piątek, 15 lutego 2013

Enemy of the Childhood 04



KYOJI


Głowa zapulsowała mi przejmującym bólem, gdy gwałtownie zamrugałem oczami odzyskując przytomność. 

Instynktownie podniosłem dłoń aby potrzeć skronie lecz ponownie napotkałem opór.

-Znowu… -jęknąłem po czym  znieruchomiałem wpatrując się w oddaloną ode mnie parę milimetrów twarz Harukiego.

Dopiero po chwili zorientowałem się w jakiej pozycji się znalazłem. Z dłońmi obejmującymi go w pasie, od tyłu zakutymi w kajdanki, siedząc mu na biodrach. Gdyby widział to ktoś postronny z pewnością wyglądałoby to dziwnie.

Spróbowałem odchylić się trochę ale uniemożliwił mi to sznur obwiązujący nasze klatki piersiowe.  Dobra, potrzebna inna metoda. Uniosłem się lekko do góry z zamiarem wyślizgnięcia ze sznura lecz jedynym co zyskałem był fakt iż wyrżnąłem krzesłem do przodu.

-AUUU- usłyszałem jęk tuż przy swoim uchu i poczułem że ciało pode mną porusza się niespokojnie.

A było tak spokojnie, pomyślałem widząc jak jego klatka piersiowa unosi się gwałtownie przez  wzbierający krzyk. Szkoda że nie mogę zatkać uszu.



 ************************************************************************


HARUKA


-Pogięło cię ?!-wrzasnąłem prosto w uchu nierozważnego blondyna.

Z satysfakcją wsłuchałem się w jęk bólu który wydał z siebie gdy z  premedytacją wbiłem paznokcie w jego dłonie. Należało mu się. To nie on teraz leży przygnieciony czyimś cielskiem.

-Nie krzycz tak-warknął-bo jeszcze zwołasz tu tych świrów, na pewno będą mieli ubaw gdy nas zobaczą w takiej pozycji .

Zmuszając się żeby nie wykrzyczeć mu w twarz, że mam w dupie co pomyślą, warknąłem tylko w jego kierunku próbując jakoś wygodniej się ułożyć. Co było trudne zważając na to że ledwo mogłem się ruszać. Teraz Kyoji gniótł mnie niemiłosiernie siedząc na moim podbrzuszu.

-Mógłbyś się tak nie wiercić?-warknął z jakiegoś powodu ze zdenerwowaniem zaciskając usta.

-To usiądź  jakoś wygodniej-odwarknąłem poruszając się gwałtownie.

-Ahhh-westchnął nagle drżąc lekko po czym spojrzał na mnie z wyrzutem-miałeś się nie ruszać!

Zaskoczony wpatrywałem się w niego rozszerzonymi ze strachu oczami gdy poczułem coś wbijającego się w me podbrzusze.

-Nie mów…..że…ty..-zacząłem lecz pod wpływem jego wkurzonego spojrzenia natychmiast zamilkłem, nieruchomiejąc.

-Nawet nie waż się wymawiać tego na głos. To nie moja wina, każdemu by się zdarzyło gdyby ktoś ciągle się o niego nieumyślnie ocierał.

Purpurowa czerwień zalała moje policzki, gdy z zażenowaniem odwróciłem  wzrok.

-Koniec tematu!-wrzasnąłem- Dobra?? Nie chce tego słuchać , już się nie ruszę!!

Kyoji prychnął także nieruchomiejąc  a ja w spokoju wsłuchiwałem się w jego oddech drażniący mój policzek.

Choć cały czas było mi niewiarygodnie niewygodnie, nie śmiałem ruszyć nawet palcem. Leżałem tak nieruchomo jak się tylko dało, próbując zignorować dość wyczuwalny problem chłopaka….duży problem…

-Nie spodziewałem się, że  powiem coś takiego …. Ale w tej chwili chciałbym aby ci debile już tu przyszli-odezwał się Kyoji po dłuższej chwili milczenia.

-W pełni podzielam twoje zdanie-westchnąłem cierpiętniczo.

I znowu przenikliwa cisza przerywana naszymi oddechami.

6 minut później

-Ja pierdolę, zrób coś wreszcie z tym twoim…. Uhh. .. mówiłeś że to od ocierania się o ciebie, a tymczasem ja nic nie robię a ty nadal jesteś wzwodzie! Pomyśl o czymś ohydnym, tylko proszę przestań mi się wbijać w brzuch!!-wrzasnąłem już nieźle zirytowany.

Kyoji uniósł głowę i spojrzał mi w oczy z odległości kilku centymetrów.

-Myślisz, że dla mnie jest to wygodne?! Nie, nie jest i kurwa nic nie poradzę na to że stoi, jasne ?! 
Nie zwracaj uwagi tak jak to robiłeś dotychczas-warknął rozeźlony.

-Nie możesz sobie jakoś ulżyć?-zapytałem z desperacją, choć znałem odpowiedź.

Kyoji spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. Oj teraz pewnie jebnie mnie z główki, pomyślałem krzywiąc się na swoją głupotę.


 ************************************************************************


KYOJI


-Nie możesz sobie jakoś ulżyć?-zapytał mnie z dziwną desperacją.

Spojrzałem na niego w skupieniu. Gdy dość żenująca myśl wpadła mi do głowy. W normalnych okolicznościach w życiu bym tego nie zrobił, ale mój problem stawał się coraz bardziej natarczywy i nic nie mogłem na to poradzić. Chociaż nie… coś mogłem.

Pochyliłem twarz ukrywając ją w zagłębieniu jego szyi i naparłem na niego swoimi biodrami.

-Co ty robisz?!-usłyszałem tuż przy swoim uchu wzburzony szept.

-Sam mi to doradziłeś, więc siedź cicho i udawaj że nic nie czujesz-odszepnąłem lekko zażenowany tym co zaraz miałem zrobić.

-Coo?!-krzyknął zaskoczony.

Lecz ja już nie zwracając na niego uwagi zacząłem powoli poruszać się w górę i w dół. Raz po raz ocierając się o jego ciało. Starając się nie słuchać jego sprzeciwiających się krzyków lub pełnych oburzenia syków.  Zacisnąłem wargi aby nie wydobył się z nich żaden jęk  i powoli doszedłem sapiąc lekko i opadając na ciało oburzonego Haruki.

-Skończyłeś?!



************************************************************************* 


HARUKA



-Skończyłeś?!

Zapytałem wkurzony po czym odchyliłem głowę i brutalnie ugryzłem go w ucho.

-Auuu!!! Co ty odpierdalasz ? To boli!-wrzasnął oburzony odwracając głowę w moim kierunku.

-A co myślałeś? Że od tak sobie zgodzę się abyś wykorzystał mnie do zwalenia konia, dupku?!-wrzasnąłem mega wkurwiony.

Co on sobie w ogóle wyobraża? Żeby dochodzić na facecie? To jest chore…

-Nie miałem wyjścia, jasne? Powinieneś to zrozumieć, w końcu nie ja jedyny mam tu penisa tak ? Nigdy w życiu nie zrobiłbym tego z własnej woli…

-I dobrze, inaczej bym cię zabił-powiedziałem, gdy wtem odgłos otwieranych drzwi, odwrócił moją uwagę skupioną na swojej ofierze.

-O…. a co my tu mamy? Widzisz to co ja Hinoko?? Czyż to nie nasi zaginieni chłopcy?

W  drzwiach stało dwóch wysokich nauczycieli. Od razu widać było że mają około 24 lata, jeden miał brązowe a drugi czerwone włosy. Spojrzałem na nich zszokowany. Skąd widziałem że są nauczycielami? Na rozpoczęciu roku spostrzegłem ich gdy odprowadzali do sal  klasy drugoklasistów.  Czyli jednak byliśmy uratowani, pomyślałem patrząc na nich z ulgą.

-Och, ciekawy widok-odezwał się mniemany Hinoko, czyli ten z czerwonymi włosami, lustrując nas wzrokiem.

Zaczerwieniłem się z zażenowania ale szybko wróciłem do siebie patrząc na nich wyczekująco.

-Może mógłby pan nas wreszcie odwiązać?-zapytałem zirytowany czerwonowłosego gdy ten nadal się nie ruszył w naszym kierunku.

-Ach no dobrze-westchnął i podszedł do nas jednym zgrabnym ruchem podnosząc krzesło razem z nami i poczynając odwiązywać sznur na nadgarstkach Kyojiego.

Lekko zszokowany wpatrywałem się w niego nawet gdy byłem już wolny i stałem wreszcie na swoich nogach. No bo jakim cudem udało mu się podnieść krzesło z dwoma osobami na nim, bez wysiłku ? Lecz nie zdążyłem nawet o to zapytać gdy do pomieszczenia wkroczyła trzecia osoba.

Był nim wysoki, muskularny mężczyzna ciągle srogo marszczący brwi.

-Więc ?? Udało ci się ich złapać Satanagi ?-zapytał pan Hinoko.

Nauczyciel wkurzony pokręcił głową.

-Uciekli zanim zdążyłem ich nawet dostrzec, pewnie czuwali tam od dłuższego czasu.

Razem z Kyojim przysłuchiwaliśmy się ich rozmowie, doznając nagłego przebłysku. Mówili o naszych porywaczach !

-Mówią panowie o tych którzy nas tu zamknęli?-zapytałem aby się upewnić, tym samym zwracając na siebie ich całą uwagę.

Pan Hinoko uśmiechnął się dziwnie i przyjacielsko poklepał mnie po ramieniu. O co mu chodzi ? O.O

-Tak, tak właśnie o nich mówimy… Ale teraz to już nie ważne, idźcie lepiej do swojego pokoju –powiedział grzecznie choć w jego oczach można było dostrzec rozkaz.

-Ale..-chciałem zaprotestować lecz Kyoji szybko mnie uciszył zatykając mi usta dłonią.

-Lepiej mu się nie sprzeciwiaj-syknął mi do ucha i nie czekając na moją odpowiedź, zaczął ciągnąć w kierunku wyjścia z pomieszczenia.

-Zostaw mnie debilu-warknąłem wyrywając rękę gdy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz.-I lepiej dla ciebie jeśli w najbliższym czasie będziesz mi schodził z drogi…

Spojrzałem na niego zimnym wzrokiem od którego niemalże widziałem jak przeszedł go dreszcz, po czym ruszyłem w nieznanym kierunku mając nadzieję że dojdę do akademika i znajdę swój pokój.
I nie pomyliłem się, już po paru minutach byłem przed drzwiami z Kyojim w milczeniu podążającym za mną.

-To co się zdarzyło dzisiaj nigdy nie ma wyjść na światło dziennie, jasne? – wymamrotałem i zanim usłyszałem odpowiedź jebnąłem się na miękkie łóżko niemal od razu zasypiając.


 **********************************************************************


KYOJI

Wpatrywałem się jeszcze chwilę w jego leżącą postać  po czym szybko ruszyłem do łazienki aby przebrać się  i zmyć z siebie ślady po ostatnich wydarzeniach.

Teraz już na pewno mój plan aby się z nim zaprzyjaźnić legnął w gruzach. Od chwili w której go zobaczyłem, wiedziałem że głupio zrobiłem dokuczając mu w dzieciństwie. Niczym sobie na to nie zasłużył, ale nie miałem wyboru. Musiałem się na kimś wyżyć, chciałem aby ktoś jeszcze czuł się niepotrzebny i nic nie warty. Tak jak ja się czułem gdy rodzice zwracali na mnie uwagę raz na tydzień, jakby przypominając sobie że mają syna. Czas to naprawić, pomyślałem gdy ciepła woda powoli rozluźniała moje wyczerpane ciało. Może jeszcze nie jest za późno?