piątek, 15 lutego 2013

Brother X Brother XXIX - Początek miłości jest wspominany najpiękniej


*********************************************************************************************

HIRO


Jakiś czas później gdy z nudów leżałem na kolanach Yuukiego, który delikatnie głaskał mnie po włosach. Do środka wszedł lekarz który był u mnie mojego pierwszego dnia pobytu w szpitalu.

Uśmiechnął się lekko widząc jak delikatnie Yuuki się ze mną obchodzi i usiadł na taborecie naprzeciwko mojego łóżka.

-Mam dobre wieści. Zostawimy was jeszcze trzy dni na obserwacji po czym będziecie mogli iść już do domu.

-Super- stwierdził Yuuki, lecz po chwili z obawą spojrzał w moją stronę.

Pewnie zastanawiał się czemu nie zareagowałem na te słowa.

-Zastanawiam się jak sobie poradzę na zewnątrz- wyszeptałem zbolałym wzrokiem patrząc za okno.- W końcu nie zawsze będę miał cię przy sobie.

Yuuki zdecydowanie odwrócił moją głowę w swoją stronę.

-A właśnie, że zawsze- powiedział twardo patrząc mi w oczy.

Iskierka ciepła która już od jakiegoś czasu nieprzerwanie tliła się w moim sercu. Właśnie teraz zamieniła się w całkiem spory płomień.

-Nie możesz mi tego obiecać, to nie wykonalne.

Odparłem nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że mówi poważnie.

-Nie dla mnie- wyszeptał i czule potarmosił moje włosy.

Spojrzałem w jego oczy chcąc sprawdzić czy wszystko co mówi jest prawdą po czym gdy zobaczyłem w nich potwierdzenie jego słów. Uniosłem rękę i splotłem palce dłoni z jego własną.

-Miłego leczenia-usłyszeliśmy tylko gdzieś z okolic drzwi. Dopiero teraz zauważając ciche wycofanie się pana doktora.

Mimowolnie zaśmiałem się wyobrażając sobie jak powoli wstaje i cichuteńko abyśmy go nie zauważyli, zmierza do drzwi. Następnie rzucając szybkie pożegnanie ucieka korytarzem aby znaleźć się jak najdalej. 

Yuuki chyba także podzielał moje poczucie humoru bo i on śmiał się w najlepsze cały czas mocno ściskając moją rękę.

Było w tym coś tak niewinnego i kochanego, że mimowolnie moje serce zabiło szybciej. 
Wpatrywałem się ciepło w jego twarz podziwiając jak pięknie wygląda gdy się śmieje. A on po chwili spojrzał w dół prosto na mnie i uśmiechnął się tak pięknie, że piękniej się juz chyba nie da. Po czym pochylił sie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. A wszystko to zrobił tak powoli abym mógł się cofnąć i żebym miał czas powstrzymać strach przed dotykiem. 

Wszystko robił bardzo powoli. Gdy podchodził do mnie szedł bardzo wolnym krokiem. Gdy dotykał moich włosów, robił to w taki sposób jakbym był z kruchej porcelany która może ulec uszkodzeniu. Szanowałem to i powoli zaczynałem mu coraz bardziej ufać. 

Od czasu do czasu gdy tamto wydarzenie mi się przypominało. On zawsze rozpoznawał ból w moich oczach i podchodził do mnie delikatnie biorąc mnie w ramiona. A wtedy jeśli chciałem mogłem wypłakać się wiedząc, że on wytrze moje łzy. 

Parę razy w ciągu tych trzech dni zmuszony byłem wyjść z pokoju. I choć zawsze kazali mi wyjść samemu. On nigdy nie puszczał mojej dłoni i  szedł krok przede mną jakby próbując odgrodzić mnie od każdej innej osoby. 

Czułem że zaczynam go poznawać w każdym tego słowa znaczeniu. Dużo rozmawialiśmy w sumie o wszystkim. I dość często całowaliśmy się powoli i czule badając nasze usta. Gdy ostatniego dnia pobytu, tuż przed wyjściem przyciągnął mnie do siebie i wspierająco przytulił. Miałem ochotę już nigdy nie wychodzić z jego ramion. Już na zawsze pozostać w tym samym miejscu, mocno przyciśnięty do jego ciała i całkowicie odizolowany od świata zewnętrznego. Od tych wszystkich ludzi i rzeczy. Od cierpienia i samotności. 

Czułem tylko jego ramiona i serce bijące tuż przy moim. Oraz te ciągle czułe, roześmiane usta delikatnie spoczywające na moim czole. I te dziwne uczucie które towarzyszyło mi za każdym razem jak na niego spojrzałem.  Czułem to po raz pierwszy w moim życiu. Zastanawiałem się czy można kogoś tak bardzo potrzebować, że gdy nie widzi się go w pobliżu to tak jakby zabrakło tlenu aby oddychać. Że nie chcesz spać bo w śnie nie możesz patrzeć na jego twarz. I zasypiasz tylko dlatego, że wiesz iż rano znowu go zobaczysz.

Czasami zastanawiałem się co by się stało gdyby nie doszło do tego co się wydarzyło. Czy kiedykolwiek poznałbym tą stronę siebie? Czy kiedykolwiek zobaczyłbym w Yuukim coś więcej niż przeciwnika? Czy kiedykolwiek przytuliłbym się do niego bądź pocałował go? Na każde te pytanie jedyną odpowiedzią było jedno krótkie "nie".  Raczej wątpię abym kiedykolwiek miał szansę spojrzeć na Yuukiego inaczej.

Oczywiście nie chciałem zostać zgwałcony ponieważ odbiło to niezłe piętno na mojej duszy i ciele. Lecz gdybym miał cofnąć czas, nie zrobiłbym tego. 

Może i dużo ucierpiałem i będę cierpieć. Ale właśnie teraz czuję się szczęśliwszy niż kiedykolwiek przedtem. Mam wreszcie osobę która na każdym kroku zapewnia mnie, iż nigdy mnie nie opuści. Pierwszy raz w życiu czułem, że ktoś mnie potrzebuje tak samo jak ja potrzebuje jego.

I pierwszy raz w życiu zastanawiałem się, czy to możliwe iż potrafię kochać. Kochać tę jedną jedyną osobę całym swoim sercem. I pragnąć zostać z nią jak najdłużej. 

A teraz ta jedna kochana osoba stała na progu pokoju z małą torbą w jednej dłoni, drugą wyciągając prosto do mnie i uśmiechając się tak samo pięknie jak zawsze. Z tak samo czułym spojrzeniem, wyczekując aż podejdę do niego i chwytając go za rękę. Wreszcie będziemy mogli wyjść na zewnątrz. Stawić czoło naszym lękom.


**********************************************************

YUUKI


Każdego dnia starałem się bez przerwy trwać przy Hiro aby budząc się, chodząc i jedząc cały czas widział że jestem przy nim. Przez trzy ostatnie dni spędzone w szpitalu broniłem go przed każdym przychodzącym lekarzem, pielęgniarką. Wszyscy z personelu przyzwyczaili się w każdej sprawię rozmawiać ze mną podczas gdy Hiro uśmiechnięty siedział na moich kolanach cały czas splatając nasze dłonie w uścisku.

Kochałem jego nowe oblicze i czasem przyłapywałem się na myśli iż cieszę się, że wszystko się tak właśnie potoczyło. Choć niewiarygodnie żałowałem, że aby wszystko skończyło się tak jak się skończyło, musiałem popełnić tak straszny czyn.

Ale wynagradzałem mu to całkowicie się dla niego poświęcając. Kochałem momenty w których patrzył na mnie w tak bardzo ciepły sposób iż dopuszczałem do siebie myśl, ze może już zapomniał. I choć czasami budził się z krzykiem na ustach ja zawsze byłem przy nim i go pocieszałem.

Gdy wreszcie ostatniego dnia nadszedł czas wyjścia. Ubrałem się i wziąłem w rękę mą torbę  w której personel podarował nam masę owoców i stanąłem w drzwiach odwracając się w jego stronę. Z uśmiechem wyciągnąłem do niego rękę czekając aż wreszcie ją uchwyci i będziemy mogli ruszyć przed siebie. 

Dzień wcześniej zdecydowaliśmy się, ze przeniosę się do mieszkania Hiro. I własnie tam się teraz wybieraliśmy.

Po pewnej chwili jego twarz rozjaśnił piękny uśmiech i łapiąc moja dłoń przytulił się do mojego boku dzielnie idąc do windy, która doprowadzi nas na zewnątrz.

-Można powiedzieć, ze zaczynamy nowe życie- szepnąłem składając pocałunek na jego miękkich włosach.

-Lepsze życie- odszepnął i spojrzał w me oczy, a ja zatonąłem w nich znajdując coś pięknego.

-Tak, lepsze życie- powtórzyłem delikatnie całując jego usta.- Zycie które przetrwamy razem. 

-Na zawsze ?

-Na zawsze.