Gdy po długim czasie płakania zasnąłem, Yuuki po cichu gdzieś wyszedł zostawiając koło mnie kartkę z pośpiesznie nabazgraną informacją. Byłem mu wdzięczny za to co dla mnie zrobił, ale nie mogłem zostać dłużej. Gdy tylko do końca się rozbudziłem, wstałem i poskładałem pościel którą byłem nakryty po czym skierowałem się do drzwi.
Ciekawe czy u Tsuichiego wszystko w porządku?
Z zapuchniętym oczami, spuszczoną głową i lekko chwiejąc się na boki, ruszyłem dobrze znaną ulicą. Wygląda na to że dom Yuukiego znajduje się całkiem blisko mojej ulicy.
Wodząc wzrokiem wzdłuż krzywego krawężnika powoli prułem na przód, gdy nagle na mojej drodze wylądowała mała kolorowa piłeczka. Zaskoczony uniosłem głowę patrząc na podbiegającą do mnie dziewczynkę. Precyzyjnie mówiąc jakieś 140cm wzrostu, blond włoski układające się w śliczne loczki i duże błękitne oczka. Pomimo mojego podłego nastroju lekko uśmiechnąłem się na jej widok.
Wyglądem przypominała mi małą księżniczkę.
-To twoja piłeczka?- zapytałem podnosząc ją spod moich nóg.
-Tiaak- dziewczynka poważnie skinęła główką.
-A jak masz na imię?-zapytałem z ciekawości, wręczając jej piłeczke.
-Kisielek-odparła uśmiechając się nagle z wielką wesołością.
-Kisielek??- zdziwiony lekko zmarszczyłem brwi.
-Tiaak Kisielek-odparła i odwróciła się aby biegnąc w podskokach, wrócić na pobliski plac zabaw.
Patrzyłem za nią z pewną dozą smutku… Jedna beztroska rozmowa, jedyna od wielu dni.. Czemu tak szybko musiała się skończyć? Ponownie opuszczając głowę także ruszyłem na powrót w swoją stronę. Nie wiem dlaczego z moich oczu znowu popłynęły łzy, ale nie miałem ochoty ich wycierać. Z mokrymi policzkami przekroczyłem próg domu wpadając prosto na osobę stojącą w przedpokoju.
***********************************************************************************************
TSUICHI
Wpadałem już w powoli w paranoje gdy po kilku następnych godzinach Kaoru nadal nie było. Już zeszedłem do przedpokoju z zamiarem wyjścia z domu i zaczęcia poszukiwań, gdy drzwi nagle otworzyły się i jakaś postać weszła wpadając prosto na mnie.
-Kaoru?!-zszokowany wpatrywałem się w jego zapłakaną twarz po raz pierwszy nie wiedząc co zrobić.
Po kilku sekundach uniosłem dłonie i z wyrazem ulgi przytuliłem go mocno do siebie. Nie wiedziałem dlaczego, płakał ale ważne że wrócił. Nie wiem co bym zrobił gdybym go stracił.
-Wiesz jak się o ciebie martwiłem głupolu?-szepnąłem uspokajająco głaszcząc go po plecach-Co się stało?
************************************************************************************************
KAORU
Gdy poczułem jego ramiona uspokajająco oplatające moje ciało i znajomy zapach pomarańczy który zawsze mnie uspokajał, nie wytrzymałem i zanosząc się szlochem, wtuliłem się prosto w jego klatkę piersiową. Nawet nie usłyszałem co do mnie mówił.
Jedyne co czułem to jego ciepłe ciało i głaszczące pocieszająco dłonie.
-Co się stało?-delikatny szept wyrwał mnie z odrętwienia.
Wciągnąłem gwałtownie powietrze gdy sceny z ostatnich wydarzeń odtworzyły się w moim umyśle. Nie wiedziałem co mu powiedzieć, po raz pierwszy kompletnie nie wiedziałem jak zareaguje gdy powiem mu coś takiego. Z pewnością wpadnie w furię.
Ale po uniesieniu głowy i spojrzeniu w jego przerażone i zatroskane oczy nie mogłem się powtrzymać. Wtulając w niego desperacko swoje ciało, otworzyłem usta i zacząłem mówić. W miarę gdy słowa padały z moich ust, jego twarz robiła się coraz bledsza a jego dłonie coraz mocniej zaciskały się na moim ciele. Jakby próbując mnie obronić przed samymi słowami.
Gdy skończyłem nic nie powiedział i dobrze właśnie tego oczekiwałem. Wtuliłem się po prostu w jego ramiona szukając choć chwilowej ulgi. Przy nim nie musiałem udawać tak jak przy Yuukim, że już ze mną lepiej.
Może i zaczęło zależeć mi na Yuukim, ale raczej tylko w aspektach przyjaźni. Tsuichi… to jest coś całkowicie innego. Zawsze to ja go wspierałem i pocieszałem, jak widać role się odwróciły. Nigdy nikt nie mógł nas rozdzielić. Odkąd nasi rodzice się pobrali gdy mieliśmy po 4 latka, zawsze bawiłem się tylko z nim. Mogłem się z nim kłócić o wszystko a i tak nigdy nie obrażaliśmy się na siebie dłużej niż 5 minut.
Tak bardzo zależało mi na tym żeby był szczęśliwy…Ale właśnie teraz nic nie mogłem zrobić oprócz martwienia go swoją głupotą. Akurat w chwili w której zdałem sobie sprawę że to on jest jedyną osobą która zna mnie najlepiej i zrobi dla mnie wszystko. A ja nie mogę dać mu nic w zamian.
*************************************************************************
HIRO
Tuż po dziwnym telefonie Yuukiego, szybko przestawiłem ten wkurwiający dzwonek i wyszłem z pokoju aby szybko coś przekąsić.
Lecz niemal od razu napotkałem swoją wkurzającą siostrzyczkę, która z niewinną minką stała przy schodach. Podejrzanie rozejrzałem się dookoła ale nie zauważyłem nic niebezpiecznego w pobliżu.
-Po co tak tu sterczysz Sakamae?-zapytałem mierząc ją niechętnym spojrzeniem.
Miała długie do pasa czerwone włosy i duże lodowo błękitne oczy, nawiasem mówiąc identyczne jak moje. Różnica polegała na tym że jej zawsze błyszczały ożywione, w przeciwieństwie do moich, które jakby uparły się żeby wyglądać na puste. Była o kilka centymetrów niższa ode mnie i rozpoznać ją było można po tym, że ciągle chodziła w czarnych rurkach i firmowych koszulkach z logami jakiś rockowych zespołów, o których nigdy nawet nie słyszałem.
Co do figury, trzeba było przyznać że była wręcz idealna. Długie szczupłe nogi, lekko szerokie biodra, płaski brzuch, wcięcie w talii i średniej wielkości piersi. Nie zlicze ile razy moi koledzy błagali mnie o numer jej telefonu, bądź nawet pytali czy nie pobiłbym ich gdyby z nią chodzili. A co ja mam do tego?!
-Po nic, a tak sobie przechodziłam-powiedziała mrugając niewinnie oczami.
-AAAhaaa- ostrożnie wyminąłem ją i czując jej uciążliwy wzrok na plecach ruszyłem w dół schodów.
Lecz nie dane mi było dojść daleko, bo po krótkiej chwili z krzykiem spadłem plackiem ze schodów.
-Nadal ci się nie znudziło?!-wrzasnąłem rozcierając obolały tyłek i zgrzytając zębami, gdy usłyszałem jej radosny śmiech.
-A jak mogłoby mi się to znudzić skoro zawsze dajesz się na to nabrać?-odkrzyknęła radośnie.-Doprawdy mógłbyś się już domyślić w jaki sposób zawsze udaje mi się ciebie zwalić ze schodów.
-Niby jak ?!!! Nigdy nic nie ma w pobliżu.
.
Sakamae przewróciła ironicznie oczami.
-Dywanik kochany braciszku, dywanik. Wystarczy pociągnąć i … upsss…-zaśmiała się i znikła za drzwiami swojego pokoju.
-Podstępna gówniara-warknąłem zbierając się z podłogi- jeszcze zobaczy kto się będzie śmiał ostatni.
***********************************************************************************************
YUUKI
Gdy wróciłem do domu ze sklepu, Kaoru już nie było. Mam nadzieję tylko, że nie obraził się, że zostawiłem mu kartkę z pożegnaniem. Ale cóż musiałem kupić kilka rzeczy…
Właśnie chciałem otworzyć torbę aby podsumować czy zakupiłem wszystko co będzie mi potrzebne gdy dzwonek do drzwi rozległ się po całym domu. To pewnie Setsu, uśmiechnąłem się zadowolony. Szybko podszedłem i otworzyłem drzwi, taa nie myliłem się.
Do środka weszła uśmiechnięta wysoka brązowowłosa dziewczyna o fioletowych tęczówkach skrytych za przydługą grzywką.
-YUUKI!-krzyknęła i z zadowoleniem rzuciła mi się na szyję-Jak my się dawno nie widzieliśmy! Czemu wcześniej do mnie nie zadzwoniłeś? Wiesz… mam wrażenie że dzwonisz do mnie tylko wtedy gdy czegoś potrzebujesz-dodała z wyrzutem.
Z poczuciem winy opuściłem głowę. Fakt, ostatnio dzwoniłem do niej tylko gdy czegoś chciałem. Zrobiło mi się trochę głupio z tego powodu w końcu to moja najlepsza przyjaciółka, a kompletnie zapomniałem o jej potrzebach.
-Oj nie smutaj się-burknęła pocieszająco, gwałtownie mierzwiąc mi włosy- przecież nie mam ci tego za złe. Najwyżej będziesz musiał postawić mi kino, za to że się tak dla ciebie staram.
Uśmiechnęła się szeroko po czym szybko sięgnęła do kieszeni i wyjęła różowe kajdanki z puszkiem.
-A tak właściwie to do czego tego potrzebujesz?-zapytała zaciekawiona.
Uśmiechnąłem się chytrze.
-Kajdanki jak kajdanki, służą do karania nie?
Setsu spojrzała na mnie pobłażliwie.
-Mam nadzieję że zbytnio go nie skrzywdzisz-zażartowała.-Widać przez ostatnie tygodnie wyrósł z ciebie mały sadysta.
-Bez przesady- prychnąłem-powiedzmy że ktoś po prostu bardzo zasłużył sobie na nauczkę. Nawet nie chce wiedzieć po co tobie były te kajdanki.
Dziewczyna zarumieniła się lekko odwracając wzrok.
-Hmmm, powiedzmy że są przydatne i nie drążmy tematu.
Zaśmiałem się przyjaźnie i odbierając od niej kajdanki szybko wrzuciłem je do torby z resztą rzeczy. Hmm, zapowiada się ciekawie.
Po dłuższej rozmowie z Setsu w końcu udało jej się wyłudzić ode mnie kase na kino, po czym zadowolona wybiegła z mojego domu pędząc na swój ulubiony film. Czego się nie robi dla przyjaciół?