poniedziałek, 30 czerwca 2014

Jesteś moim światłem- Rozdział 13

NATHANIEL

Przez całą drogę do domu nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, jednak nawet na sekundę nie puściliśmy swoich dłoni... Mi było to więcej niż na rękę... Czułem się bezpieczniejszy u jego boku. Już drugi raz uratował mnie z opresji. 


Wzdrygnąłem się na wspomnienie wykrzywionej gniewem twarzy Samuela, mimowolnie podnosząc wolną dłoń i przyciskając ją do policzka. Nie bolał, nawet nie piekł... ale nadal mogłem poczuć jego uderzenie. To wstrząsnęło mną o wiele bardziej niż fakt, że chciał mnie wykorzystać, nawet bardziej niż słowa, które do mnie skierował...


Nawet nie zauważyłem momentu w którym dotarliśmy już na miejsce. Nadal tępo wpatrywałem się w widok za oknem, gdy Xavier delikatnie pociągnął mnie za rękę zmuszając mnie do skierowania na niego swojej uwagi. 


-Chodźmy do domu- powiedział, po czym wyciągnął mnie za rękę z samochodu. 


Bez słowa podążyłem za nim wspinając się po oblodzonych schodach. Gdy tylko drzwi za nami się zamknęły, puściłem jego rękę i cofnąłem się kilka kroków chcąc od razu mu podziękować za pomoc. Zanim jednak zdążyłem pisnąć chociaż słówko, Xavier odwrócił się w moją stronę wyglądając na co najmniej wkurzonego.


-Coś się stało?- zapytałem, zamiast zwyczajnie podziękować mu tak jak zamierzałem to zrobić. 


-Co ty w ogóle sobie myślałeś idąc z nim do jego sypialni?! Czy naprawdę jesteś na tyle naiwny, aby z praktycznie obcym dla siebie chłopakiem zamknąć się w odosobnionym pokoju?! Co jeśli nie skończyłoby się tylko na głupim uderzeniu?!


Przez chwilę stałem w miejscu nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa. 


-Chyba nie myślisz, że jestem taki głupi aby iść z nim gdziekolwiek, bez wcześniejszego upewnienia się o co chodzi?!- wykrzyknąłem zaskoczony.- Nie miałem pojęcia, że chodzi mu o coś zupełnie innego. Powiedział, że ktoś z jego znajomych chce mnie poznać, a nie może się ruszyć z pokoju ponieważ jego dziewczyna złamała obcas. 


Xavier spojrzał na mnie z niedowierzaniem.


-Gdzie złamała obcas?! Na piętrze?! W prywatnej sypialni?! A może od razu przy wejściu, a później niepostrzeżenie udało się ją przetransportować do pokoju?! To w ogóle nie ma sensu!! Nie mów mi, że nie domyśliłeś się o co chodzi...


Teraz już przesadził, pomyślałem czując, jak całe powstrzymywane przeze mnie oburzenie wydostaje się na zewnątrz.


-Czy ty właśnie sugerujesz... ŻE POSZEDŁEM ZA NIM Z WŁASNEJ WOLI WIEDZĄC, ŻE CHCE MNIE WYDYMAĆ?!!!


-Nie ujął bym tego tymi słowami... Ale do jasnej cholery! Jesteś mężczyzną, tak? Więc, jakim cudem nie przejrzałeś, o co mu chodzi. Nawet ja to zauważyłem!




-Nawet ty zauważyłeś co?!- warknąłem ze złością.

Niedowierzanie w jego oczach osiągnęło maksymalny poziom, o ile było to możliwe. Kompletnie ogłuszony wpatrywał się we mnie rozszerzonymi oczami. 


-Jak to co? Od momentu w którym zobaczył Cię w kawiarni, wręcz pożerał Ciebie wzrokiem. Jakim cudem tego nie zauważyłeś? Nawet w moim kierunku rzucał aluzjami na twój temat. Przed imprezą ośmielił się nawet subtelnie zasugerować żebym nie przyszedł na nią z tobą! Ale nawet jeśli tego nie zauważyłeś, jak mogłeś być tak bezmyślny?! 


-Przestań. Nie chce tego słuchać...


Naprawdę nie miałem zamiaru słuchać ani słowa więcej. Ochota na podziękowanie mu także mi przeszła. Jedyne na co miałem ochotę, to zamknięcie się w pokoju i pójście spać. Jak pomyślałem, tak też postanowiłem zrobić więc nie zważywszy na jego tyradę, szybkim krokiem ruszyłem w kierunku schodów. 


Nie uszedłem za daleko. Już po chwili jego ręka owinęła się wokół mojego ramienia odwracając mnie w swoich kierunku. 


-Gdzie idziesz? Jeszcze z tobą nie skończyłem.


-Ach tak? A ja uważam tą rozmowę za zakończoną. NIC! Powtarzam NIC wcześniej nie zauważyłem! Ani nie prosiłem się o jego uwagę, ani też jej nie aprobowałem. Nie wiem o czym jeszcze chcesz ze mną rozmawiać... Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że idąc za nim postąpiłem lekkomyślnie, ale już tego nie zmienię. Nie rozumiem, dlaczego aż tak bardzo wyprowadziło Cię to z równowagi?


Stałem wpatrując się w niego wyczekująco. W końcu zadałem mu pytanie, tak? Powinien na nie odpowiedzieć. W mojej głowie jedna myśl, ścigała się z drugą. Miałem ochotę strząsnąć z siebie jego rękę którą nadal trzymał na moim ramieniu, i równocześnie znowu naszły mnie dziwne myśli. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak blisko siebie stoimy. Mimowolnie poczułem, jak moje policzki oblewają się szkarłatną czerwienią. Na szczęście Xavier wydawał się tego nie zauważyć. Obserwowałem jak jego oczy zwężają się przez chwilę, podczas gdy jego twarz pochyliła się lekko w moim kierunku.


-Pytasz się dlaczego? Jestem za Ciebie odpowiedzialny! Miałem się tobą opiekować, gdybym nie zauważył twojego zniknięcia na czas, mogłoby to się skończyć o wiele gorzej.


-Nikt Cię nie prosił żebyś bawił się w niańkę!- krzyknąłem nawet nie zauważając momentu w którym moje ciało zaczęło drżeć od tłumionego gniewu.- Dla twojej wiadomości, jesteśmy w tym samym wieku. Nie ma mowy o tym abyś brał odpowiedzialność za to co robię! Nigdy nawet tego od Ciebie nie oczekiwałem! 


_______________


XAVIER

Przez całą drogę taksówką ściskałem jego dłoń, w myślach powstrzymując się przed wybuchnięciem gniewem. Jak mógł być tak lekkomyślny? Jak mógł pójść gdziekolwiek z tym palantem? Dlaczego w ogóle znalazł się tam na górze? Fakt, że nie znałem odpowiedzi na ostatnie pytanie tylko bardziej mnie rozwścieczył. Miałem ochotę zamordować tamtego bydlaka na miejscu, tylko ze względu na czekającego na mnie na dole Nathaniela zakończyło się jedynie na uderzeniu. 


Czy on nie widział jak Samuel się na niego patrzy? Czy nie dostrzegał tych wszystkich słownych aluzji? Do cholery, przecież jest mężczyzną! Powinien rozpoznać oznaki flirtu na kilometr! 


Gdy tylko weszliśmy do domu, nie wytrzymałem i wreszcie wybuchłem rozkładając całą swoją frustrację na nim. Byłem zdenerwowany, zmartwiony, zły i równocześnie czułem się tak głupi. Jak mogłem w ogóle spuścić go z oka. To przez tę przeklętą dziewczynę! Co by się stało gdybym jednak nie doszedł na górę, na czas? Co, gdyby Samuel zdążył złapać uciekającego Nathaniela i z powrotem zaciągnąć go do swojej sypialni? Nigdy bym sobie tego nie darował... Wykorzystanie go... Nie nawet nie mogłem sobie tego wyobrazić. Nigdy więcej nie mogłem do tego dopuścić.



Gdy nagle odwrócił się ode mnie i chciał odejść, nic nie myśląc złapałem go za ramię i siłą odwróciłem w moją stronę.
-Gdzie idziesz? Jeszcze z tobą nie skończyłem- powiedziałem wpatrując się w niego uporczywie. Nie miałem zamiaru tak łatwo dać mu odejść. Nie po tym, jak bardzo martwiłem się o to, czy nic więcej mu się nie stało. Nie... na pewno nie zamierzałem puścić go, zanim sobie z nim porządnie nie porozmawiam. Ta sytuacja nie ma prawa się więcej powtórzyć!


Nie wyglądał na zbyt szczęśliwego takim obrotem sprawy.


-Ach tak? A ja uważam tą rozmowę za zakończoną. NIC! Powtarzam NIC wcześniej nie zauważyłem! Ani nie prosiłem się o jego uwagę, ani też jej nie aprobowałem. Nie wiem o czym jeszcze chcesz ze mną rozmawiać... Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że idąc za nim postąpiłem lekkomyślnie, ale już tego nie zmienię. Nie rozumiem, dlaczego aż tak bardzo wyprowadziło Cię to z równowagi?


Dlaczego wyprowadziło mnie to z równowagi?! DLACZEGO?! On naprawdę był taki głupi, czy miał tylko chwilowe zaćmienie umysłu?! Jak po tym wszystkim w ogóle mógł powiedzieć coś takiego? Mimowolnie moje oczy zwężyły się, gdy powoli pochyliłem swoją głowę ku jego twarzy. 


 -Pytasz się dlaczego? Jestem za Ciebie odpowiedzialny! Miałem się tobą opiekować, gdybym nie zauważył twojego zniknięcia na czas, mogłoby to się skończyć o wiele gorzej- każde słowo wypowiadałem z pewną dozą niedowierzania, jakbym nadal nie mógł uwierzyć w to, że nic do niego nie dociera. 


Widziałem jak jego ciało zaczyna się trząść, a policzki purpurowieją ze złości. Przez moją głowę przebiegła irracjonalna myśl, że w tej chwili wygląda nawet słodko. Myślałem, że skapituluje. W końcu właśnie wszystko mu klarownie wyjaśniłem, jednak ponownie mnie zaskoczył mówiąc słowa których nigdy bym się nie spodziewał.


-Nikt Cię nie prosił żebyś bawił się w niańkę! Dla twojej wiadomości, jesteśmy w tym samym wieku. Nie ma mowy o tym abyś brał odpowiedzialność za to co robię! Nigdy nawet tego od Ciebie nie oczekiwałem!


Kompletnie mnie zamurowało. Niańkę? Niańkę? Czy on cały ten czas tak to odbierał? 


Całą siłą woli zmusiłem się, aby powstrzymać następny wybuch gniewu i przypadkiem nie zrobić czegoś, czego później bym pożałował. 


-Właściwie nadal nie wiem po co aż tak się mną przejmujesz... Teraz jestem nawet skłonny przyznać, że lepiej by było dla ciebie gdybyś już wcześniej zostawił mnie samemu sobie. Nie musiałbyś czuć się odpowiedzialnie ani za mnie, ani za moje wyczyny. Może po prostu spakuję się i wrócę tam skąd pr...


Z każdym jego słowem czułem jak moje wnętrze gotuje się z wściekłości. Nie miałem zamiaru dać mu dokończyć tego zdania. Pierwszy raz w  życiu zrobiłem coś czego całkowicie nie przemyślałem. 


Pchnąłem go na pobliską ścianę i niewiele myśląc wbiłem się gwałtownie w jego usta kompletnie zagłuszając jego ostatnie słowa. Nie chciałem patrzeć w jego oczy  z pewnością zszokowane, i pełne obrzydzenia, dlatego też po prostu zamknąłem powieki i całkowicie oddałem się pocałunkowi. Nie wiedziałem czemu to zrobiłem. Chciałem go tylko uciszyć, a podświadomość podsunęła mi właśnie ten sposób. 


Nie zważając na fakt, że osoba całowana wydaje się być całkowicie bierna, wręcz zgniatałem jego wargi w mocnym pocałunku. Czekałem tylko na dogodny moment w którym mógłbym wkraść się w jego usta. Gdy ten kilka chwil później nastąpił, najwyraźniej Nathaniel oprzytomniał na tyle, że chciał coś powiedzieć, skwapliwie wykorzystałem to i wślizgnąłem się językiem pomiędzy jego opuchnięte od pocałunku wargi. Jedną ręką przytrzymałem jego szczękę widząc, że chce się wycofać, a drugą mocniej przycisnąłem go do ściany. 


-Nie... waż... się... nigdy... więcej... nawet... tego... sugerować...-wymamrotałem w jego wargi, po czym pogłębiłem pocałunek, aby odebrać mu możliwość odpowiedzi. 


Czułem jego ręce, które próbowały mnie odepchnąć, lecz nie zamierzałem im pomóc. Władczo przesunąłem językiem wzdłuż jego podniebienia i linii zębów wyduszając z jego ust przeciągły jęk. Delikatnie zsunąłem swoją dłoń przytrzymującą mu szczękę i chwyciłem w nań jego włosy, szarpiąc lekko do tyłu, aby móc jeszcze bardziej pogłębić pocałunek. Następny jęk wydarł się spomiędzy jego zaczerwienionych warg, a ja nie mogłem się oprzeć i na chwilę uchyliłem powieki nie przerywając pocałunku. 


Jego dłonie zamiast odpychać mnie, teraz kurczowo przytrzymywały się mojej koszulki. Oczy miał zamknięte, policzki zaróżowione i z coraz większą pasją zaczął odpowiadać na moje pocałunki. Gdy zobaczyłem w jak piękny sposób odchyla mocniej głowę wydając z siebie jęk pełen rozkoszy, nie byłem w stanie więcej zamknąć oczu. Nasze języki tańczyły wspólnym rytmem stając się coraz bardziej zachłanne, a ręka którą dotychczas przytrzymywałem jego ciało, teraz swobodnie badała linie jego klatki piersiowej wydobywając z mojej ofiary coraz liczniejsze jęki. Nie pozostawałem dla nich obojętny. Pozostawiając w spokoju jego miękkie kosmyki, palcami zacząłem dotykać jego karku, policzka, szyi... A gdy i to mi nie wystarczyło zastąpiłem ją własnymi ustami. Powoli odstąpiłem od jego warg znacząc miejsce od jego szczęki, przez drgające jabłko adama, po obojczyki, które obdarzyłem kilkoma małymi pocałunkami. Z przyjemnością zassałem delikatną skórę na jego szyi, witając się z następnymi jękami przyjemności. 


Moje ręce jakby samoczynnie zaczęły drażnić ukryte pod koszulką sutki Nathaniela, sprawiając, że ten prawie zjechał na dół po ścianie, gdyby nie kolano które wsunąłem mu pomiędzy uda, aby utrzymać go w miejscu. 


Czułem jak jego miękkie ciało napiera na moją nogę, podczas gdy po raz pierwszy od tego pocałunku chłopak wykazał się inicjatywą i wsunąwszy palce w moje włosy zmusił mnie do ponownego wrócenia ustami do jego rozkosznie uchylonych warg. Bez protestów porzuciłem więc jego szyję, ponownie całkowicie oddając się naszemu pocałunkowi. 


Nigdy, nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałbym, że znaleźlibyśmy się w podobnej sytuacji. Gdy moja męskość pulsuje bólem z powodu podniecenia, podczas gdy jego własna ociera się o moją nogę przyprawiając mnie o szaleństwo. W tej chwili byłbym gotowy pójść o wiele dalej, kompletnie nie wiedząc co tak naprawdę powinniśmy zrobić. Zatopieni w pełnym namiętności pocałunku, z niewiadomego powodu spragnieni swoich ciał, będący tak blisko spełnienia.


-"I wanna be more than friends, I wanna be more..."

Głośny dźwięk dzwonka gwałtownie wyrwał mnie z otępienia. Zszokowany nie mniej niż osoba stojąca naprzeciwko mnie, odskoczyłem do tyłu wpatrując się w niego rozszerzonymi oczami. O Boże! Co ja właściwie zrobiłem?! Czy my przed chwilą prawie się...? Nathaniel oparty o ścianę z podwiniętą lekko koszulką, zaczerwienionymi spuchniętymi ustami i wyraźnymi śladami na szyi  sprawiał sobą nad wyraz podniecający obraz. Niestety nie na długo... Gdy tylko minęła mu pierwsza fala zaskoczenia zerwał się z miejsca i biegiem wybiegł z holu kierując się zapewne do swojego pokoju. 


Jasna cholera. Co ja narobiłem?!   Nadal nieustający dźwięk dzwonka zmusił mnie wreszcie do wyjęcia z kieszeni mojej komórki i odebrania połączenia. Nawet nie spojrzałem na wyświetlacz, aby sprawdzić kto dzwoni.


-Halo?



_______________



NATHANIEL



 Gdybym wiedział jaką reakcję wywołają moje słowa, z pewnością bym ich nie wypowiedział. A może jednak nie? Może wykorzystałbym okazję i postąpił tak samo? Tylko po to, aby zasmakować najwspanialszego w moim życiu pocałunku. NIE! Przestań, nie możesz tak o tym myśleć. Przecież kompletnie nie wiesz dlaczego to zrobił! Właśnie... Dlaczego? 

Przecież to niemożliwe, abym w jakikolwiek sposób mu się podobał... W takim razie co? Zły odruch, zapomnienie, brak kobiety?


Wydawał się być całkowicie pochłonięty tym co robił, dopóki ten przeklęty telefon.... Właściwie ciekawe kto dzwonił..


Urghhh… Kompletnie ignorując potrzebujący uwagi, pulsujący przedmiot w swoich spodniach położyłem się na plecach kładąc sobie na twarz poduszkę. Miałem wrażenie jakby moje policzki płonęły żywym ogniem. Czułem się równocześnie zażenowany swoją uległością, jak i podniecony jego działaniami. Nie mogłem postąpić w żaden inny sposób, niż tylko uciec do siebie. Byłem pewny, że jeśli zwlekałbym odrobinę dłużej, skończyłoby się to czymś o wiele poważniejszym niż to co się stało. Wątpiłem abyśmy zatrzymali się wyłącznie na pieszczotach... I przerażało mnie to na równi z tym, że właściwie byłem gotowy mu się oddać... Kompletnie zapomniałem o wyrażeniu jakiegokolwiek protestu. Moje myśli zamarły, a ciało galopowało na rumaku rozkoszy machając mi wesoło ręką z oddali. Gdyby tylko wyraził jakąkolwiek chęć... nie sprzeciwiłbym mu się... Nawet jeśli później poczułbym się wykorzystany, skrzywdzony. Co najprawdopodobniej by nastąpiło, ponieważ wątpiłem aby tak naprawdę chciał to wszystko robić ze mną. 


Pewnie odbijało mu z powodu samotności, którą musiał znosić przeze mnie. Bądź był zły, że szukając mnie zaprzepaścił sobie szansę u tej dziewczyny z którą wcześniej siedział. Instynktownie chciał mi dać nauczkę, i zabrnął w trochę złym kierunku. Byłem wręcz pewien, że nawet nie był gejem.


To wszystko nie miało sensu...


Ignorując fakt, że moja męskość zaczęła pobolewać przez brak spełnienia, nawet się nie rozebrałem tylko wślizgnąłem pod kołdrę i zamknąłem oczy pozwalając swoim myślą odpłynąć.




_____________________



XAVIER



Dzwoniła Mito. 



Chciała dowiedzieć się dlaczego tak szybko wyszliśmy, i co się stało Samuelowi. Sprytna bestyjka od razu skojarzyła sobie jego podbite oko z naszym odejściem.  Nie chciałem przez telefon poruszać tego co się stało, więc obiecałem jej spotkanie następnego dnia i wyjaśnienie całej sytuacji. Pomimo iż najwidoczniej zżerała ją wielka ciekawość, o co mogło pójść, zgodziła się na ten warunek i uprzedziła, że odwiedzi nas jutro po południu. Zanotowałem sobie to w myślach, aby przypadkowo nie zapomnieć i rozłączyłem się utkwiwszy swoje tępe spojrzenie w ścianie, przy której  jeszcze przed chwilą dotykałem Nathaniela.

Nie wiedziałem skąd w ogóle wziął się u mnie pomysł, aby go pocałować. Nawet jeśli zrobiłem to kompletnie nie myśląc... To było po prostu.... 


Nigdy nie rozmyślałem nad tym czym lubię mężczyzn, czy po prostu jeszcze nie trafiłem na tą jedyną. Z pewnością nigdy nie opisałbym żadnego chłopaka mianem "piękny", "seksowny" a tym bardziej "podniecający". Dlaczego w takim razie takie myśli krążyły po mojej głowie, gdy chodziło o Nathaniela? Gdy zobaczyłem jak skwapliwie oddaje moje pocałunki nie mogłem oprzeć się, aby ich nie pogłębić, aby palcami nie badać jego ciała. Z każdym centymetrem odkrywałem więcej, i więcej, i nie mogłem przestać. Gdyby nie telefon... Gdyby nie telefon wykorzystałbym go, a on nawet by się nie sprzeciwiał. Był taki ufny w moich dłoniach. Przez tyle czasu się nim zajmowałem, pomagałem. A teraz zdradziłem jego zaufanie, jednym nieostrożnym samolubnym ruchem. 


Nie miałem zamiaru więcej powtarzać tego błędu. Miałem nadzieję, że jutro nie poruszy tego tematu z pewnością będąc zażenowanym na równi ze mną. 


Wolnym krokiem zbliżyłem się do schodów, wspinając na nie i równocześnie starając się stłumić jęki bólu. Byłem tak cholernie twardy... Gdy tylko dotarłem do łazienki, odkręciłem prysznic i stanąłem w kabinie nie zważając na ubrania, które przykleiły się do mojej skóry po zetknięciu z zimną wodą.  Stopniowo podniecenie odeszło w niepamięć, a ja szczękając zębami z zimna zerwałem z siebie ubrania i owijając się w szlafrok, jak najszybciej ruszyłem do swojego pokoju. Włożyłem na siebie byle jakie bokserki i koszulkę, po czym wślizgnąłem się do łóżka z jedną myślą kłębiącą mi się po głowie. 


Jutro będę musiał udawać jakby nic takiego się nie stało.



Nie mogłem pozwolić, aby te zajście zniszczyło całe budowane tak długo, zaufanie...

__________________________________________



Na początku, dziękuję za to, że na mnie zaczekaliście. Teraz gdy wróciłam i zobaczyłam te wszystkie komentarze, aż mi się zrobiło ciepło na serduchu, więc od razu nabazgrałam ten mały rozdzialik. 



Taki przeprosinowy :D Mam nadzieję, że jest mi wybaczone :) 



Teraz wakacje, co równa się z mnóstwem wolnego czasu ( przynajmniej w nocy, w dzień nadal mam go bardzo mało). Nie trzeba się wysypiać do szkoły, co oznacza, że można zarywać nocki dla rozdziałów. 



Ten napisałam w ciągu ostatnich dwóch godzin, gdy tylko po raz pierwszy od baaardzo dawna dorwałam się do komputera. 



Wreszcie coś zaczyna się dziać xD Dzięki wam mam wenę, więc spodziewajcie się za dwa dni następnego rozdziału. :D 
Jeszcze raz dziękuję, za to, że na mnie czekaliście. To dużo dla mnie znaczy. 

Betowane przez Nanni <3 <3 <3