KYOJI
Pamiętam to jak dziś gdy po raz pierwszy go zobaczyłem. Stałem właśnie pod drzewem na które się wspinał. Nie pamiętam ile miałem lat pięć, może sześć. Przyglądałem się jak uparcie pnie w górę aby uwolnić swój latawiec podziwiając jego upór. Na jego miejscu już dawno bym się wystraszył i zrezygnował.
Gdy wtem gałąź na której stał pękła i zleciał na dół. Siedział tak zanosząc się płaczem i już miałem zamiar podejść do niego i go pocieszyć gdy zauważyłem mego ojca stojącego nieopodal.
Zawsze uważał że pomoc słabszemu jest hańbą. Mówił , że ludzie nie umiejący sobie radzić samemu są dla niego największą hańbą na świecie. Widziałem jak wpatrywał się we mnie tymi srogimi oczami i wiedziałem, nawet wtedy jako pięcioletnie dziecko, że nie powinienem mu się sprzeciwiać. Jeszcze raz spojrzałem na brązowowłosego chłopczyka z zapłakanymi błękitnymi oczkami i cofając się jeden krok spojrzałem na niego z dziecięcą pogardą. Tak dobrze wyćwiczoną przez ojca.
-Hahaha ale z ciebie łamaga Haruka.
I tak to się zaczęło….
Teraz patrząc się na jego nadal śpiącą twarz tylko żałuje że jednak nie sprzeciwiłem się wtedy ojcu. Może gdybym to zrobił, przyjaźniłbym się dzisiaj z Haruką.
Wzdychając powoli wstałem i udałem się do łazienki. Zajęcia miały się zacząć dopiero za godzinę. Ale ze względu na wczorajsze wydarzenia, nauczyciele pozwolili nam dzisiaj zostać w pokoju.
Wziąłem szybki prysznic i wyszedłem z łazienki udając się do szafy aby wyjąć jakieś wygodne ciuchy. Skoro nie musiałem się pokazywać dzisiaj nikomu, wolałem postawić na komfort a nie na mode.
Ubrałem czarny bawełniany podkoszulek i niebieskie krótkie spodenki po czym z powrotem padłem na łóżko.
Z braku zajęć sięgając po książkę od angielskiego.
*************************************************************************************************
HARUKA
Gdy wstałem od razu zerknąłem w stronę przeciwnego łóżka i ujrzałem dość niecodzienny widok. Kyoji spał opierając się plecami o ścianę z podręcznikiem od angielskiego w dłoni. Trzeba było przyznać że wyglądał w tym momencie dość niewinnie, jak zwykły miły chłopiec.
Nie wiedząc czemu przed oczami pojawiła mi się scena z wczorajszego wieczoru. Gdy doszedł na mnie. Nie stanowczo nie jest niewinny, pomyślałem czerwieniąc się jednocześnie ze wstydu. Szczęście, ze wczoraj miałem tak obcisłe spodnie że nawet nie było opcji aby poczuł też moje podniecenie. Kurde no bo kto by się nie podniecił w takiej sytuacji. Dobrze że nauczyciele akurat w tym momencie wkroczyli do środka bo nie wiem co by się stało gdyby zdążył ochłonąć i jednak zauważył moją małą niedyspozycję.
Kurde nawet podniecenie przez chłopaka nie wydaje mi się takie straszne gdyby nie fakt, że to akurat przez TEGO chłopaka. No i jeszcze ……. Straszne jest to, że wydaje mi się, że się zmienił. Że już nie jest tym samym chłopakiem jakim był 10 lat temu. Tym irytującym dzieciakiem śmiejącym się z każdego mojego potknięcia. A może naprawdę się zmienił ? … Nie , cóż za absurdalna myśl.
Odrywając wzrok od jego śpiącej twarzy wziąłem ręcznik z szafki i poszedłem się odświeżyć do łazienki. Pewnie zastanawiacie się jakim cudem wczoraj zasnąłem w TAK pobudzonym stanie. Od razu gdy zasnął wstałem z łóżka i choć trudno się do tego przyznać ulżyłem sobie w łazience.
No i właśnie dlatego po części jestem teraz tak zawstydzony. Kurde właściwie kto by nie był na moim miejscu?!
Zaraz po prysznicu wróciłem do pokoju zastanawiając się co teraz robić. Ale nic ciekawego nie przychodziło mi do głowy. Rozejrzałem się po pokoju i dochodząc do wniosku, że naprawdę nie ma tu niczego czym mógłbym się zająć, zrezygnowany wyjąłem z plecaka swoją ulubioną książkę Eragon. Nie zaszkodzi przeczytać jej jeszcze raz.
Lecz zdążyłem dojść dopiero do drugiego rozdziału zanim przerwało mi głośne ziewnięcie budzącego się Kyojiego.
Spojrzałem w jego kierunku przyglądając się jak powoli się rozciąga i otwiera oczy. Kurde i jak tu o nim myśleć jako o kompletnym draniu, gdy wygląda tak normalnie.
**************************************************************************
KYOJI
Zdziwiony dostrzegłem jego badawcze spojrzenie utkwione wprost we mnie.
-Coś się stało?-zapytałem miłym głosem trzymając się mojego postanowienia.
Haruka drgnął zaskoczony.
-A co niby miało się stać ?-warknął przybierając pogardliwy wyraz twarzy.
Westchnąłem zrezygnowany wpatrując się w niego lekko smutnym wzrokiem. Trochę mi zajmie zanim wreszcie go jakoś do siebie przekonam. Trudno... i tak nie zrezygnuje kiedyś wreszcie będzie musiał mnie polubić :) Posłałem mu najmilszy uśmiech na jaki było mnie stać i wstałem ruszając kierunku drzwi.
-Przyniosę nam coś do jedzenia-powiedziałem i udając, że nie zauważyłem jego zdziwionej miny szybko wymaszerowałem z pokoju.