10 lat wcześniej .....
- Łamaga ! Łamaga ! Łamaga ! - blondwłosy chłopiec z ironicznym uśmieszkiem pochylał się nad ciemnowłosym chłopcem o niesamowicie błękitnych oczkach, który właśnie dość boleśnie upadł na ziemię, gdy próbował złapać równowagę na swojej nowej deskorolce.
Wszystkie dzieci w pobliżu patrzyły na brązowowłosego z szyderczymi uśmieszkami.
Wcale nie było im go szkoda, zawsze się wywracał, na czymkolwiek jechał i tak kończył upadkiem. Za to stojący koło niego blondynek był jego całkowitym przeciwieństwem. Nigdy, ale to nigdy nie tracił równowagi. I był dobry we wszystkim. Choć oboje mieli po 8 lat nie dało ich się do siebie porównać.
Wcale nie było im go szkoda, zawsze się wywracał, na czymkolwiek jechał i tak kończył upadkiem. Za to stojący koło niego blondynek był jego całkowitym przeciwieństwem. Nigdy, ale to nigdy nie tracił równowagi. I był dobry we wszystkim. Choć oboje mieli po 8 lat nie dało ich się do siebie porównać.
Brązowowłosy starł łzy, które spływały mu po policzku i podniósł się z ziemi dzielnie znosząc ból w startym do krwi kolanie. Z istną nienawiścią spojrzał na swojego prześladowce i nie obdarzając nikogo więcej spojrzeniem ruszył do domu.
Już rok wcześniej nauczył się ignorować tego chłopaka. Zawsze był przez niego wyśmiewany przez co dotychczas nie zdobył żadnych przyjaciół. Nikt nie chciał się z nim kolegować z obawy, że on też będzie pośmiewiskiem. Jak widać ten chłopiec już w tak wczesnym wieku wystawiony został na osąd społeczeństwa. Trzeba też dodać, że to nie było ani trochę sprawiedliwe. Sam chłopiec też tak uważał, ale był jeszcze zbyt mały żeby cokolwiek zrozumieć i przemyśleć. W tym wieku takie rzeczy się po prostu ignorowało.
Powoli wszedł do domu i od razu przemknął po cichu do łazienki, aby mama ani ojczym go nie dostrzegli. Nie lubili gdy przychodził z jakimiś zadrapaniami. Oni też uważali go za łamagę. Nie zwracali na niego uwagi chyba, że akurat go potrzebowali.
Nawet w matce zgasły wszelkie ciepłe uczucia do syna. Odkąd prawdziwy ojciec chłopca odszedł zostawiając ją samą z dzieckiem, znienawidziła go. Zbyt mocno przypominał jej byłego męża. Te same błękitne oczy, brązowe rozwichrzone włosy i ta jego jasna alabastrowa skóra.
Nic dziwnego, że zaczęła pić, no i jeszcze ojczym. Można powiedzieć, że od matki różniło go tylko jedno. Nie dość, że pił to jeszcze palił. A gdy chłopiec przychodził do domu zbyt późno zawsze mógł się spodziewać, że ojczym już na niego czeka z paskiem w dłoni.
Akurat on nie miał zahamowań co do bicia dzieci, i tak ich nie lubił.
No więc chłopiec musiał sam sobie radzić. Sięgnął po wodę utlenioną i zaciskając swoje usteczka w kreskę. Polał nią ranę dusząc w sobie głośny pisk. Później wystarczył tylko plaster i gotowe. Nie musiał się martwić, że znowu nakrzyczą na niego za jego niezdarność.
*******
Następnego dnia w szkole już od wejścia został nagrodzony kilkoma wyzwiskami i podstawionymi nogami. Nawet ośmiolatki umieją komuś uprzykrzyć życie. Szedł ze spuszczoną głową, gdy nagle poczuł jak coś uderza go w brzuch. Skulił się sycząc z bólu. Tym czymś okazała się piłka do nogi.
A osobą, która ją kopnęła był nie kto inny a znienawidzony blondyn o imieniu Kyoji.
- Łamagę Haruka znowu coś boli... uuuu ... - powiedział Kyoji wzbudzając wśród dzieci zbiorowy śmiech .
- Nienawidzę cię !!!! - wrzasnął Haruka.
Po czym w przypływie złości kopnął blondyna i uciekł.
Nie mógł już wrócić do szkoły. Bał się tego co może zrobić mu blondyn gdy go zobaczy. Jeszcze nigdy mu nie oddał był pewny , że Kyojiemu się to nie spodobało. I w pewien sposób pełen dziecięcej dumy za ten czyn. Chodził sobie wzdłuż brzegu rzeki płynącej w pobliżu i rzucał kamyki.
Kompletnie zatracił się w czasie podziwiając liczne kaczki pływające po tafli wody, gdy nagle zdał sobie sprawę, że powoli zapadał zmrok.
Z paniką zerwał się z miejsca i zaczął biec do domu z nadzieją, że tym razem mu się upiecze. Lecz nie miał pojęcia jak bardzo się mylił.
Gdy tylko dotarł na miejsce zobaczył nieznajomy samochód zaparkowany na podwórku przed domem.''Więc mamy gości''ucieszył się. To znaczyło, że ojczym nie będzie mógł go tknąć. Nie odważy się gdy w pobliżu są jeszcze jacyś inni ludzie.
Z duszą na swoim malutkim ramieniu wkroczył do środka.
- Wreszcie przyszedłeś skarbie - usłyszał pełen sztuczności głos swojej matki.
Siedziała w skąpej brudnej sukience na jednym z rozwalonych już foteli naprzeciwko dwójki całkiem bogato ubranych ludzi.
Chłopiec zdziwił się trochę bo wiedział, że jego matka nie ubrałaby się tak w normalnych okolicznościach. Przecież miała dużo więcej ładniejszych ubrań.
- Sami państwo rozumieją. Nie stać mnie na utrzymanie tego dziecka- tłumaczyła matka - Bardzo cierpię prosząc was abyście go adoptowali, ale nie mam wyboru. Choć tak bardzo go kocham - skłamała ledwo zauważalnie się krzywiąc- Jestem zmuszona go dać w lepsze ręce niż moje własne.
Chłopiec nic nie rozumiejąc stał przed wysoką kobietą o długich kręconych rudych włosach i miłym wyrazie twarzy. Oraz jeszcze wyższym czarnowłosym mężczyzną, który uśmiechał się do niego serdecznie. ''Ciekawe co to znaczy adoptować '' zastanawiał się chłopiec z ciekawością przyglądając się gościom.
- Jak masz na imię malutki? - zapytała kobieta.
- Haruka - odparł chłopiec uśmiechając się promiennie. - A kim pani jest? - zapytał z ciekawości.
- Wygląda na to, że od teraz twoją nową mamusią - szepnęła uśmiechnięta.
Chłopiec zesztywniał zdziwiony.
- Ale ja już mam mamusię - stwierdził nic nie rozumiejąc.
Rudowłosa spojrzała na matkę chłopca porozumiewawczo. Aż prawdziwa matka podeszła do chłopca i udając smutną cmoknęła go śmierdzącymi piwem ustami w czoło.
- Kochanie od dzisiaj będziesz miał nową mamę - powiedziała i nic więcej nie dodając, wcisnęła chłopcu jego ulubiony plecak z zabawkami w rączki wypychając go wprost w rozwarte ramiona '' nowej mamusi ''.
Nawet nie zauważył jak został wyciągnięty z domu i wpakowany do samochodu w którym już czekały na niego pozostałe rzeczy. Przez łzy prawie nic nie widział był wystraszony. Nie znał tych ludzi i zdawał sobie sprawę, że już nigdy nie zobaczy prawdziwej mamy.
Kto by pomyślał, że od tamtego wydarzenia minęło 10 lat. A ciągle zapłakany opuszczony chłopiec wyrośnie na pewnego siebie silnego chłopaka.
****************
'' Akurat dzisiaj musiałem zacząć to wszystko rozpamiętywać '' westchnął Haruki. Wychodząc z autobusu który właśnie dowiózł go pod jego nową szkołę. Ze względu na przeprowadzki jego adoptowanych rodziców. Często zmieniał szkołę, lecz tym razem miało być inaczej. Ojciec został szefem firmy więc nie będzie już musiał podróżować szukając nowej pracy. Teraz wreszcie mają dom na stałe.
Ciemnowłosy pełny obawy wkroczył do sali gimnastycznej w której zbierały się wszystkie klasy na apel. Miał być w 2 b. Sprawdził to od razu jak wywiesili listy uczniów. Jest ... pomyślał gdy zobaczył nauczycielkę , która pod pachą trzymała wielką kartkę z napisem ''' 2 B '''.
Podszedł do niej i stanął gdzieś na uboczu ignorując zainteresowane spojrzenia dziewczyn, które chyba należały do tej samej klasy. Gdy nagle poczuł lekkie szturchnięcie.
Odwrócił się zaskoczony i spojrzał prosto w czekoladowe oczy jakiegoś blond chłopaka. Kogoś mi przypomina, pomyślał. Lecz szybko spławił te niedorzeczną myśl. Był w tym mieście od tygodnia to niemożliwe, aby kogoś stąd znał.
- Będziesz chodził do 2b ? - zapytał blondyn.
A jego głos też wydawał mu się trochę znajomy.
- Taaak - odparł dość niepewnie.
- Ja też - ucieszył się chłopak. - Jestem Kyoji - powiedział.