czwartek, 24 lipca 2014

Jesteś moim światłem - Rozdział 15

 NATHANIEL

-No dobrze..-Odezwała się Mito, gdy tylko każde z nas skończyło już swoje jedzenie.- Czy teraz powiecie mi, o co poszło wam z Samuelem?

Nie spodziewałem się, że zada akurat TO pytanie. Instynktownie zacisnąłem rękę na oparciu krzesła, podenerwowany i zawstydzony tym, że ktokolwiek mógłby się dowiedzieć, co wydarzyło się na tamtej imprezie. 

O mało co nie zacząłem panikować, gdy nagle poczułem dłoń Xaviera na swoim kolanie, ściskającą je lekko. Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem, w myślach prosząc, aby pominął sprawozdanie o moją osobę. 

-Powiedzmy, że Samuel powiedział o kilka słów za dużo, i nie za bardzo mi się to spodobało- odezwał się po chwili, spoglądając na Mito spokojnym wzrokiem. 

Świetnie! Zbagatelizował wydarzenie do zwykłej bójki... Najwidoczniej zrozumiał, o co mi chodzi.... Z wdzięcznością wyciągnąłem moją rękę pod stołem, i delikatnie ścisnąłem jego dłoń, aby wiedział, że dziękuję za jego kłamstwo. 

Mito jeszcze przez chwilę spoglądała na nas swoim podejrzliwym wzrokiem, lecz najwyraźniej postanowiła nie drążyć tematu. 

-Dobra, w takim razie co robiliście, jak wróciliście do domu?- zapytała z czystej ciekawości. 

W ostatniej chwili udało mi się nie zakrztusić powietrzem, czego nie można było powiedzieć o Xavierze. Szybko cofnąłem swoją rękę i klepnąłem go mocno w plecy, starając się nie zwracać uwagi na gorąco, które zawładnęło moimi policzkami. Z pewnością byłem teraz czerwony jak burak...

-Uhuhu teraz to dopiero jestem ciekawa waszej odpowiedzi.- Mito zaśmiała się nie odrywając od nas wzroku. -A czemuż to reagujecie w tak przedziwny sposób, co? Może robiliście coś... zakazanego?

-Nie!

-Nic z tych rzeczy!- odpowiedzieliśmy jednocześnie, spoglądając na siebie z zażenowaniem.

Mito niewinnie zamrugała oczkami.

-Z jakich rzeczy? 

-Zakazanych.. O jakiekolwiek by ci nie chodziło...- wymamrotałem starając się wyglądać normalnie.

-W sumie to.. od razu poszliśmy spać..- dopowiedział Xavier, wyjątkowo szybko się ogarniając. 

Przynajmniej tyle mogłem stwierdzić po jego głosie, ponieważ nie miałem zamiaru patrzeć w jego stronę. Nie wtedy, gdy w mojej pamięci ponownie odtworzyła się wczorajsza sytuacja. 

Dziewczyna nie wiedzieć czemu...nie skomentowała tego, lecz było widać, że miało na to wielką ochotę. Coś jednak ją powstrzymało, a sądząc po dziwnym błysku w oku, było to coś, co niekoniecznie mogło się nam spodobać. 

-Powiedzmy, że wam wierzę... I z dobrego serca postanowię o nic więcej nie pytać...

Widząc jej diabelny uśmieszek, niemal przewidziałem jej następne zdanie.

-Ale w zamian za to... wy musicie zrobić mi pewną przysługę. 

Razem z Xavierem spięliśmy się nieznacznie, zastanawiając się, czego ów przysługa, może dotyczyć. 

-Pozwólcie mi zostać u siebie na noc.

_______________

XAVIER

Razem z Nathanielem spojrzeliśmy na siebie zdziwieni, kompletnie zapominając o wcześniejszym temacie rozmowy.

-Dlaczego miałabyś chcieć zostać u nas na noc?- zapytałem, spoglądając na nią z zaskoczeniem.

Dziewczyna westchnęła jedynie, składając swoje dłonie na blacie, i opierając o nie podbródek. 

-Nikogo dzisiaj u mnie nie będzie... Matka z ojcem wyjechali w nagłej sprawie, a brat nocuje u swojego chłopaka, nie za bardzo chce mi się siedzieć samej w pustym domu. 

Pokiwałem głową w zrozumieniu, zanim dotarł do mnie pełny sens jej wypowiedzi.

-Zaraz, zaraz.. Chłopaka?!- wykrzyknąłem zdumiony. 

Mito zmierzyła mnie dziwnym spojrzeniem.

-A bo co? Masz coś do homoseksualistów?- zapytała z poważnym wyrazem twarzy. 

-Nie! Nie! Absolutnie!- zapewniłem szybko.

Jeszcze chwilę mierzyła mnie wzrokiem, zanim skierowała swe spojrzenie na Nathaniela.

-A ty? Masz coś przeciwko?

Nathaniel nawet nie mrugnął, uśmiechając się jedynie delikatnie.

-Nie mi oceniać, kto kogo pokocha.

"..Hmmm..Ładnie powiedziane.." pomyślałem. Nie całkiem świadomie, ponownie zawieszając na nim spojrzenie. Mito najwyraźniej spodobała się jego odpowiedź, ponieważ teraz zarzucała go także innymi pytaniami, najprawdopodobniej sprawdzając poziom jego tolerancji. 

Zajęty rozmową nawet nie zauważył, że się na niego patrzę, więc mogłem chwilę dłużej lustrować jego oblicze. Podobał mi się sposób w jaki jego oczy błyszczały się, gdy się uśmiechał. Podobało mi się, jak przechyla głowę, gdy wsłuchuje się w czyjąś opowieść, jak gestykuluje, gdy próbuje coś wyjaśnić. Zastanawiałem się, jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłem. 

Sposobu w jaki światło odbija się w jego blond włosach.. Oczu, których błękit bez problemu może konkurować z błękitem nieba. Delikatnej, smukłej szyi, której alabastrowy odcień sprawia, że wydaje się tak delikatny. Pełnych ust, które pod wpływem pocałunków stają się rozkosznie czerwone i nabrzmiałe... 

Szybko potrząsnąłem głową, wiedząc, że jeśli moje myśli zabrną dalej, może się to dla mnie źle skończyć. Czując się trochę wykluczonym z rozmowy, chrząknąłem głośno, a gdy wreszcie zwrócili na mnie swoją uwagę, kiwnąłem głową w stronę schodów. 

-Skoro ustaliliśmy już, że u nas zostajesz, może chciałabyś zobaczyć swój pokój?

Mito uśmiechnęła się promiennie, i w podskokach podążyła za nami, gdy wspinaliśmy się na piętro. 

Szybko otworzyłem pokój do dwuosobowej sypialni, która pozostała pusta po naszym przyjeździe, i uśmiechnąłem się widząc jej zadowoloną minę. 

-Ujdzie w tłoku- stwierdziła wchodząc do środka, i zostawiając swoją torbę na łóżku.-Na szczęście wcześniej przygotowałam się na waszą zgodę, i zabrałam kilka swoich rzeczy.- Powiedziała wyciągając z torby piżamę, ciuchy na zmianę, kosmetyki i bliżej nieokreślone pudełko.- Mam nadzieję, że macie DVD? Przyniosłam ze sobą kilka filmów, żebyśmy się nie nudzili. 

Kiwnąłem głową na znak, że się nie pomyliła, i zamykając drzwi, w trójkę zeszliśmy do salonu. 
Gdy tylko znalazłem pilota do DVD, oddałem go w jej ręce, a sam zająłem się opuszczaniem żaluzji w oknach, aby zrobić "kinową" atmosferę. Podczas gdy Nathaniel zajął sobie miejsce na kanapie, a Mito gorączkowo szukała jakiejś płyty w swoim pudełku, ja poszedłem do kuchni, aby przygotować coś do jedzenia i picia. 

Pogrzebałem po szafkach, i zadowolony wyjąłem torebkę z popcornem, oraz butelkę  Dr. Pepper'a. Szybko włączyłem mikrofalę, wrzucając do niej torebkę, i przygotowałem sobie miskę.  Po kilku minutach, gotowy popcorn wrzuciłem do miski, i zabierając ze sobą zarówno miskę, jak i butelkę, wróciłem do salonu. 

-No dobra, to co takiego ciekawego wybraliście?- zapytałem, zajmując miejsce pomiędzy Mito, a Nathanielem. 

-Grave Encounters*!- odpowiedziała wniebowzięta dziewczyna.- Zawsze chciałam to obejrzeć, ale jakoś nie miałam czasu. 

Nazwa nic mi nie mówiła, więc wzruszyłem ramionami, i podałem jej miskę z popcornem. Gdy tylko zaczęły się napisy, wiedziałem już, że będzie to jakiś horror. Nathaniel chyba także dopiero wtedy się zorientował, bo poruszył się niespokojnie. 

-Nie możemy obejrzeć jakiejś komedii?-zapytał, dziwnie drżącym głosem.

-Nie- powiedziała Mito, wpychając do buzi garść popcornu.- Co jet sajibiste.

Nathaniel raczej nie wyglądał na przekonanego, jednak więcej nie protestował. Powoli zlustrowałem go ostrożnym spojrzeniem, i widząc jak mimowolnie wciska się głębiej w kanapę, nie za bardzo zastanawiając się nad tym co robię, delikatnie zaplotłem palce na jego dłoni. 

Blondynek spojrzał na mnie zaskoczony, lecz ja tylko uśmiechnąłem się delikatnie, i położyłem palec na ustach wskazując na siedzącą obok dziewczynę. 

-Szz...

______________

NATHANIEL

Nie przepadałem za horrorami. A już w szczególności, za tymi o duchach... Gdy byłem mały, wystarczająco często ojciec straszył mnie potworami mieszkającymi pod moim łóżkiem, po czym zamykał mnie na klucz, gasząc światło, abym przypadkiem nie zechciał ze strachu pobiec do jego pokoju. Chyba odczuwał satysfakcję słysząc nocą mój przerażony płacz... 

Czasami nawet, gdy przyzwyczaiłem się już do pokoju, dla zabawy zamykał mnie na kilka godzin w piwnicy. Zazwyczaj usprawiedliwiając się, że to moja kara za nieposłuszeństwo. W tamtych czasach, przynajmniej mnie nie bił...

Może i czułem się lekko zażenowany, ale nie miałem zamiaru puszczać ręki Xaviera, tym bardziej, że sam mi ją zaoferował. Poczułem dziwne ciepło na sercu, gdy przy strasznych momentach delikatnie ściskał moje palce, i śmiał się z dziwnych twarzy duchów, aby mnie rozweselić. Mito wyjątkowo mu w tym dorównywała, wyśmiewając biegające po korytarzach baby w długich kitlach. Na pierwszy rzut oka widać było, że wszystko było zrobione komputerowo, jednakże i tak, film okazał się być dosyć straszny. 

Zastanawiałem się, jak dzisiaj zasnę, sam w swoim pokoju. 

Gdy tylko film się skończył, i zaczęły się napisy, Mito wyłączyła płytę, i wstała z kanapy przeciągając się z westchnieniem. 

-W sumie nie był taki zły. Nawet straszny.. Jeśli nie liczyć ich dziwnych twarzy..- stwierdziła w zamyśleniu pocierając podbródek.- Jednak innym razem obejrzymy jakąś komedię. Może znajdę coś śmiesznego.. 

-Taa- zgodziłem się, ukradkiem puszczając już rękę Xaviera.- Komedia, może być dobrym pomysłem.

Także podniosłem się szybko, i przeciągnąłem ziewając** lekko. Nie chciałem, aby zauważył z jaką niechęcią przerwałem nasz kontakt. Gdyby nie obecność Mito, z chęcią potrzymałbym go jeszcze dłużej. NIE! Nie powinienem tak myśleć, przecież sobie obiecałem...

Spokojnym krokiem podszedłem do niego, i schyliłem się, sięgając po butelkę leżącą u jego stóp. Wziąłem kilka głębokich łyków, i podałem mu napój, obserwując, jak jego jabłko adama porusza się, gdy sam pije. Mimowolnie przyszło mi do głowy, że to prawie jak pośredni pocałunek. W końcu moje usta wcześniej dotykały tego samego miejsca. 

Nie wiedzieć czemu, zarumieniłem się i szybko odwróciłem wzrok. Nawet nie zauważyłem spoglądającej na nas z małym uśmieszkiem, Mito. 

-No to co teraz robimy, chłopcy? Macie jakieś pomysły?

Xavier zamyślił się, a ja wzruszyłem ramionami. 

-W sumie.... Mamy konsolę, możemy w coś zagrać- stwierdził, wskazując głową na urządzenie leżące koło DVD. 

Mito wręcz wniebowzięta przeglądała stojące obok gry, aż w końcu wybrała jedną z nich. 

-Mam! Zagramy w Medieval Moves.

Gra wyglądała całkiem obiecująco. Oczywiście konsola była sterowana ruchem, więc każdy z nas po kolei stawał przed telewizorem, i skakał, machał rękoma, nogami.. W sumie wyglądało to całkiem idiotycznie, ale była niezła zabawa. Chodziło się jakimś ludkiem po królestwie, spełniając zadania, i eliminując wrogów. Do tego była nawet ładna grafika. 

Później, gdy każdy z nas zginął przynajmniej dziesięć razy, zagraliśmy w grę Sport Champions, w której wybieraliśmy swoją postać, upodabnialiśmy ją do siebie, i wybieraliśmy dziedzinę sportową. Ja wybrałem koszykówkę, robiąc uniki, rzucając do kosza, i w ogóle wyglądając jakbym miał atak downa. Mito wybrała tenisa, i omal nie rozwaliła Xavierowi nosa, gdy mocno zamachnęła się na jedną piłkę, a Xavier wybrał piłkę nożną, przy której niechcący kopnął w stertę gier leżących obok na podłodze, i wszystkie rozsypał. 

Ogólnie nigdy wcześniej nie bawiłem się, aż tak dobrze. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, i kompletnie nie zwracaliśmy uwagi na płynący czas. Dopiero około dwudziestej drugiej powoli się uspokoiliśmy. 

-Chyba najwyższy czas zrobić kolację- usłyszałem głos Xaviera, który właśnie zrzucał ze swoich pleców roześmianą dziewczynę. 

-Dobry pomysł- stwierdziła, ścigając się z nami do kuchni. 

Uśmiechnięty, i lekko zdyszany usiadłem przy stole naprzeciwko dziewczyny, wpatrując się w krzątającego się wokół Xaviera. Jego zielone oczy błyszczały łobuzersko, a przydługie czarne włosy, były bardziej roztrzepane, niż kiedykolwiek. Jego koszulka delikatnie się podwinęła ukazując kawałek płaskiego brzucha, pokrytego małymi włoskami tuż nad linią dżinsów.  Mimowolnie poczułem, że temperatura w pomieszczeniu trochę się podniosła. 

-To co takiego dobrego nam przygotowujesz?- zapytała zaciekawiona Mito, wyskakując z miejsca i zaglądając mu przez ramię. 

_____________

XAVIER

W sumie to nie bardzo wiedziałem co takiego mam ugotować, więc zdecydowałem się po prostu zrobić jakiś szybki posiłek. I tak było już wystarczająco późno, jak na kolację. 

Wyjąłem z lodówki dwa jajka, mleko, oliwki i pomidorki koktajlowe, stawiając wszystko na blacie. Wyłożyłem na wierzch jeden głębszy talerz, patelnię, nóż, widelec i deskę, po czym z szafki wyciągnąłem potrzebne przyprawy (sól, pieprz) i ułożyłem obok kawałek szczypiorku. 

Dwa jajka wbiłem do talerza, dolewając jedną łyżeczkę mleka, i dosypując jedną łyżkę mąki pszennej. Doprawiłem odrobiną soli i pieprzu, po czym roztrzepałem widelcem. Następnie położyłem na gaz patelnię, wlewając do niej trochę oleju. Podczas gdy olej się podgrzewał, posiekałem na drobno szczypiorek, i pokroiłem na paseczki oliwki, oraz pomidorki. 

Gdy patelnia była już rozgrzana, wylałem na nią jajeczną masę, układając połówki pomidorków skórką do dołu, i dokładając na wierzch oliwki. Całość posypałem szczypiorkiem i zakryłem pokrywką, czekając aż jajka się zetną. Pięć minut później omlet był już gotowy, więc zdjąłem go na talerz i pokroiłem na trzy duże części, następnie podając po jednym talerzu każdej osobie.***

-Boziuniu mój ty kochanienki- zapiszczała Mito, po spróbowaniu pierwszego kawałka.- To jest po prostu niebiańskie! Twoje dania nie mogą się marnować tylko dla dwóch osób.- Postanowiła z zawziętym wyrazem twarzy.- Od dzisiaj będę do was wpadać na obiad. I nie obchodzą mnie słowa protestu!! Mhmm takie pyszne...

Zaśmiałem się pogodnie nie mogąc wytrzymać patrzenia na jej rozanielony wyraz twarzy, i przechyliłem głowę wpatrując się w Nathaniela. 

-A jak tobie smakuje?- zapytałem miękkim głosem. 

Chyba wejdzie mi to w nawyk.

Nathaniel spojrzał na mnie oblizując usta, po dopiero co zjedzonym kawałku, i uśmiechnął się delikatnie.

-Jak zawsze idealne- odpowiedział, z rozkoszą na twarzy zanurzając w ustach kolejny kawałek. 

Czując jak COŚ, aż nazbyt dobrze zareagowało na ten widok, szybko odwróciłem wzrok i wziąłem się za swoją porcję.  Trzeba było przyznać, że dzisiaj omlet wyszedł mi wyjątkowo pysznie. W rekordowym tempie skończyłem swoją porcję, dopiero teraz odczuwając głód z powodu całodniowych aktywności. 

W sumie, każdy z nas wyglądał już na nieźle zmęczonego. Do tego była już prawie jedenasta w nocy. Zgarniając talerze do zlewu, postanowiłem, że umyję je rano i machnąłem na resztę aby wstali od stołu.

-Nie wiem jak wy, ale ja bym już poszedł spać- stwierdziłem, ziewając przeciągle. 

Nathaniel pokiwał głową na zgodę, choć zauważyłem, że niemal od razu zesztywniał, a całe wcześniejsze rozbawienie szybko z niego uszło. Mito jednak, zdawała się nic nie zauważyć.

-Macie rację. Jestem już zmęczona, pójdę przodem- powiedziała, i czym prędzej skierowała się do schodów. Już po chwili usłyszeliśmy dźwięk otwieranych, i zamykanych drzwi, po czym zaległa cisza....

Momentalnie zrobiło się niezręcznie. 

-Ym..- zacząłem, próbując znaleźć jakieś odpowiednie słowa, aby zapytać go, dlaczego wydaje się być przygnębiony, albo chociaż życzyć dobrej nocy.


_____________

NATHANIEL

Dopóki byliśmy wszyscy razem, we trójkę, nie myślałem o tym, że już niedługo będę musiał iść do swojego pokoju... I zostać tam... SAM. Naprawdę nie paliłem się na to, aby iść już spać. Jednak... Każdy z nas był już zmęczony, i gdy Mito zniknęła w swojej sypialni, a ja zostałem na dole z Xavierem, poczułem irracjonalną potrzebę, aby zapytać go, czy mógłbym dzisiaj spać u niego.

W końcu ostatnim razem nie było tak źle... Chociaż.. To było zanim zdarzył się TEN "wypadek". Stałem naprzeciwko niego, i nie wiedziałem od czego zacząć, a moja niepewność najwidoczniej udzieliła się także jemu, ponieważ robił dosłownie to samo. Stał i gapił się, co chwilę otwierając usta, i zamykając.

-Czy...- zacząłem, jednak od razu przerwałem zastanawiając się, czy dobrze robię. 

Bo niby po co miałbym mu się naprzykrzać, i tak dużo dla mnie zrobił. Nie mogłem przecież oczekiwać, że zrobi jeszcze więcej. Daj mu żyć, człowieku, pomyślałem.

-Coś się stało?- zapytał przyglądając mi się dziwnym wzrokiem.

Zamrugałem oczami, i chwilę walcząc sam ze sobą, uśmiechnąłem się jedynie i pokręciłem głową. 

-Nie, nic.. Dobranoc- powiedziałem, po czym nie oglądając się więcej za sobą, ruszyłem do swojego pokoju. 

Wyglądało na to, że dzisiaj nie zgaszę światła.
__________________
 * Horror o duchach, demonach.



** Przyznać się kto ziewnął :) Ja zawsze ziewam, słysząc coś z ziewaniem xD
Ziew, ziewać, ziewam, ziewasz, aaaaaaa :)



*** Tak, tak ten przepis także jest prawdziwy. Będę tu dodawać tylko takie :p
Smacznego, jeśli ktoś się skusi.

Zauważyłam, że niektórym nie podoba się to, że wstawiłam przepisy. Nie żebym się tym przejmowała, w końcu robię to bo sama tak chciałam. Było mi to potrzebne do tych dwóch rozdziałów, i nie zamierzam tego więcej powtarzać. Wiadomo... opowiadanie to opowiadanie, ale chciałam połączyć coś przyjemnego, z czymś pożytecznym. A że akurat przez te dwa rozdziały nic szczególnego się nie działo, stwierdziłam, że nic nie szkodzi jeśli choć raz dodam dokładniejszy opis posiłku. W końcu wy na tym też możecie skorzystać. A to była ostatnia okazja, aby zrobić coś takiego, ponieważ od kolejnego rozdziału, planuję pogonić akcję.. 

Nasi bohaterowie nie zostaną dłużej nieświadomi.