piątek, 15 lutego 2013

Brother X Brother XXVII- Ból łączy ludzi


YUUKI

Czułem czyjąś obecność tuż obok mnie. Czyżbym był już w niebie? Wystraszony otworzyłem oczy i tuż przed sobą ujrzałem twarz Hiro. Przeżyłem? Jakim cudem... Przecież pamiętam że umierałem sam w domu. Czyżby ktoś zdążył mnie uratować?

-A co ty tu robisz?-zapytałem nie patrząc mu w oczy.
Nadal źle się czułem ze świadomością ostatnich wydarzeń. Ale skoro nie udało mi się przed tym uciec...
-Co JA tu robię?-zaskoczony spojrzałem na Hiro który niepostrzeżenie podniósł głos, powoli się do mnie zbliżając.-Ty się pytasz co Ja tu robię?!-warknął i zanim zdążyłem się choćby uchylić, z całej siły walnął mnie z plaskacza.
-Ałł-jęknąłem rozcierając sobie policzek.-Za co to?-zapytałem, choć właściwie spodziewałem się jaka będzie odpowiedź.
-Dlaczego to zrobiłeś?-wyszeptał Hiro patrząc na mnie skrzywdzonym wzrokiem.-Czemu akurat to?
Zdenerwowany przełknąłem ślinę i popatrzyłem przez chwilę w jego oczy. Ale widząc w nich niezrozumiały wyraz, znowu odwróciłem wzrok, wbijając spojrzenie w przeciwległą ścianę.
-Nie mogłem znieść myśli jak bardzo cię skrzywdziłem-powiedziałem powoli wyrzucając z siebie wszystko to co ciążyło mi najbardziej.-Wiesz jak bolesna jest świadomość, że przez jedną głupią rzecz zniszczyłeś człowieka? Że tak naprawdę jesteś milion razy gorszy od niego, bo zrobiłeś to po prostu z zemsty. I na dodatek ten człowiek później kryje cię  przed twoim własnym czynem... żebyś nie trafił do więzienia. Wiesz jaki to ból? Widzieć jak patrzysz na mnie z takim strachem w oczach, jakbym co najmniej był jakimś potworem.. W sumie nie ma wątpliwości że nim jestem. Nikt normalny nie zrobiłby tego co ja ci zrobiłem.
-Yuuki choćbyś nie wiem co zrobił, na pewno nie będziesz potworem- wyszeptał Hiro patrząc  na mnie poważnym wzrokiem.- Wiem że się ciebie boje..ale w głębi serca wiem też, że nigdy więcej nie zrobiłbyś mi nic złego. Teraz udowodniłeś to jeszcze bardziej. Choć na głupi sposób.
Powoli wreszcie uniosłem wzrok, pierwszy raz napotykając na dłużej jego oczy,zmusiłem się żeby go nie odwracać . Musiałem mieć pewność że nie mówi tego tylko po to żeby mnie pocieszyć.
-Ja wiem, że trochę czasu zajmie nam zanim od nowa się do ciebie przyzwyczaje. I przestane się bać... Ale razem szybko możemy przez to przejść, jeśli tylko chcesz.- Dokończył lekko opuszczając głowę.
Wzruszony wpatrywałem się w niego czułym wzrokiem. A chęć nagłego przytulenia go, pojawiła się u mnie z taką siłą, że musiałem na siłę trzymać ręce przy sobie.
-Coś cię dręczy?-zapytał, gdy nagle lekko posmutniałem.
-Nie boisz się mnie na tyle, żeby pozwolić mi na chwilę ciebie przytulić?-zapytałem.
Lekka obawa pojawiła się na jego twarzy a ja zacząłem żałować, że w ogóle się o to spytałem.
-Przepraszam, może jeszcze trochę za wcześnie na..-zacząłem, lecz po chwili delikatne, słabiutkie ramiona objęły mnie lekko. A skupiona twarz Hiro powoli spoczęła na moim ramieniu.
-Nie musisz się do tego zmuszać, jeśli ci się to nie podoba-powiedziałem mile jednak zaskoczony.
-Nie zmuszam się do tego-wyszeptał tuż przy moim uchu.
-To czemu masz taki skupiony wyraz twarzy, jakbyś chciał opanować strach i po chwili się odsunąć?
Hiro zaśmiał się lekko troszkę mocniej mnie ściskając.
-Nie mogę powiedzieć, że się nie boje. Ale skupiam się na tym aby czuć twoje ciepło, żeby ten strach zniknął-wytłumaczył drżąc lekko.
Fala ciepła zalała moje serce po usłyszeniu tego. A ręce wreszcie zapewnione że wszystko jest w porządku, podniosły się i delikatnie oplotły jego ciało, w dokładnej kopii jego uścisku.
-Dziękuje- szepnąłem rozkoszując się przynajmniej tym chwilowym doznaniem.

 ***************************************************************************************
HIRO

Siedziałem obok niego przez, cały dzień czekając na to aż otworzy oczy, żeby wygarnąć mu za to co zrobił. I gdy byłem już tak zmęczony, że zastanawiałem się nad pójściem spać, wreszcie się obudził. 
-A co ty tu robisz?-zapytał patrząc się na mnie dziwnym wzrokiem.
A mnie ogarnął nagły gniew.Co ja tu robię, ośmiela się mnie o to pytać, po tym jak czuwałem przy nim przez prawie osiem godzin?
-Co JA tu robię?-podniosłem głos powoli się do niego zbliżając.--Ty się pytasz co Ja tu robię?!-warknąłem i uniosłem rękę wymierzając mu siarczysty policzek.
-Ałł, za co to ?
-Dlaczego to zrobiłeś?-wyszeptałem bojąc się, że głos mnie zawiedzie jeśli odezwę się głośniej.- Czemu akurat to?
Widziałem jak zdenerwowany przełyka ślinę i stara się omijać mnie wzrokiem.
-Nie mogłem znieść myśli jak bardzo cię skrzywdziłem-powiedział, sprawiając że moje serce ukłuło boleśnie. On naprawdę tego żałował....-Wiesz jak bolesna jest świadomość, że przez jedną głupią rzecz zniszczyłeś człowieka? Że tak naprawdę jesteś milion razy gorszy od niego bo zrobiłeś to po prostu z zemsty. I na dodatek ten człowiek później kryje cię  przed twoim własnym czynem... żebyś nie trafił do więzienia. Wiesz jaki to ból? Widzieć jak patrzysz na mnie z takim strachem w oczach, jakbym co najmniej był jakimś potworem.. W sumie nie ma wątpliwości że nim jestem. Nikt normalny nie zrobiłby tego co ja ci zrobiłem.
-Yuuki choćbyś nie wiem co zrobił, na pewno nie będziesz potworem- wyszeptałem patrząc na niego poważnym wzrokiem. On nie może myśleć że jest zły. Nigdy nie zrobiłby nikomu nic złego bez powodu. A tym razem go miał i nie ma prawa siebie obwiniać.- Wiem że się ciebie boje..ale w głębi serca wiem też, że nigdy więcej nie zrobiłbyś mi nic złego. Teraz udowodniłeś to jeszcze bardziej. Choć na głupi sposób.
 -Ja wiem, że trochę czasu zajmie nam zanim od nowa się do ciebie przyzwyczaję. I przestane się bać... Ale razem szybko możemy przez to przejść, jeśli tylko chcesz.- Dodałem opuszczając lekko zawstydzony głowę.
Po chwili milczenia, uniosłem głowę i spojrzałem na niego zamyślony. Jego oczy nagle wydawały mi się takie smutne.
-Coś cię dręczy?-spytałem.
-Nie boisz się mnie na tyle, żeby pozwolić mi na chwilę ciebie przytulić?
Jego pytanie lekko mnie zaskoczyło i w pierwszym odruchu miałem ochotę się ukryć, znowu czując ten dziwny strach ale szybko to opanowałem.
 -Przepraszam, może jeszcze trochę za wcześnie na..- zaczął lecz ja już postanowiłem.
Skoro mamy iść do przodu, musimy sobie zaufać, pomyślałem i przysunąłem się do niego, lekko oplatając go ramionami.
-Nie musisz się do tego zmuszać jeśli ci się to nie podoba-powiedział choć słyszałem w jego głosie ulgę.
-Nie zmuszam się do tego-wyszeptałem.
-To czemu masz taki skupiony wyraz twarzy, jakbyś chciał opanować strach i po chwili się odsunąć?
Martwi się, pomyślałem i zaśmiałem się lekko, troszkę mocniej go ściskając.
-Nie mogę powiedzieć, że się nie boje. Ale skupiam się na tym, aby czuć twoje ciepło żeby, ten strach zniknął-wytłumaczyłem dopiero po pewnym momencie, zdając sobie sprawę z tego co powiedziałem.
Po chwili już czułem jego ramiona oplatające mnie tak samo jak moje własne oplatające jego, a ciepło które promieniowało od jego ciała powoli uspakajało moje zdenerwowane serce.
-Dziękuje-wyszeptał sprawiając,że po raz pierwszy od dawna szczerze się uśmiechnąłem.
,,Nie ma za co" odpowiedziałem sobie w myślach starając się skupić tylko i wyłącznie na tej chwili.