poniedziałek, 21 października 2013

Brother X Brother XXIV - Skrucha

HIRO


Na nic nie miałem siły, jeszcze nigdy w życiu nie czułem się tak podle. Nie dość że całe ciało paliło mnie strasznym bólem, to jeszcze ta świadomość, że ten ból to całkowicie moja wina. To nauczka dająca o sobie znać w każdej sekundzie przytomności. Dobrze że przynajmniej Yuuki okazał się być na tyle taktowny, aby przynajmniej lekko mnie obmyć. Wątpie żebym miał siłę wstać i zrobić to na własną rękę.

Chociaż jeśli mam być szczery niepokoi mnie fakt, iż z taką łatwością dał rade mnie poniżyć. Gdyby tylko zechciał teraz mi coś zrobić, nie miałbym żadnej szansy się obronić. Tak myśl sprawiała, że instynktownie obserwowałem najmniejszy jego ruch jaki mógł zrobić w moim kierunku. A paranoiczny strach nie pozwolił mi spokojnie zmrużyć oczu przez większość nocy. Wiem że to głupie, ale mojego ciało same tak reagowało. Nigdy nie przypuszczałem, że takie coś przytrafi się akurat mi. Wątpie żebym kiedykolwiek jeszcze zachowywał się ak samko jakaś wcześniej. Bezmyślnie, na pierwszym miejscu stawiając potrzebe seksu. Nie po tym jak dostrzegłem, jak to jest być w takiej stuacji z punktu widzenia osoby do tego zmuszonej. Wstyd mi było za samego siebie. Jak wcześniej mogłem tego nie zrozumieć?

Może gdybym przejechał się już na początku nie zrobiłbym tak wielu osobom krzywdy? Bezsilne łzy powoli zaczeły spływać po mojej twarzy, ale już po chwili cichy płacz zamienił się w rozpaczliwy szloch. Czemu musiałem być takim draniem? Ból.. ten przeraźliwy ból nie pochodził tylko z ciała, bolało mnie też serce. Cierpiałem i nic na to nie mogłem poradzić. Zwinąłem się w kłebęk kryjąc twarz pod trzęsącymi się pod wpływem płaczu ramionamii zaniosłem się jeszcze głośniejszym szlochem. Gdy nagle czyjaś ciepła ręka delikatnie wplotła się w moje włosy, sprawiając że niemal natychmiast znieruchomiałem.

- Nie podchodź do mnie... - Szepnąłem spanikowany...

- Zostaw... - Yuuki spojrzał na mnie dziwnie...

Teraz w jego oczach mógłbym się spodziewać przeszywającego lodu, jednak jego wzrok  był czuly.

-ććććśśś nic ci nie zrobię chciałem sprawdzić tylko jak się czujesz- Nie wierzyłem mu...

 -Dobrze-skłamałem łamiącym się głosem- możesz już iść - Miałem nadzieję, że będę mógł stamtąd uciec...

Ale delikatna ręka nie zniknęła z moich włosów.

- Proszę nie dotykaj... - Szepnąłem rozpaczliwie...

-Jak chcesz płakać to płacz. Trochę ci ulży a ja nic nie zamierzam ci zrobić, będę po prostu tu siedział.

No więc znowu zacząłem płakać, ale żadna ulga nie nastąpiła.


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


YUUKI

Siedziałem w kuchni rozmyślając nad wszystkim co się dotychczas zdarzyło, gdy stłumiony zza drzwi płacz dotarł do mych uszu.
Hiro.. Nie wiem co mnie nakłoniło żeby aż tak źle go potraktować. Lecz przysiągłem sobie, że postaram się to naprawić. Więc gdy płacz zza drzwi stawał się coraz bardziej słyszalny, powoli wstałem i udałem się do mojego pokoju.

Leżał tam, na moim łóżku kompletnie bezbronny, trzęsący się pod wpływem płaczu i tak rozpaczliwie bezsilny, że mimowolnie podszedłem do łóżka i wplotłem palce w jego włosy chcąc go pocieszyć. Lecz nie przewidziałem jego reakcji.

Niemal natychmiast znieruchomiał, a jego ciało jakby zapadło się pod wpływem mojego dotyku.

-Nie podchodź do mnie- usłyszałem jego zrozpaczony szept, a moje serce zakłuło mnie boleśnie na słyszane w tych słowach przerażenie.-Zostaw....

Spojrzałem na niego czułym wzrokiem, nie miałem jednak zamiaru zabierać ręki.

-Ćśćśćś nic co nie zrobię, chciałem sprawdzić tylko jak się czujesz.

Widziałem w jego oczach, że mi nie wierzy.

-Dobrze, możesz już iść- powiedział łamiącym się głosem.

Czyżby chciał mnie zbyć? Uciec przede mną... Aż tak bardzo się mnie boi? Nadal nie ruszyłem swojej ręki tylko delikatnie zacząłem głaskać jego włosy.

-Proszę nie dotykaj- jego głos ponownie przyprawił mnie o poczucie winy.

-Jak chcesz płakać to płacz. Trochę ci ulży a ja nic nie zamierzam ci zrobić, będę po prostu tu siedział.

Jakimś cudem w tej chwili akurat się mnie posłuchał i po dość krótkim czasie znowu się rozpłakał. Siedziałem więc cały czas przy nim, niczego innego nie robiąc tak jak obiecałem i starając się po prostu być. Nie minęło dziesięć minut gdy jego oddech się wyrównał i wyczerpany płaczem zasnął.

Gdy byłem całkowicie pewny że go nie obudzę. Wstałem powoli i ruszyłem w kierunku kuchni. Mogłem przynajmniej zadbać o to, żeby nie był głodny. Skoro nie mogłem nic poradzić na to że się mnie boi. 
 Wyciągnąłem z szafki patelnię, wlałem na nią trochę oleju i pozostawiłem na wolnym ogniu aby się rozgrzała. Z boku przygotowując sobie jajka i pokrojony bekon. Oddzieliłem do pojemnika żółtka i białka wyrzucając skorupki do kosza i wlałem je na patelnie dodając szczyptę soli. Mieszałem szybko w patelni łopatką i gdy jajecznica wreszcie nabrała odpowiedniej konstystencji, przełożyłem ją na talerz od razu zajmując się bekonem. Gdy i on się upiekł, wyłączyłem gaz i kładąc kilka plastrów bekonu koło jajecznicy sięgnąlem po widelec potem udałem się spowrotem do pokoju.

Położyłem talerz na szafce przy łóżku i oddaliłem się na stojący po drugiej stronie pokoju fotel. Dobra, chyba czas go obudzić pomyślałem, lecz nie miałem zamiaru do niego podchodzić. Wystarczyło mi jak zareagował na mnie poprzednim razem. Podjąłem więc inną decyzję.

-Hiro .... HIRO ...-podniosłem lekko głos patrząc uważnie na jego osobę.
.
Początkowo nie zareagował lecz gdy zawołałem po raz drugi, nerwowo otworzył oczy i że strachem rozejrzał się po pokoju.

-Zrobiłem dla ciebie śniadanie- powiedziałem spokojnie i wskazałem lekko głową w kierunku szafki.- Powinieneś coś zjeść. Nie wiedziałem co lubisz, więc przygotowałem jajecznice.
-Dzięki..kkuje-wyszeptał nie patrząc mi w oczy, lecz jego ręka ani trochę nie drgnęła w kierunku talerza.

-A może chcesz coś do picia?- zapytałem starając się pokazać mu że nie musi się mnie bać.

Hiro niepewnie skinął głową więc szybko podniosłem się z fotela i poszedłem do kuchni po szklanke soku.

Po chwili już byłem spowrotem i ostrożnie podawałem mu szklankę udając, że nie widzę jak bardzo trzęsą mu się dłonie i przy okazji rejestrując, iż śniadanie nadal nie zostało nawet ruszone. W tej samej chwili w której miałem o to zapytać, rozległ się głośny huk i szklanka którą przed chwilą podałem Hiro rozprysła się o podłogę wylewając całą zawartość na biały dywan. Zaskoczony uniosłem wzrok patrząc na jego przerażoną twarzą.

-J..j..jaa n n.nie chciiia..łem- zająkał mocno oplatając nogi ramionami jakby próbując się ukryć przede mną.

Przeraziło mnie to. Naprawdę myślał że zrobię mu coś za głupią szklankę?

-Hiro ćśśś posłuchaj nic się nie stało, zaraz to sprzątne- starałem się mówić do niego jak najdelikatniejszym głosem na jaki było mnie stać.

Ale nic to nie dawało, nadal wpatrywał się we mnie jakby był gotów w każdej chwili zerwać się do panicznej ucieczki. Dosyć tego, pomyślałem. Muszę mu wreszcie dać jasno do zrozumienia, że to co się wydarzyło już się nie powrórzy.

-Hiro posłuchaj. Wiem, że nie wierzysz mi i boisz się mnie. Ale uwierz, że nie masz powodu. Wiem.... źle zrobiłem tak mocno cię pouczając. Sprawiłem że boisz się że zrobię Ci coś ponownie. Ale proszę cię,zaufaj mi. Nie mam zamiaru zrobić Ci nigdy więcej nic złego.Przepraszam za wszystko, wiem że cierpisz. Nie chciałem tego. I boli mnie gdy widze jaki stałeś się przeze mnie. A teraz proszę uspokój się.....

Hiro spojrzał na mnie nieprzytomnie z tak wielką pustką w oczach, aż miałem wrażenie jakby uleciała z niego dusza, pozostawiając jedynie puste ciało, zdolne tylko do instynktownych odruchów.

-Hiro?- szepnąłem zastanawiając się czy wogóle mnie słuchał.
 Zrobiłem krok w jego stronę, lecz on rzucił się nagle do ucieczki zanosząc się przeraźliwym płaczem. Wystraszony pobiegłem za nim cały czas wołając go po imieniu, wiedziałem że przecież był za słaby żeby choćby próbować wrócić do domu. Już prawie dogoniłem go przy drzwiach gdy z przerażeniem dostrzegłem jak stopą zachacza o jeden że schodków na klatce schodowej i spada w dół. Zanim zdążyłem choćby wyciągnąć rękę, było już za późno. Sturlał się po kilkunastu schodkach nieruchomiejąc u ich podestu.

-Hiro! ! -krzyknąłem przerażony szybko do niego zbiegając.

Potrząsnąłem nim lekko ale nie odpowiedział, stracił przytomność. Bez chwili wahania pobiegłem do domu i wezwałem karetkę. Boże, żeby tylko nic mu się nie stało.