czwartek, 24 stycznia 2013

Prawda czy, Wyzwanie część 4

******************************************************************************************************

-Wstawać lenie!-głośny krzyk rozległ się w pokoju sprawiając, że gwałtownie wybudziłem się ze swojego słodkiego snu.

Wzburzony zerknąłem spod przymrużonych powiek na winowajcę tej sytuacji. Szczerzący się ze szczęścia Kail stał właśnie w progu drzwi i przyglądał się tej niecodziennej sytuacji. Dlaczego niecodziennej? Może dlatego, że leżałem w łóżku z osobą z którą jeszcze wczoraj nie byłem w zbytnio dobrych stosunkach.

-Czego chcesz?-jęknąłem.

-Zrobiliśmy śniadanie więc postanowiłem wyrwać was wreszcie z łóżka- oznajmił głosem który oczekiwał podziękowania z powodu poświęcenia się i wczłapania po schodach aż tutaj.

-Ja się stąd nigdzie nie ruszam-warknąłem i ostentacyjnie przytuliłem się do leżącego obok mnie ciała, głowę chowając w zagłębieniu jego szyi.

 -O nie..nie.. masz natychmiast podnieść dupę i obudzić Eisaku, a potem biegusiem na dół do kuchni.

-Mówię, że nigdzie nie idę.

-A ja mówię, że masz wziąźć dupę w troki i szybciuteńko na dól.

Zirytowany podniosłem na niego wzrok powoli podnosząc się do siadu.

-Ty chyba nie słyszysz co właśnie do ciebie powiedziałem-warknąłem przez zaciśnięte zęby.- Łeb mnie boli, dupa mnie boli i nawet gdybym chciał nie umiałbym wstać... Więc to ty weź swą szanowną dupę w troki i biegusiem wyjdź z tego pokoju i daj mi wreszcie w spokoju pospać albo długo się po mojej zemście nie pozbierasz.

Kai stał chwilę patrząc na mnie w niemałym szoku. Po czym nagle uśmiechnął się złowrogo i wychylając z pokoju wrzasnął:

-Nie zejdą !! Wolą się całować niż siedzieć z nami!!!

I zanim cokolwiek zdążyłem mu zrobić, ze śmiechem wybiegł z pokoju zamykając za sobą drzwi.

-Cały Kai....

Usłyszałem roześmiany głos po swojej lewej stronie i powoli odwróciłem się patrząc w dużo błyszczące oczy Eisakiego.

-Nie mów, że przez cały czas nie spałeś?

-Nie spałem-odparł z uśmiechem.

-To czemu mu nic nie powiedziałeś tylko udawałeś że śpisz?

Eisaku podniósł się lekko opierając na łokciu i delikatnie przejeżdżając palcem po linii mojej szczęki.

-Byłem ciekawy co ty mu powiesz żeby wyszedł. No nie powiem ale tego, że powiesz, że cię dupa boli się  nie spodziewałem-zachichotał obrywając ode mnie z pięści w głowę.

-A myślisz, że kogo to wina, co?

-Jasne, ze moja...-wyszeptał mi prosto do ucha delikatnie obejmując mnie ramionami w talii.-I jestem z tego dumny...

Czułem jak cała moja twarz zachodzi czerwienią i szybko odkręciłem głowę udając obrażonego.

-Nie ma z czego tu być dumnym... Powinieneś teraz się podlizywać i przynieść mi śniadanie.

-O nie.. aż tak dobrze nie ma - zaśmiał się i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.-Zaraz się ubierzemy i zejdziemy na śniadanie razem.

-Ale ja nie dam rady- jęknąłem po części z perspektywy ruszania się a po części dlatego iż właśnie polizał mój najczulszy punkt na szyi.

-Najwyżej będe cię tam musiał znieść na rękach-mruknął przysysając się do następnego miejsca na mojej skórze.

-W sumie ten pomysł mi się podoba-jęknąłem wplatając palce w jego włosy.-Czy nie mieliśmy się przypadkiem ubierać?

-To może zaczekać-usłyszałem cichutki szept po którym ponownie poczułem usta na mojej szyi.

Jęknąłem ponownie odchylając głowę jeszcze bardziej do tyłu i pozwalając aby jego dłonie delikatnie przejeżdżały po moim ciele.

-Długo ci jeszcze zejdzie te mizianie, człowieku weź mnie w końcu pocałuj-jęknąłem nie mogąc już dłużej powstrzymywać wzbierającego podniecenia.

Eisaku zaskoczony uniósł głowę i zadowolony spojrzał prosto w moje błękitne ślepia. A następnie z niezwykłą namiętnością wpił się w moje wargi.
Powoli opadłem na poduszki pod jego ciężarem i objąłem ramionami jego szyję, jęcząc mu prosto w usta gdy zaczął bawić się moimi sutkami.

-Jeśli jeszcze raz odezwiesz się do mnie tym głosem co przed chwilą, możesz być pewny, że nie wypuszczę cię w łóżka. A wtedy to już na pewno nie będziesz miał siły nigdzie wstać.

Wyszeptał gdy po chwili wreszcie się ode mnie oderwał i jak gdyby nigdy nic, pocałował mnie w nos powoli wstając z łóżka.

Zszokowany patrzyłem jak wciąga na tyłek spodnie i odwraca się do mnie z diabelnym uśmieszkiem.

-Jeśli będziesz chciał kontynuować najpierw muszę zjeść śniadanie. Jestem cholernie głodny i zresztą ty pewnie też-powiedział rzucając w moim kierunku spodnie i bokserki.

-Drań-warknąłem i odczekałem chwilę aż podniecenie zniknie po czym z niemałym trudem założyłem na siebie spodnie.- Widziałeś gdzieś moją koszulkę?

Eisaku rozejrzał się dookoła ale żadnej koszulki nie widział w zasięgu wzroku. Zajrzał pod łóżko ale tam też żadnej nie znalazł.

-Mojej też nigdzie nie widzę..Czy to przypadkiem nie jest podejrzane?-zastanawiał się po czym z nagłym przebłyskiem w oku otworzył drzwi od pokoju i wyszedł na korytarz.

-KAI GDZIE SCHOWAŁEŚ MOJĄ KOSZULĘ!!-wrzasnął a z dołu dało się słyszeć przebiegły śmiech.

-Chcecie ciuchy to zejdźcie na dół.

Powoli wstałem z łózka i krzywiąc się niemiłosiernie poszedłem za Eisaku do kuchni.

-Miałeś mnie nieść..-wymamrotałem niezadowolony schodząc po schodach.

-Następnym razem-wyszeptał i splatając delikatnie nasze dłonie wkroczył do zapełnionej kuchni.

Wzrok wszystkich jednak zamiast skupić się na nim, spoczął wprost na mnie. Po chwili już zaczęło mnie to irytować.

-No co się tak gapicie?-warknąłem przybliżając się do Eisakiego.

-Ładna kolekcja malinek-zaśmiał się Kai nagle pojawiając się przed tym całym tłumem z naszymi koszulkami w dłoni.

Wściekły podszedłem do niego i wyrwałem mu swoją z ręki od razu wkładając ją na swoje ciało. Wkurzało mnie , ze nadal nikt się nie odzywał tylko wszyscy patrzyli się na nas z opuszczonymi koparami.

Tylko Kai wpatrywał się w nas z tym swoim chytrym uśmieszkiem.

-Macie nam coś do powiedzenia chłopcy?

-A co chciałbyś usłyszeć jak przyjemnie było kochać się w twoi  pokoju?-zapytałem słodziutkim głosem mimo uszu puszczając dźwięk spadającego ciała.

To pewnie zemdlała ta blondyna , pomyślałem instynktownie nadal bojowo  wpatrując się w Kaiego.

-Przyjemnie mówisz? Znakomicie!- powiedział klaszcząc w dłonie a ja zdezorientowany odsunąłem się od niego zastanawiając się czy nie oszalał.

-Co ci się stało?

-Znalazłem nowy powód do zrobienie następnie popijawy- oświadczył zadowolony ( uwielbia robić popijawy z każdego powodu).

-A jaki to niby powód?-odezwał się wreszcie Eisaku czule oplatając mnie ramionami i bez skrępowania lekko całując mnie w szyję.

-A taki, że uczcimy wasze nawrócenie się na szczęśliwą drogę życia. Rozumiem przez to, że chodzicie ze sobą- Dodał szeptem pochylając się w naszą stronę.

Zaczerwieniony odwróciłem się w stronę Eisaku.

-Jesteśmy razem?-zapytał się jakby czekając na moją odpowiedź. W końcu wcześniej nie zdążyliśmy tego omówić.

-Jesteśmy- szepnąłem i uradowany zawiesiłem mu się na szyi składając na jego ustach czuły pocałunek.
-Tylko nie waż mi się już nigdy uciekać.



CDN.