-
Patrz się na mnie- zażądał Taisho nieświadomie się do niego
przybliżając. ''Koniec owijania w bawełnę''- pomyślał. -Musze ci
coś ważnego powiedzieć.
****************************************************************************( teraz z ich punktu widzenia )
Wpatrywałem się w niego rozszerzonymi ze strachu
oczami. Nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Co prawda był moim
przyjacielem, ale po takim przedstawieniu mógł się zniesmaczyć no i
jeszcze pomyśleć, że jestem gejem. Broń boże... No więc patrzyłem na
niego i czekałem aż zacznie mówić.
Dobrze widziałem jak bierze parę głębokich wdechów i z dziwną determinacją na powrót patrzy mi prosto w oczy.
- Nie obchodzi mnie z kim się całujesz, ani czy to
chłopak czy dziewczyna. Po prostu wolałbym abyś całował mnie, nikogo
innego- powiedział i zanim zdążyłem choćby mrugnąć złapał mnie za
podbródek i przyciągnął do siebie w czułym pocałunku.
Z zaskoczenia otworzyłem usta w które wpił się niemal
od razu penetrując moje wnętrze językiem. Już chciałem oddać pocałunek gdy
pewna cząsteczka mnie gwałtownie zaprotestowała jakby mówiąc : To nie z
nim teraz powinieneś się całować !
Nadal nie mogłem pozbyć się uczucia jakbym kogoś
zdradzał więc po prostu lekko odepchnąłem go od siebie schylając głowę
ze zmartwienia. Na pewno mnie znienawidzi.
**************************
Zawsze marzyłem aby odwzajemnił moje pocałunki. I
nawet przez chwilę miałem nadzieje że tak zrobi ale gdy poczułem jak
jego ręce lekko mnie odpychają, zrezygnowałem. Nie chciałem go zranić
ani na siłę zmusić do czegokolwiek zbyt mocno go kochałem.
Ze smutnym uśmiechem odsunąłem się od niego i zerknąłem na jego opuszczoną twarz.
- Jaa... muszę mieć trochę czasu, żeby to wszystko ogarnąć - powiedział leciutko kiwając głową.
No przynajmniej na mnie nie krzyczy, pomyślałem. Mogło być gorzej, mógł mnie zwyzywać od pedałów.
- Rozumiem - uśmiechnąłem się i potargałem jego miękkie włosy - wszystko w porządku zaczekam.
Podniosłem się i posyłając mu ciepły uśmiech wyszedłem z
sali kierując się do szatni. Jakoś nie miałem nastroju na resztę
lekcji. Wziąłem kurtkę i wyszedłem omijając budkę ochroniarza szerokim
łukiem jeszcze tego brakowało żeby mnie z powrotem do szkoły ściągnął
siłą.
No nie ważne, teraz pozostało mi tylko czekać...
***************************************
To było chyba gorsze od obrażenia się na mnie. Gdy
patrzyłem jak współczująco obdarza mnie swoim zawsze miłym uśmiechem i
wychodzi z nadzieją że może jednak wszystko się ułoży. Ale ja wiem że
tak nie będzie. Nie chce niszczyć tej przyjaźni, ale...... Nie mogę go
pokochać coś mi w tym przeszkadza i właśnie dlatego jestem taki
sfrustrowany.
- Coś taki zamyślony ?
Kaoru stał w drzwiach pomieszczenia i patrzył się na
mnie tym natarczywym spojrzeniem. Mimowolnie wzdrygnąłem się na ten
widok lecz niemal od razu w mojej głowie pojawiła się wkurzająca myśl.
'' To wszystko jego wina ''.
- Nie twoja sprawa- warknąłem i wstałem z posadzki
otrzepując spodnie z kredy którą wysmarowana była chyba cała podłoga.
Czarnowłosy uśmiechnął się trochę drwiąco i spojrzał się na mnie upiornie.
- Oj żebyś wiedział jak bardzo się mylisz - mruknął
pod nosem. - Może to dlatego, że twój przyjaciel ośmielił się wreszcie
wyznać ci swoje uczucia.
Przez krótką chwilę stanąłem jak zamurowany ale
szybko odzyskałem rezon i nie dając nic po sobie poznać udałem że nie mam
pojęcia o czym mówi.
- Daj spokój wszystko widziałem...
- Nie obchodzi mnie co widziałeś po prostu nie
wtrącaj się w moje sprawy. Nie dość ze znam cię dopiero przez godzinę i
ile w ogóle można powiedzieć że znam , to już zdążyłeś namieszać mi w
życiu- posłałem w jego kierunku wkurzone spojrzenie i podnosząc plecak
ruszyłem w kierunku drzwi.
Czyli właściwie w jego kierunku.
*****************************************************
Zawsze lubiłem denerwować ludzi sprawiało mi to
dziką satysfakcję. Taka natura , moja rasa już tak ma. Z błyskiem w oku
obserwowałem jak z zamiarem wyjścia zmierza w moim kierunku. O nie...
tak łatwo to nie będzie stwierdziłem i gwałtownie objąłem go od tyłu
ramionami.
- Uwierz mi nie wyobrażasz sobie jak jeszcze namieszam- szepnąłem owiewając jego ucho swoim oddechem.
Dość wyraźnie zauważyłem jak zadrżał gdy lekko dotknąłem jego szyi ustami.
Wiedziałem co poczuł. Strach.... i nic dziwnego
bo właśnie po to byłem na tym świecie. Żeby budzić strach i obawę samą
swoją obecnością siać zamęt. Hmmm dzisiaj jeszcze nic nie skosztowałem
ciekawe jak on smakuje...
Przejechałem wzdłuż jego szyi lekko uchylonymi ustami i nosem trąciłem jego szczękę.
Jego niebiański zapach wypełnił moje nozdrza.
Brzoskwinia i cynamon... Tak jak zawsze tylko, że tym razem wydawało
się to być jeszcze bardziej podniecające. Nie mogąc się powstrzymać
polizałem lekko jego szyję.
I niemal od razu oberwałem pięścią w twarz.
Gdybym był czuły na takie rzeczy niewątpliwie zwijałbym się z bólu.
Puściłem go i potarłem lekko nos, w takich chwilach dziękuje za swą
siłę.
- Coś nie tak słodziaku ? - zapytałem wiedząc że się zdenerwuje.
Lecz zamiast odpowiedzi otrzymałem jeszcze kopnięcie w krocze i usłyszałem jak wybiega na korytarz.
'' Tym razem chyba nie pójdzie tak łatwo''
westchnąłem podążając w przeciwnym kierunku niż tam gdzie pobiegł
Tsukume.
- Zabije go - wrzasnąłem przyciągając
zaniepokojone spojrzenia przechodniów - Nigdy mu tego nie daruje , kurwa
nie ma zmiłuj ..