się nade mną i patrząc na mnie swoimi dużymi oczami bezgłośnie poruszył ustami.

M.u.s.i.s.z      p.r.z.e.z.y.c.

Po czym wyszarpnął mnie z dziecięcego siedzenia i wypchnął przez otwarte okno samochodu. Woda samoistnie uniosła mnie do góry, a jedyne co mogłem zobaczyć to nieruchome twarze moich rodziców i powoli gasnący blask w oczach Tatsukiego.

W tamtej chwili nie wiedziałem co się dzieje. Straciłem przytomność  i obudziłem się dopiero w jakimś szpitalu. Powiedzieli mi, że dryfowałem po wodzie na szczęście twarzą do góry, zanim nie znalazł mnie jeden z rybaków przychodzących rano złowić sobie śniadanie.

Nigdy nie zapomnę oczu mojego brata, ani tego że dzięki niemu żyje. 

Po jakimś tygodniu spędząnym pod czujnym okiem lekarza, przyszli ONI.Siostra mojej mamy i jej mąż, moi nowi rodzice... Tak jak się domyślacie, nie łatwo mi było pogodzić się z taką nagłą zmianą. 

Zresztą to już dzisiaj nie ma żadnego znaczenia. W skrócie, to tyle jeśli chodzi o moje życie.  Zajebiście idealne czyż nie? 


************************************************************************************************

KATSUKO

Nie stchórzyłem, zapytałem się go wprost o co mu chodzi. I co dzięki temu zyskałem?! Nic  tylko kolejny mętlik w głowie. Wkurzony zerknąłem na swoją twarz odbitą w lustrze, jakby próbując znaleźć  w niej wyjaśnienie czemu właściwie tak bardzo chce poznać jego odpowiedź na moje pytanie.  Ale nic nie ujrzałem, no bo i co miałbym zobaczyć?

Koniec myślenia, powiedziałem sobie po cichu. Nie mam zamiaru przecież sterczeć w kiblu godzinę. Umyłem twarz i wziąłem szybki prysznic po czym bezgłośnie wyszedłem z łazienki.

Już miałem przejść przez pokój gdy mój wzrok przykuł się do Akiry. Siedział z podkulonymi nogami i brodą opartą na kolanach, a z jego oczu można byłoby czytać jak z otwartej książki. Pełne cierpienia, smutku, tęsknoty i czegoś czego nie mogłem zinterpretować. Patrzył w pustkę ale tak jakby widział tam tylko dla siebie, zrozumiałe obrazy.

Nie mogłem znieść tej obezwładniającej pustki widocznej w jego oczach. Zawsze miały w sobie taką specjalną iskierkę która paliła się niemal non stop w tych błękitnych oczach. A teraz….. nic.

Niemalże specjalnie potknąłem się o półkę, żeby narobić jak najwięcej hałasu i tym samym wyrwać go z tego dziwnego otępienia. Rozcierając bolącą kostkę usiadłem naprzeciwko niego na swoim łóżku i aż zadrżałem gdy poczułem jego wzrok na swoim ciele a moje serce mimowolnie szybko zadudniło.

-O czym myślałeś?- zapytałem nie mogąc powstrzymać ciekawości.

-Nie wiem czy chciałbyś to wiedzieć- jego bezbarwny głos tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jest to coś strasznego.

- Opowiedz mi – szepnąłem nie zdając sobie sprawy ile jego słowa mogą zmienić.

**************************************************************************

Szkoła Życia - Rozdział 8

*************************************************************************


AKIRA

Wszedłem do pokoju a mój wzrok instynktownie skierował się na drugie łóżko. Nie zdziwiłem się gdy zobaczyłem Katsuko. W końcu gdzie indziej miałby iść? Przyjrzałem się badawczo jego twarzy, chcąc utwierdzić się czy śpi. Po  czym omiotłem jego ciało pożądliwym spojrzeniem.

Leżał na placach a jedno ramię narzucił na oczy. Przez do połowy rozpiętą koszulę widać było jego wyrzeźbione mięśnie brzucha i delikatną skórę o barwie karmelu.

Moja złość instynktownie wyparowała zastąpiona dziwnym uczuciem ściskającym mi żołądek. Wyglądał jak śpiący anioł, ciemne włosy delikatnie okalające tę słodką twarz o pełnych lekko uchylonych wargach kuszących samym swoim istnieniem. 

Nie mogąc się powstrzymać usiadłem na krawędzi jego łóżka i pochyliłem się nad nim  delikatnie dotykając dłonią jego policzka. Poczekałem chwilę i widząc, że się nie obudził powoli wędrowałem palcami po linii jego szczęki, ustach, nosie. Był idealny … dziwne ciepło rozprzestrzeniło się po moim ciele ale zignorowałem je i składając delikatny pocałunek na jego czole, wstałem kierując się na własne łóżko.

Niezbyt rozsądne byłoby gdybym postanowił to ciągnąć dalej bo zbierająca we mnie chęć zatopienia się w jego wargach była aż nadto natarczywa. Wzdychając przeciągle jeszcze raz zerknąłem na jego twarz kompletnie nie wiedząc co robić.

‘’Kurwa, wpadłem po uszy’’ jęknąłem i schowałem głowę w poduszkę po paru minutach zasypiając.


***************************************************************************

KATSUKO

Minęło dosłownie kilka minut odkąd zdążyłem pogłębić się w krainie snu, gdy delikatny dotyk przywrócił mnie do rzeczywistości. Nadal zasłaniając ramieniem oczy, skupiłem się na tym dziwnym dotyku. Czyjeś palce  delikatnie głaskały mój policzek, wędrując powoli  wzdłuż szczęki, nosa, ust.  Z całych sił starałem się, żeby żaden mięsień w moim ciele nie poruszył się, dopóki dłoń nie zniknie.  Nie chciałem zdradzić, że już nie śpię byłem ciekawy co też ta osoba chce zrobić.

Próbując oddychać  jak najciszej wypuściłem powietrze nosem gdy musnął moją dolną wargę. Ale zanim zdążyłem pomyśleć o czymkolwiek innym, czyjeś usta złożyły pocałunek na moim czole, a łóżko podniosło się pod wpływem zniknięcia jakiegoś ciężaru.

I dobrze, bo choć nie mogłem siebie zobaczyć, czułem że jestem czerwony jak burak. Nasłuchiwałem czy osoba wychodzi już z pokoju, ale jedyne co usłyszałem to pisk sprężyn na łóżku obok.

Zaraz, zaraz…. Czyli ze niby to Akira?! Przecież on mnie nawet nie lubi, to czemu niby ma dotykać mnie w taki sposób jak przed chwilą. Mój dość oporny mózg nie potrafił wyjaśnić tego co się przed chwilą stało. Czy w takim razie myliłem się  co do tego, że mnie nie lubi?

Ja… myślałem że te wszystkie jego pseudo flirty to tylko taki sposób żeby mnie wkurzyć. No ale gdyby tak pomyśleć nad tym dłużej to aż za często zdarzało mu się dziwnie wobec mnie zachować. Choćby ta scena na korytarzu.. co to miało w ogóle być? Gdyby nie to że jest chłopakiem, pomyślałbym że jest zazdrosny czy coś. A może naprawdę był zazdrosny?

Powoli uniosłem rękę  z twarzy i odwróciłem się w stronę Akiry.  Czy.. to możliwe że mu się podobam?

Kurwa no, jak nic dzisiaj nie zasnę już w spokoju.

*************************************************************************