poniedziałek, 4 listopada 2013

Jesteś moim światłem - Rozdział 6

Staram się dodawać częściej, żeby zrekompensować wam trochę moją długą nieobecność. Mam nadzieję, że większość moich starych fanów odnajdzie tą stronę, bo przykro mi iż przesadna większość nadal myśli, że jeszcze nie wróciłam.

Jeszcze raz GOMENE ! <3  Mam nadzieję,  że w najbliższym czasie odpokutuje mój niebyt :)

*******************************************************************
NATHANIEL

Już od momentu w którym te dziewczyny wparowały do naszego przedziału, miałem złe przeczucia. Obserwowałem jak jedna z nich siada niebezpiecznie blisko Xaviera i nie wiedzieć czemu, poczułem ochotę aby zamienić się z nią miejscami. Niby po co ona miała koło niego siedzieć? Nawet go nie znała niepotrzebnie zajmowała miejsce, pomyślałem lecz nie wypowiedziałem tego na głos. Skupiłem się na trajkoczących koło mnie dziewczynach.

Widziałem, że są mną zainteresowane, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Nie miałem nastroju do zdobywania dziewczyny. Tym bardziej, że nigdy nie miałem na to nawet okazji. Bo w końcu gdybym z jakąś się spotykał, co miałbym ją do domu przyprowadzić ? Żeby była naocznym świadkiem jak traktują mnie właśni rodzice? Nie potrzebne mi to było do szczęścia... Tym bardziej, że kiedyś nawet przeszło mi przez myśl iż mogę być gejem. Lecz szybko to odrzuciłem wiedząc, że żaden chłopak mi się nie podoba... I w sumie nic mnie w nich nie kręci.

Miałem jakąś tam koleżankę w szkole, ale nic poza tym. Tak więc, nie zawracałem sobie dziewczynami głowy.

Uprzejmie odpowiadałem jednak na zadawane przez nią pytania, ponieważ nie chciałem wyjść na jakiegoś tam chama. Gdy zaczęły wieszać się na przemian na moim ramieniu, zirytowany i lekko znudzony, choć nie dający po sobie nic poznać, spojrzałem wreszcie na Xaviera, niemal od razu napotykając jego wzrok. 

Już chciałem coś powiedzieć, gdy siedząca koło niego dziewczyna niemalże rzuciła się na niego składając mu pocałunek na policzku i szczęśliwie mamrocząc coś pod nosem. 

Byłem kompletnie zaskoczony tym, że nawet się nie ruszył. Wyglądało na to, że akceptował takie zachowanie, w końcu inaczej by zwrócił jej uwagę. Poczułem jakby wielki głaz przygniótł moje wnętrzności, nie wiedząc nawet dlaczego tak dziwnie reaguje na coś tak normalnego. Nie wiem.. może to po prostu szok. Przecież dotychczas nie widziałem go w towarzystwie żadnej dziewczyny. Szczerze mówiąc całkowicie zapomniałem, że taki chłopak jak on przecież musi się z nimi spotykać. 

Dopiero teraz zdając sobie sprawę jak bardzo byłem samolubny mając go tylko dla siebie, podczas gdy on pewnie chciał gdzieś wyjść w między czasie, zamiast opiekować się mną, zdecydowałem, że przynajmniej teraz dam mu chwilę odetchnienia.

Z bólem serca odwróciłem wzrok i wkręciłem się w nic nie znaczącą rozmowę z uradowanymi bóg wie czym dziewczynami. Nie spojrzałem w jego kierunku aż do końca podróży, dając mu tym samym wolną rękę aby mógł poderwać tamtą laskę. Siłą woli tylko zmusiłem się, żeby ani razu na niego nie zerknąć i nie zapeszyć. W końcu kiedy następnym razem będzie miał czas na jakiekolwiek zarywanie. Od razu po przyjeździe czekają go formalności z właścicielem domu, a później musimy się jako tako tam ogarnąć. Wypakować walizki, kupić jedzenie, ogólnie zapoznać się z całym domem. 

-Do zobaczenia chłopcy- zaćwiergotały nagle dziewczyny zrywając się z miejsc i ciągnąc za sobą małe walizeczki na kółkach, wyszły z przedziału. Nawet nie zauważyłem momentu w którym wjechaliśmy na naszą stacje. Wielki napis Bainbridge na stojącej na peronie za oknem tabliczce, jasno głosił gdzie się znajdowaliśmy.

-Trzeba się zbierać- stwierdziłem , spoglądając na niego po raz pierwszy od dwóch godzin naszej podróży. 

- Co..?- zapytał jakby nieprzytomny, odrywając puste spojrzenie od bagażnika wiszącego mi nad głową. 

-Nasza stacja- powtórzyłem wstając i z wielkim trudem próbując ściągnąć swoją walizkę, która najwyraźniej o coś zahaczyła, bo nie chciała się ruszyć. 

Xavier za to chyba oprzytomniał bo zerwał się nagle na równe nogi i szybkim ruchem ściągnął własną walizkę kładąc ją na podłodze, podczas gdy ja nadal siłowałem się z moją. 

-Czekaj, pomogę- usłyszałem, lecz zanim zdążyłem się odsunąć aby ustąpić mu miejsca, poczułem ciepło jego ciała. Opartej na moich plecach klatki piersiowej i ramion wyciągniętych nade mną, zamykających się na moich dłoniach i jednym szybkim ruchem pociągających za ucho walizki. 

Niemal od razu się odblokowała i prawie runęła nam na głowy, szarpnięta zbyt gwałtownie. 

-Dzięki- wymamrotałem ignorując dziwne uczucie w żołądku, gdy puścił moje dłonie i ciągnąc za sobą bagaże, gęsiego wymaszerowaliśmy z przedziału, następnie wychodząc na zapełniony ludźmi peron. 

-Lepiej jeśli wezwę taksówkę, nie orientuje się w ulicach, a nie będziemy się tłuc bóg wie ile z bagażami- stwierdził Xavier wyciągając komórkę i zamawiając taxi. 

Przyjechała po jakiś pięciu minutach. Najpierw upchnęliśmy nasze walizki w bagażniku, następnie Xavier podał adres domku, a ja rozsiadłem się w wygodnych fotelach. Byłem lekko zmęczony, a nudna atmosfera w taksówce tylko sprawiła iż stałem się senny.  Nie zdążyłem jednak stracić kontaktu ze światem, gdyż już po chwili byliśmy na miejscu. 

Regulując opłatę zabraliśmy bagaże i zainteresowani stanęliśmy przed małym, dosyć ślicznym domkiem.


§

XAVIER

Już myślałem, że w pociągu Nathaniel wkurzył się na mnie za coś, lecz teraz zachowywał się zupełnie normalnie. Z zaciekawieniem oboje wpatrywaliśmy się w nasz nowy wspólny domek, oceniając go wzrokiem. 

Domek był mniejszy od mojego poprzedniego, ale nie rzucało się to za bardzo w oczy. Był naprawdę ładny. Calutki skąpany w bieli, gdzieniegdzie z małymi ornamentami wyrzeźbionymi na fundamencie lub w okiennicach. 

Widać było delikatne kremowe firanki zasłaniające okna od wewnątrz, a i miło było zawiesić oko na malutkim zadbanym ogródku po prawej stronie przed domem. Kilka doniczkowych roślin dekorujących werandę dodawało przytulności, tak samo jak dobrze komponowała się z nimi biała ławeczka z zaokrąglonymi nóżkami przy lewej ścianie budynku. 

Innymi słowy dom był wprost idealny. Przytulny, ładny i jasny.. Teraz pozostawało go tylko zwiedzić od wewnątrz, pomyślałem odwracając się w stronę Nathaniela.

-I jak się podoba?-zapytałem czekając na jego komentarz. 

W końcu to wszystko załatwiłem tylko dla niego, dla jego bezpieczeństwa.

-Jest piękny- usłyszałem szept pełen zachwytu. -Idealny- stwierdził i uśmiechnął się do mnie promiennie. 

Czułem jak moje serce podskoczyło na ten widok, więc odwzajemniłem uśmiech i wolno skierowałem się na werandę. Jeszcze chwilkę się wahając, zapukałem do drzwi i słysząc zza nich odgłos kroków, z cierpliwością czekałem na wyjście właściciela.

Po chwili drzwi otworzyły się, ukazując mniej więcej trzydziestoletniego mężczyznę, patrzącego na nas z szerokim uśmiechem.

-A o to i są nasi nowi nabywcy- powiedział zadowolony i ręką wskazał wnętrze domu.- Proszę wejdźcie. 

Uśmiechając się pokrzepiająco do Nathaniela, wkroczyłem na środka wiedząc, że podąża tuż za mną.

Już widząc przedpokój, stwierdziłem, że dom od wewnątrz pięknem dorównuje widokowi na zewnątrz. Pomalowane na kremowo ściany, ciemno- brązowe lśniące panele, tego samego koloru półka na buty i szerokie lustro znajdujące się tuż nad nią, utkwione w starodawnej ramie.

Mężczyzna poprowadził nas do ładnie urządzonego salonu i wskazał dwa wygodne fotele, po czym sam przysiadł na dużej obitej w skórę, białej kanapie. 

Z ciekawością rozejrzałem się dokoła. Wielka plazma na ścianie, biała szeroka półka zapełniona filmami dvd, zestaw kina domowego. Sami znajdowaliśmy się wokół szklanego stołu siedząc w objęciach białych fotelo-poduszek. Nie wiem jak to nazwać poprawnie. 

- No więc, zacznijmy od tego- odezwał się nagle mężczyzna podsuwając mi pod nos pęk kluczy.- Klucze od domu, piwnicy, spiżarni i garażu. Na każdym jest literka odpowiadająca znaczeniu, tak więc nie muszę pokazywać, który do czego. Druga sprawa... co do płatności nie omówimy tego dzisiaj ponieważ śpieszę się odebrać córkę z przedszkola, a później mam ważne spotkanie w kancelarii. 

To by wyjaśniało jego ubranie, pomyślałem zerkając na elegancki garnitur. 

-Przez najbliższy tydzień niestety będzie jeszcze gorzej, tak więc pozostaje spotkać się w piątek za dwa tygodnie. Myślę, że do tego czasu oswoicie się z domem. Teraz niestety, muszę już iść- powiedział zerkając na zegarek i uśmiechając się przepraszająco.- Gdyby termin spotkania miał się zmienić, poinformuje pana telefonicznie.- zawołał już na odchodnym i zniknął. 

-To co, idziemy znaleźć nasze pokoje i rozpakować bagaże?- zapytałem po chwili zwracając się w stronę Nathaniela.

-Prowadź- odpowiedział z uśmiechem. 

Tak więc zrobiłem. Podnosząc swoją walizkę aby nie uderzała o stopnie, począłem wspinać się po schodach na górę. Zazwyczaj w każdym domu, pokoje znajdowały się na pierwszym piętrze, więc postanowiłem od tego zacząć. 

Na górze przystanąłem patrząc na cztery pary drzwi, jedna z nich to pewnie łazienka, pomyślałem i otwierając pierwsze z brzegu utwierdziłem się w tym co właśnie powiedziałem. Ogromny praktycznie dwuosobowy prysznic, jaccuzi w wybudowanej specjalnie wnęce oraz oczywiście toaleta. Patrząc tylko pobieżnie, zamknąłem drzwi i z Nathanielem za plecami skierowałem się do następnych. 

Gdy tylko je otworzyłem, nie wiedzieć czemu ogarnęła mnie fala gorąca. Wielkie małżeńskie łoże udekorowane naprzeciwko ogromnym lustrem w którym całe się odbijało. Ściany w kolorze bordowym, dodające intymności i namiętności. Polerowana podłoga, orzechowe łoże okryta białą pościelą  i reszta mebli w takim samym kolorze. Czułem jak serce mi przyśpiesza na myśl, że kiedyś może skorzystam z tego pomieszczenia. Nie wiem z kim, ale kiedyś na pewno. Chcąc się wycofać wpadłem na Nathaniela sprawiając, że zachybotaliśmy się i z głośnym hukiem wyrżnęliśmy się w progu pokoju. 

-Ał.. - jęknął znajdujący się pode mną chłopak, gdy chcąc wstać niechcący zahaczyłem ręką jego włosy. 

-Przepraszam- powiedziałem od razu i zerknąłem w jego twarz oddaloną od mojej na niecałe kilka centymetrów. 

Był bardzo przystojny, nie dziwiłem się, że dziewczyny z pociągu się za nim uganiały. Kilka niesfornych kosmyków zakryło mu prawe oko, a ja niemalże odruchowo je odgarnąłem, napotykając jego spojrzenie. Czułem się jak zahipnotyzowany. Nie mogłem odwrócić spojrzenia, ani choćby ruszyć małym palcem. 

Wpatrywałem się tylko w niego, czując jak moje serce przyśpiesza nieznacznie, zdając sobie sprawę jak blisko siebie jesteśmy. 

-Xavier?- słyszałem niepewny szept wydobywający się z jego aksamitnych warg.- Coś się stało?- zapytał po chwili, już bardziej zdecydowanie. 

Wszystko minęło równie szybko jak się pojawiło, lekko zawstydzony swoim zachowaniem zerwałem się na równe nogi pomagając mu wstać. 

-Nic się nie stało, tak jakoś się zawiesiłem- wytłumaczyłem, uśmiechając się lekko i nie patrząc na niego skierowałem się do następnych dwóch par drzwi. Otworzyłem je jednocześnie wiedząc już, że to pomieszczenia których szukaliśmy.

-A o to i nasze pokoje- powiedziałem podziwiając wnętrze. 

Każdy był zrobiony podobnie, no może z minimalną różnicą, taką jak kolor ściany bądź firanek. 

-Który wybierasz?- dałem mu wolną rękę wskazując na pomieszczenia. 

Nathaniel rozejrzał się badawczo, lecz spostrzegając w jednym z nich okno wychodzące na widok przed domem, zdecydował się na pokój po prawej stronie. 

-Dobrze, idź się teraz rozpakuj, a później pójdziemy coś zjeść na miasto i zrobić potrzebne zakupy na najbliższe dni- powiedziałem sam znikając za drzwiami własnego pokoju. 

Miałem mały mętlik w głowie, nie potrafiłem jasno wyjaśnić sytuacji z przed chwili. Gdyby się nie odezwał, gdyby nie wyrwał mnie z otumanienia... czułem, że gdyby tego nie zrobił, to ja pocałowałbym go. Pocałował ! W tamtym momencie naprawdę miałem taką ochotę. Teraz tylko zastanawiało mnie, co do cholery się ze mną dzieje. Przecież Nathaniel jest chłopakiem.. Czemu miałbym całować chłopaka? 

A może wcale tak nie pomyślałem, może teraz mi się tak wydaje, bo w końcu patrzyłem tylko na jego usta. Sam sobie wmawiam coś czego nie chciałem, tylko dlatego, że porównałem jego usta do ust dziewczyny. No to się wyjaśniło. Po prostu zastanawiałem się czy dziewczyna z jego ustami dobrze się całuje, wcale nie miałem ochotę pocałować Nathaniela, podparłem się na duchu i otwierając szafę, począłem wypakowywać moje rzeczy. 

Nie warto teraz o tym myśleć, stwierdziłem. Skupiając się na tworzeniu w myślach listy produktów do kupienia. Miejmy nadzieję, że supermarket jest gdzieś w pobliżu, bo wątpię czy byłbym w stanie ogarnąć ulice, nie gubiąc się przy tym.

****************************************************************************************************

Staram się trochę przeciągnąć akcje między nimi, nie miejcie mi tego za złe :)