Wiedziałem,
że o będzie zły pomysł. No po prostu wiedziałem. Z niedowierzeniem
wpatrywałem się w moją wychowawczynię zresztą tak samo jak reszta mojej
klasy i po prostu nie mogłem uwierzyć w to co właśnie powiedziała.
-
Skoro zgodziliście się wziąć w tym roku udział w przedstawieniu
hallowenowym powinniście wiedzieć coś ważnego. Otóż w tym roku
wylosowaliśmy stworzenie strasznego domu na naszej Sali gimnastycznej.
Cieszcie się ponieważ rok temu inna klasa grała Romeo i Julię w strojach
zombie. Jak widzicie w tym roku są o wiele ciekawsze pomysły.
Niby myślicie, że to nic strasznego, też tak myślałem dopóki nie powiedziała:
-
Na początek postanowiłam was podzielić w pary które będą zarządzać
konkretną atrakcją. Marilyn i Saune będziecie skradającymi się zombie,
Tsukun i Moira wy będziecie odpowiedzialni za rozstawienie na Sali
ścianek które stworzą w jej wnętrzu labirynt pomieszczeń, Tabakun i Kira
wy będziecie udawać wampiry i rzucać się na każdego kogo napotkacie. No
i kto tu jeszcze został? Hmmm Akira będzie z… Shiorim.
Zajebiście
kur*a… No i tu wracamy do początku. Z niedowierzeniem wpatrywałem się w
moja wychowawczynię zresztą tak samo jak reszta mojej klasy i po prostu
nie mogłem uwierzyć w to co właśnie powiedziała.
Dlaczego
klasa także była zszokowana? Otóż Shiori i ja można by tak delikatnie
powiedzieć nienawidziliśmy się. A to że trafiliśmy do jednej klasy
jeszcze tą nienawiść spotęgowało. Żaden nauczyciel od 3 lat nie odważył
się nawet pomyśleć aby posadzić nas w ławkach koło siebie, a tym
bardziej powiedzieć że mamy być razem w parze.
-Pani
sobie chyba żartuje- warknąłem ze złością wpatrując się w znienawidzoną
postać, która z irytującym uśmieszkiem stała w przeciwległym krańcu
Sali.- Ja z nim w parze?! Nie no serio to chyba jakiś ż…
Nauczycielka zmierzyła mnie zimnym jak lód spojrzeniem i przerywając mi wpół wyrazu, walnęła piąstką w biurko.
-Nie
to nie jest żaden żart, ani żadne moje widzimisię.. Daje wam szanse,
zbyt dużo skarg na was dotarło do moich uszu i postanowiłam, że macie
nauczyć się ze sobą współpracować albo będę zmuszona zawiesić was w
prawach ucznia, zrozumiano?
„Nie
kur*a nie zrozumiano” pomyślałem ale nie odważyłem się powiedzieć tego
na głos. Nasza wychowawczyni sławna była z przezwiska Furiatka. Więc jak
się domyślacie lepiej się jej nie odszczekiwać.
-I właściwie, co my mamy robić?- zapytałem próbując stłumić swój gniew.
-Będziecie wojownikami-odparła jakby to wszystko wyjaśniało.
-Wojownikami?
Wychowawczyni irytująco przewróciła oczami.
-Będziecie
ze sobą walczyć sztucznymi drewnianymi mieczykami i pozorować swoją
śmierć. Załatwię wam sztuczną krew. Ubierzecie się w stare poszarpane
szmaty, i tym podobne..
-Ahaaa- szepnąłem a w myślach już układałem sobie misterny plan.
Skoro
mamy walczyć na miecze, nikt by nie zauważył gdybym troszkę podrasował
Shioriego w końcu, i tak ma to wyglądać realistycznie, nie? Lecz matowy
głos wychowawczyni wybudził mnie z moich radosnych myśli.
-Nawet
nie waż się myśleć o tym aby walczyć z nim na poważnie. Zobaczę u was
choćby ryskę, siniaka albo cokolwiek innego a jesteście zawieszeni,
chyba wam już mówiłam że to ma służyć waszej współpracy a nie
nienawiści. Będziecie musieli dużo ćwiczyć aby móc stoczyć sztuczną
walkę, która będzie wyglądać realistycznie i przy tym siebie nie zranić.
Radzę wam brać się do roboty od razu, w końcu już jutro próba
generalna. Po dzisiejszych lekcjach przyniosę wam wasze akcesoria i
udostępnię jedną z sal lekcyjnych na próbę. Lepiej dla was jeśli się tam
zjawicie, bo jak uciekniecie… to możecie się tylko domyślać jaka kara
was spotka.
No
i to byłoby na tyle. Właśnie tak zrujnowała mi mój idealny pogląd na
świat w ciągu najbliższych trzech dni. W końcu przez tyle będę musiał
znosić tego debila i jego parszywy ryj.
No cóż nie ma to jak piękny dzień.
******************************************************************
Na
ostatniej lekcji podczas której zajęty byłem zabijaniem Shioriego
spojrzeniem, do Sali wszedł dyżurny i oznajmił, iż wychowawczyni chce
nas widzieć w Sali 108 i że przygotowała już dla nas wszystkie
rekwizyty.
Gdy
tylko zadzwonił dzwonek, podniosłem się i nie oglądając za siebie
wyszedłem z klasy kierując się w stronę pokoju nauczycielskiego. To
właśnie obok niego znajdowała się Sala 108. Bez pukania wkroczyłem do
środka i rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu wychowawczyni. Ale
nigdzie jej nie zauważyłem. Podszedłem do schowka z tyłu klasy i
zajrzałem do środka, ale tam też jej nie było. Może zapomniała, że ma
przyjść w końcu nauczyciele mają dużo spraw na głowie. Zadowolony
uśmiech powoli zaczął rozprzestrzeniać się po mojej twarzy gdy drzwi od
Sali otwarły się z hukiem i do środka wparowała pani Furiatka ciągnąc za
sobą Shioriego. Doprawdy zabawny widok.
-
Chyba tłumaczyłam wam, że jeśli któryś z was spróbuje nie przyjść tu
tak jak kazałam, spotka was kara? No to macie za swoje, zamykam was tu
na dwie godziny i macie wyćwiczyć dzisiaj swoją walkę do perfekcji.
Zaskoczony otworzyłem szeroko oczy.
- Ale czemu mam niby zostać tu tak długo, skoro to on chciał uciec- wykrzyknąłem.- To niesprawiedliwe.
-I
tu się zaczyna wasza pierwsza lekcja chłopcy. Skoro jesteście grupą,
obowiązuję was odpowiedzialność grupowa. Jeden coś schrzani, oboje za to
odpowiadacie, jasne?- warknęła po czym rzuciła na biurko dwa średniej
długości drewniane mieczyki i wyszła z klasy zamykając nas na klucz.
Gdy
tylko chrobot zamka ucichł a dźwięk kroków oddalił się na wystarczającą
odległość, moje mordercze spojrzenie wylądowało na postaci stojącej
naprzeciwko.
- No i co zadowolony, ze przez ciebie będziemy tu siedzieć prawie wieczność?
- To tylko dwie godziny bezmózgu i tak kazała by nam tu siedzieć tyle czasu.
- To AŻ dwie godziny. W Twoim towarzystwie to i tak za dużo.
-
Przestań histeryzować jak jakaś głupia panienka- zakpił i sięgnął po
jeden z mieczyków ważąc go w dłoni.- Za lekki to on nie jest- stwierdził
i jak gdyby nigdy nic rzucił go w moim kierunku.
-
Auu- syknąłem gdy twarde drewno niezbyt delikatnie trafiło mnie w
ramię.- Uważaj co robisz, sam mówisz że to wcale nie jest takie lekkie i
jeszcze we mnie tym rzucasz.
-Było
złapać- wzruszył ramionami i chwytając drugi miecz zbliżył się do mnie
parę kroków przyjmując pozycję do walki.- Łap miecz i miejmy to już z
głowy, jak się tego nauczymy nie będzie na nas jutro drzeć mordy.
Niechętnie
przyznając mu rację ugiąłem lekko kolana a miecz uniosłem w ręku na
wysokość twarzy wpatrując się w niego ze skupieniem. W końcu skąd mam
wiedzieć, że nie będzie chciał mnie tym zabić? No dobra zabić może nie,
ale na pewno niby przypadkiem omsknie mu się ręka a ja będę wtedy miał
pięknego fioletowego siniaka.
Po
chwili bez uprzedzenia ruszył do przodu mieczem próbując dotknąć mojego
ramienia. Szybko zanurkowałem pod jego ręką i odparowałem jego cios z
boku. Później następne parę uników aż w końcu sam zacząłem atakować. Raz
wypchnąłem miecz do przodu ale gdy został natychmiast odparty, zacząłem
atakować go pod innym kątem. Po paru minutach nieustających pchnięć i
parowań, malutka strużka potu zaczęła spływać mi z karku po kręgosłupie,
a oddech stał się lekko urywany i spazmatyczny.
Za
to Shiori wyglądał jakby ani trochę się nie zmęczył. Ze swoim
nieodłącznym dziwnie głębokim spojrzeniem powoli zdobywał nade mną
przewagę a ja tracąc siły coraz bardziej cofałem się do tyłu.
-Hej zwolnij chwilę, może zrobimy przerwę?- wysapałem próbując złapać oddech.
Shiori
nie odpowiedział tylko z dziwnym uśmieszkiem na ustach zamachnął się
mocno uderzając swoim mieczem w miecz który trzymałem przed sobą. Tym
razem nie cofnął się aby znowu się zamachnąć lecz z całkowitą
premedytacją naparł na mnie z całej siły zmuszając mnie do cofania się.
Po
chwili poczułem że biodrami opieram się na blacie jednej z ławek i nie
mam już jak się cofnąć, wściekły wlepiłem z niego pełne furii
spojrzenie. Rękę z mieczem miałem praktycznie przygniecioną do swojej
klatki piersiowej, jego mieczem i właściwie całym jego ciałem.
-
Dobra wygrałeś- warknąłem odchylając się lekko do tyłu aby nie być zbyt
blisko niego. Choć i tak jego ciepły oddech delikatnie łaskotał moją
szyję.
- No miło, ze zauważyłeś- stwierdził i nic sobie nie robiąc z mojej miny mocniej naparł na moje ciało.
- Auu- syknąłem gdy moje biodra boleśnie wbiły się w drewniany blat ławki.- O co ci ku*wa chodzi?
-
O nic, tak się zastanawiałem czy nie możemy zapytać wychowawczyni czy
nie chciałaby zamienić nam ról. Moglibyśmy udawać wampiry i nie
musielibyśmy ze sobą walczyć, za to moglibyśmy gryźć każdą dziewczynę w
szyję.. Mhmmm co ty na to?
-A
niby co takiego fajnego jest w gryzieniu czyjejś szyi?- uniosłem
sarkastycznie brew, nadal próbując się uwolnić spod jego ciała.
Shiori spojrzał na mnie z tajemniczym uśmieszkiem.
- Nie wiesz co? A może ci pokazać?
I zanim zdążyłem zareagować, zdecydowanym ruchem odchylił moją szyję w bok i ugryzł mnie.
Cichy
jęk wydobył się z moich ust gdy po jednym ugryzieniu, nastąpiły dwa
kolejne i jeszcze jedno i jeszcze… Naparłem na niego rękami próbując go
od siebie odsunąć ale za to w nagrodę ugryzł mnie dwa razy mocniej, tak
że mała kropelka krwi spłynęła po mojej delikatnej szyi.
Poczułem jak przejechał językiem po mojej skórze szybko zlizując tą kropelkę.
-Ty
draniu- warknąłem i w końcu korzystając z chwili jego nieuwagi
odepchnąłem go mocno od siebie.- Będę mieć przez ciebie ślady- jęknąłem
zrezygnowany pocierając obolałą szyję.
Shiori uśmiechnął się tylko lekceważąco i oblizał perwersyjnie usta.
- To jak nadal nie jesteś przekonany do pomysłu z wampirami?
-
Nie- zawarczałem przyglądając się w pobliskiej gablotce. No pięknie
moja nieskazitelna szyja była teraz pokaleczona śladami zębów, i lekko
zaczerwieniona w jednym miejscu. W zamyśleniu potarłem te miejsce, gdy
nagle otworzyłem szeroko oczy i z furią odwróciłem się do Shioriego.
- Ty..ty ku*wa … ! Zrobiłeś mi malinkę pieprzony idioto!
- Do usług- powiedział i chamsko zrobił przede mną gest pokłonu.
- Ja ci dam do usług- wymamrotałem zaciskając zęby ze złości.-To nie ty teraz będziesz musiał paradować po szkole z taką szyją.
Shiori uśmiechnął się irytująco.
- A kto powiedział, że nie będę? Chcesz to mogę się poświęcić i pozwolić ci oszpecić także moją szyję.
- Brzydzę się ciebie dotknąć, nawet nie ma opcji.
-
Ach tak, to może pozwolisz mi w takim razie dokończyć moją robotę?-
zapytał i w iście szybki sposób ponownie przyparł moje ciało do blatu
ławki.
-
Nawet się nie waż..- warknąłem lecz czując na swojej szyi jego oddech,
bez zastanowienia odwróciłem głowę i z sam go ugryzłem.
Poczułem
jak ciało nade mną gwałtownie zesztywniało i szybko zamieniłem nasze
pozycje tym razem jego biodra boleśnie przyciskając do blatu. Zadowolony
ze swojej roboty począłem gryźć jego szyję w przeróżnych
najwidoczniejszych miejscach abym nie tylko ja później był w centrum
uwagi kolegów. Pewnie będą się zastanawiać jaka dziewczyna mu to
zrobiła, zaczną robić głupie domysły aż w końcu będzie tak zażenowany że
zrezygnuje ze szkoły. O tak, ziści się moje marzenie.
Na
koniec mocno przyssałem się u podstawy jego szyi aby zrobić mu widoczną
malinkę i z zadowoleniem oderwałem się od niego oceniając wyniki mojej
pracy.
Lecz zadowolenie te nie trwało zbyt długo ponieważ dopiero wtedy poczułem jak coś twardego wbija się w moje podbrzusze.
Zaskoczony otworzyłem szeroko oczy nie wierząc w to co się dzieje.
-Ty…
ty ..- wyjąkałem ale zanim zdołałem sklecić pełne zdanie, jego dłonie
popchnęły mnie na ziemię a ciało przygniotło mnie do podłogi.
-To
przez ciebie, a skoro pani wychowawczyni mówiła, że skutki postępowań
jednej osoby spadają na dwie. Jesteś teraz odpowiedzialny za to co się
stanie w równej mierze jak ja- powiedział po czym schylił się i zanim
zdążyłem choćby mrugnąć okiem, wycisnął na moich ustach gwałtowny
pocałunek.
Początkowo
próbowałem odepchnąć go, lecz gdy tylko wdarł się do moich ust i
językiem zaczął badać ich wnętrze, poddałem się. Niech się dzieję co
chce. ‘‘Jeden raz mogę postąpić nierozsądnie’’, zdecydowałem, poczynając
oddawać pocałunki. Uniosłem powoli rękę i z rozkoszą wplotłem ją w
jego włosy, podczas gdy on swoimi coraz dokładniej badał moje ciało.
Jęknąłem
gdy powoli oderwał się od moich ust i zaczął całować szyję opadając
coraz niżej. Gdy przyssał się do mojego prawego sutka, lewy ugniatając
dłonią, jęknąłem wyginając kręgosłup w łuk i zwijając się pod jego
dotykiem.
Nie
zauważyłem nawet jak drugą ręką pozbył się moich spodni i bielizny,
dopóki nie poczułem jego palca zanurzającego się w moim tyłku. Syknąłem
pod wpływem dziwnego uczucia rozpychającego powoli mnie od wewnątrz ale
już po chwili o nim zapomniałem czując potężną dawkę przyjemności. Nie
zauważyłem nawet jak wcisnął we mnie następne dwa palce. Sam się na nie
wręcz nabijałem. Gdy nagle poczułem pustkę po chwili zastąpioną czymś o
wiele większym. Shiori przyciągnął moją głowę i pocałował mnie
namiętnie, unosząc mi nogi i wchodząc we mnie gwałtownie.
Czułem
wzbierające we mnie gorąco pod wpływem każdego jego ruchu. Gdy w końcu
myślałem że dłużej już nie wytrzymam, poczułem że on też jest na
granicy.
-Akira-
usłyszałem szept tuż przy swoim uchu i ciepło rozlewające się w moim
wnętrzu w tym samym momencie w którym gwiazdy zaświeciły mi przed oczami
a ciałem wstrząsnął własny orgazm.
Czułem
jak delikatnie wysunął się ze mnie i widziałem jak powoli zaczął
zapinać spodnie gdy nagły szczęk zamka odwrócił naszą uwagę.
-
Mam nadzieję że zdążyliście przećwiczyć już wasz…..- wychowawczyni
stanęła jak wryta wpatrując się w nas zszokowanym spojrzeniem. Nic
dziwnego w końcu nie każdy widzi na co dzień taką scenę. Ja leżałem bez
bielizny na podłodze a Shiori właśnie zapinał spodnie.
-JESTEŚCIE ZAWIESZENI-wykrzyknęła płonąc ze złości.- NIECH TO BĘDZIE WASZA
HALLOWYNOWA NIESPODZIANKA!!
Koniec